Wspomnienia praktykującej Falun Gong z Warszawy

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

2 maj to dla mnie szczególna data. Tego dnia trzy lata temu przechodząc w Warszawie koło stacji Metro Centrum natknęłam się na dwie osoby, które medytowały, a jedna rozdawała ulotki. Zazwyczaj przechodziłam koło takich zjawisk obojętnie. Ta sytuacja jednakże była zupełnie inna od wszystkiego, z czym zetknęłam się wcześniej. Ponieważ od wielu lat poszukiwałam swojej "drogi duchowej" interesowałam się różnymi medytacjami, ścieżkami rozwoju osobistego oraz religiami, lecz ciągle mi czegoś brakowało. Czułam niedosyt i myślałam nawet o zapisaniu się na kurs jakichś wschodnich sztuk walki, typu Kung Fu, czy Karate. Wszystko po to, by się
trochę bardziej wyciszyć i nabrać większego wewnętrznego spokoju i opanowania. Mimo wszystkich tych rzeczy, które wcześniej ćwiczyłam, pomagały mi one tylko w chwili ćwiczeń, a potem znów powracałam do starych sposobów reagowania i powiedziałabym, że byłam dość mało opanowana i potrafiłam mieć iście ogniste emocje i reakcje, co męczyło zarówno tych, którzy mieli ze mną kontakt (rodzice, znajomi), jak i mnie
samą.

Wracając do momentu, kiedy zobaczyłam medytujące osoby przy Metro Centrum: zobaczyłam w ich twarzach wielki spokój i coś, co mi się w myślach określił, jakby jakiś rodzaj błogości. Stałam tak przyglądając się im. Pomyślałam też, że ta pozycja medytacyjna była niezwykle piękna i zastanawiałam się, co to mogło być, bo jeszcze czegoś takiego nie widziałam. W końcu podeszłam bliżej i wzięłam ulotkę. I tak to się wszystko zaczęło. Kiedy przeczytałam z ulotki o trzech zasadach, którymi kieruje się ta praktyka: Prawda, Dobroć, Tolerancja, dostałam gęsiej skórki i poczułam, że właśnie te zasady od wielu lat staram się wcielać w życie (niestety wtedy ze słabym efektem, przynajmniej w kwestii tolerancji i cierpliwości). Wiedziałam, że nie bez przyczyny znalazłam się tamtego dnia w tamtym miejscu. Poczułam, że znalazłam chyba wreszcie coś, co pozwoli mi dalej się rozwijać duchowo i znaleźć sposób na pozbycie się emocji, z którymi nie dawałam sobie rady. Przeczytałam książkę p.t. "Falun Gong" i zrozumiałam dzięki niej wiele rzeczy, które wcześniej w pewien sposób przeczuwałam. Później nauczyłam się ćwiczeń.

Od początku wykonywania ćwiczeń doznałam wrażenia, że mimo delikatnych ruchów, mają niesamowicie silną energię; silniejszą niż cokolwiek, z czym się zetknęłam przez całe osiem lat moich duchowych poszukiwań. W tym wszystkim czułam, że jest to dobre, a ludzie, z którymi się zetknęłam - praktykujący Falun Gong - pokazali mi, że Prawda, Dobroć i Tolerancja w przypadku tej praktyki to nie są tylko puste słowa, ale są czymś, co starają się w sobie rozwijać i do czego się stosować. To mnie bardzo urzekło, gdyż spotykałam się wcześniej z tym, że ludzie praktykujący różne systemy samodoskonalenia się dużo mówili o tym, że trzeba być dobrym człowiekiem, a potem dalej robili rzeczy, które zaprzeczały ich słowom. Zawsze bolała mnie i zarazem smuciła taka obłuda. Ciągle szukałam czegoś, co nie byłoby tylko pustym założeniem, ale stało się swego rodzaju sposobem na życie i możliwością samorealizacji wraz z pozyskaniem wewnętrznego rozwoju. Znalazłam.

Dziś chciałam uczcić ten szczególny dla mnie dzień i postanowiłam zaproponować innym praktykującym wspólne ćwiczenia w jakimś miejscu miasta. Dwie osoby mogły się ze mną spotkać i poszliśmy do Ogrodu Saskiego (niedaleko Pl. Bankowego). Znaleźliśmy sobie ładne miejsce przy klombie z kwiatami i położyliśmy na chodniku baner z napisem "Falun Dafa w Polsce" i pod spodem "Prawda Dobroć Tolerancja" po polsku i chińsku. Tuż obok położyliśmy ulotki, aby zainteresowane osoby mogły przeczytać, czym są ćwiczenia, które wykonujemy oraz dowiedzieć się o faktach brutalnych prześladowań, które mają miejsce w Chinach wobec praktykujących Falun Gong. Tym razem wszyscy ćwiczyliśmy i mimo tego, że nikt z nas nie rozdawał ulotek, okazało się, że zainteresowanie przechodzących obok ludzi było spore, którzy nie krępowali się sami je brać. Kilka osób nawet zrobiło nam zdjęcia. Pomyślałam sobie, że to takie moje symboliczne odwdzięczenie się za to, że trzy lata temu i ja mogłam w ten sposób dowiedzieć się o Dafa. Może wśród tych wielu osób, które nas widziały, znalazł się również ktoś, kto tak, jak ja kiedyś bardzo poszukiwał i wierzył, że jego poszukiwania zakończą się sukcesem. Tego życzę każdemu, kto szuka swojej drogi.

( Falun Gong jest określane także jako Falun Dafa – red.)

* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.