Zrozumienie na temat rozpoznawania i porzucania przywiązań (Fahui 2011)

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Szanowny Mistrzu, drodzy Współpraktykujący…

Mam 32 lata. Z Dafa zetknęłam się w maju 2003r. Od pierwszej chwili wiedziałam, że jest tym, na co całe życie czekałam.

8 lat wcześniej praktykowałam inne drogi duchowego rozwoju; myślę, że szukałam cały czas Dafa, dlatego też żadną z wcześniejszych dróg nie podążałam dłużej niż rok. W każdej mi czegoś brakowało.

W dzisiejszym odczycie pragnę poruszyć kwestię przywiązań – ich rozpoznawania oraz pozbywania się.

Odkąd pamiętam, miałam o sobie wysokie mniemanie. Mimo to wiedziałam, że mam dość trudny charakter i, że jestem osobą konfliktową. Gdy miałam 15 lat zrozumiałam, że powinnam coś z tym zrobić, gdyż nie tylko innym czasami trudno było ze mną wytrzymać, niekiedy nawet mnie samej.

Kiedy zaczęłam praktykować Dafa, mając za sobą 8 lat pracy nad moim charakterem, wydawało mi się, że nie posiadam wielu przywiązań. Myślałam też o sobie, że w porównaniu z innymi, jestem dość dobrym człowiekiem, mającym duże wartości moralne. Ponieważ szanowałam siebie, nie było takich kwestii jak pozbywanie się przywiązania do picia alkoholu czy palenia papierosów - tego nie robiłam. Byłam też wtedy wegetarianką i wydawało mi się, że nie jestem przywiązana do jakiegokolwiek rodzaju jedzenia. W zasadzie nie wiedziałam jakich przywiązań mam się pozbywać, poza może pracą nad swoim zbyt wybuchowym temperamentem. Jednakże i to było w moich oczach w pewnej mierze usprawiedliwione, gdyż wydawało mi się, że przejawia się to tylko wtedy, gdy inni źle postępują i dlatego mnie to złości.

Mijały lata i ku mojemu zdziwieniu odkrywałam w sobie coraz więcej przywiązań. To było jak studnia bez dna i nawet, gdy jedno udało mi się przezwyciężyć, to w jego miejscu pojawiało się kilka nowych. Z czasem zrozumiałam, że na tym polega kultywacja; na wydobywaniu na światło dzienne tego, co jest głęboko ukryte, dając tym samym możliwość pozbycia się tego.

Z czasem okazało się, że znowu stałam się osobą konfliktową. Co jakiś czas denerwowali mnie inni praktykujący. Do tego stopnia, że niekiedy nawet trudno mi było przebywać z nimi w jednym pomieszczeniu. Parę razy pojawiały mi się przez to myśli o ucieczce za granicę, będąc już na skraju możliwości wytrzymania z niektórymi osobami. Musiałam się niekiedy izolować na jakiś czas od środowiska polskich praktykujących, gdyż przebywanie w grupie stawało się dla mnie nie do zniesienia.

Dużo czytałam w dziełach Mistrza o patrzeniu w siebie. Wydawało mi się, że to robię, a jednak widząc pełne przywiązań zachowania innych praktykujących i słysząc przepełnione nimi ich słowa, trudno było mi to znieść. Zastanawiałam się jak to jest, że oni tego nie widzą i nie robią nic, by to zmienić.

Nie pamiętam dokładnie w którym momencie nastąpił przełom; chyba wtedy, gdy ku mojemu zdziwieniu zaczęli mnie denerwować również praktykujący, z którymi zawsze się dobrze dogadywałam. To dało mi do myślenia i nagle odkryłam, że przez te wszystkie lata mojej kultywacji to nie w innych tkwił problem, tylko we mnie. Zaczęłam dostrzegać, że to, co mnie najbardziej denerwuje w innych; te przywiązania, które u nich dostrzegam, również sama posiadam. Najczęściej bardzo głęboko ukryte i niezauważalne wcześniej. Dokonałam odkrycia, że to nie inni mnie tak naprawdę denerwowali, to nie ich przywiązania, tylko to, że ja je również posiadam. Mam wrażenie, że odkąd to zrozumiałam, polepszyły się moje relacje z innymi praktykującymi. Kiedy coś mnie w kimś zaczyna denerwować, wtedy szukam tego w sobie i wcześniej czy później to odnajduję. Kiedy tak się staje, to moja złość na osobę, w której to zobaczyłam, znika i mogę podjąć się próby pozbycia się tego przywiązania. Skupiam się wtedy na sobie, a nie na krytykowaniu innych i wytykaniu im tego, co sama w sobie głęboko ukryte noszę.

Chciałam się tym z Wami podzielić, gdyż jest to jedno z bardziej przełomowych w mojej kultywacji odkryć. Wiele lat zajęło mi, by uzyskać szersze zrozumienie na temat tego, co to znaczy patrzeć w siebie, a nie na innych.

Pragnę też podziękować wszystkim tym, którzy tak bardzo mnie przez lata kultywacji denerwowali. Bez Waszej pomocy nie dostrzegłabym w sobie wielu przywiązań i nie miała okazji nad nimi pracować.

Na koniec pragnę zacytować słowa Mistrza z artykułu z 2009r. pt. „Do Europejskiej Konferencji Fa”.

Cytuję:
„Niektórzy którzy przyszli się uczyć, w całym przebiegu swojej kultywacji zawsze patrzą na zewnątrz, doszukują się na zewnątrz, dopatrują się rzeczy na zewnątrz, skupiając swoją uwagę na rzeczach takich jak: ktoś nie traktuje mnie dobrze, ten mówi o mnie nie dobrze, tamten zachowuje się zbyt bardzo jak zwykły człowiek, tamten cały czas sprawia mi trudności, i nigdy nie akceptuje moich własnych pomysłów, w wyniku czego przestałeś wykonywać jakiekolwiek rzeczy, które uczniowie Dafa czynią aby dawać świadectwo Fa, a nawet dając się ponieść złości przestałeś kultywować. Czy naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego dla kogo kultywujesz? Czy naprawdę nie rozumiesz, że te nieprzyjemne rzeczy pomagają ci kultywować, usunąć twoje ludzkie myśli i pozbyć się twoich przywiązań? Czyż w dniu w którym rozpocząłeś kultywację, ścieżka twojego życia nie została zmieniona na ścieżkę kultywującego? Czyż nie wszystko na co napotykasz nie jest przypadkowe? Czyż nie kroczysz ścieżką do boskości? Czy naprawdę wierzysz, że gdy twoich uszu dobiegają tylko przyjemne rzeczy, że gdy uczniowie Dafa mówią tylko rzeczy które ci odpowiadają, że to tylko wtedy kultywacja jest czymś atrakcyjnym i tylko wtedy możesz się wznieść? Wy, którzy w porywie wzburzenia przestajecie studiować Fa i robić ćwiczenia, myślicie że przeciwko komu się buntujecie? Bogom? Mistrzowi? Czy raczej wam samym?”

„Czas nagli, tak dla ciebie jak i dla niezliczonych czujących istot tego wszechświata. Może Mistrz użył ciężkich słów. Ale muszę zapytać się tych, którzy przyszli się uczyć i którzy przez długi czas pozostają w stanie dezorientacji: czy naprawdę szczerze zastanowiłeś się nad tym w jakim kierunku zmierzać? Moją jedyną nadzieją jest, że te uderzenie ciężkim młotem zbudzi cię. Czynię to dla ciebie, nie dla siebie – twojego Mistrza – tym bardziej nie dla tych współkultywujących, którzy cię zdenerwowali. Bądź pilny! To jest twoja przysięga, to jest twoja odpowiedzialność, to jest twoja ścieżka do Doskonałości!”

Dziękuję Mistrzowi, dziękuję Wam Współpraktykujący.

* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.