Choroba u mojej mamy cofnęła się - historia praktykującej, która zaczęła ćwiczyć i uzyskała poprawę zdrowia

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo
Moja matka ma ponad 80 lat i od wielu lat cierpi na raka. Choroba jej osiągnęła już stan zaawansowany, rozprzestrzeniając się na płuca i głowę. Matka była niemalże na granicy śmierci, dlatego też wysłaliśmy ją do szpitala na oddział intensywnej terapii. Członkowie mojej rodziny zajmowali się nią dzień i noc.

Widziałem, że mama miała trudności z oddychaniem. Do nosa miała podłączone rurki doprowadzające tlen, a koło łóżka stała kroplówka podłączona do jej ręki. Wyraz jej twarzy zdradzał cierpienie, ponadto musiała codziennie przyjmować dużo lekarstw.
Mama ciężko pracowała przez całe życie poświęcając się swoim dzieciom i w dodatku musiała tak bardzo cierpieć...

Myśląc o tym nie mogłem powstrzymać łez. Szczerze pragnąłem, by wyzdrowiała, lub żeby przynajmniej poznała zasady życia, przez co uzyskałaby spokój wewnętrzny. Poprosiłem ją, by założyła moje słuchawki i posłuchała kaset z wykładami Mistrza Li w Jinan. Kiedy tak słuchała, powoli jej cierpienie z twarzy zaczęło ustępować. Jej twarz wypogodziła się. Co jakiś czas szmerała pod nosem "bardzo dobre, bardzo dobre".

Obserwowałem zmiany, jakie zachodziły w mojej mamie i byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy, więc dalej pragnąłem, by każdego dnia słuchała serii 9-cio dniowych wykładów Mistrza.

Tydzień później, jej kondycja fizyczna i duchowa znacznie się poprawiły. Nie musiała już korzystać z tlenu. Ponieważ mama nie chciała zostać w szpitalu, powiedziała do mnie: "Idź i powiedz lekarzowi, że chcę już opuścić szpital. Chcę iść do domu". Poszedłem więc i zapytałem, czy mama może opuścić szpital.

Lekarz nie zgodził się. Powiedział: "Twoja matka nie przeszła jeszcze najbardziej niebezpiecznego momentu i teraz chce opuścić szpital. Czy zdajesz sobie sprawę, jak poważna jest jej choroba? Miałbyś odwagę podpisać papiery?" (dokument wyrażający zgodę na opuszczenie szpitala na własną odpowiedzialność).

Kiedy to usłyszałem, zawahałem się, gdyż nawet nie przedyskutowałem tej sprawy z pozostałymi członkami rodziny.

Zdrowie mojej matki zaczęło polepszać się z dnia na dzień. W dalszym ciągu nalegała na opuszczenie szpitala. Zapytałem o to moich braci i siostry, jak i resztę rodziny, i oni też byli tego samego zdania, czyli że należy ją stamtąd zabrać. Udałem się więc kolejny raz do lekarza. On również zauważył zmiany u mamy, jednak żeby zdecydować, musiał mieć najpierw wyniki prześwietleń.

Kiedy wyniki były gotowe, lekarz był bardzo zdumiony. Tkanka rakowa, która wcześniej zajęła płuca, teraz zanikła. Prześwietlenie płuc było czyste i cysta rakowa również zniknęła. Prześwietlenie wyglądało normalnie, jedynie w okolicy odbytu nadal była wyczuwalna twarda narośl. Lekarz naczelny zgodził się więc na opuszczenie przez matkę szpitala.

Mama wróciwszy do domu była w stanie siedzieć, więc zaczęła robić siedzące medytacje (piąty zestaw ćwiczeń Falun Gong). Po miesiącu mogła już stać i rozpoczęła ćwiczenie pierwszych czterech zestawów ćwiczeń. Była nawet w stanie przyłączyć się do grupy praktykujących. W trzecim miesiącu mogła nawet dla nas gotować. Członkowie rodziny jak i sąsiedzi widzieli zmiany, jakie w niej zaszły i wszyscy mówili: "Jaka ogromna zmiana wystąpiła u tej starej kobiety. Falun Gong jest naprawdę dobre". Wielu ludzi także zaczęło ćwiczyć Falun Gong.

Niestety jakiś czas później Jiang i jego poplecznicy rozpoczęli prześladowania. Całe środowisko zmieniło się i mama przestała uczęszczać na ćwiczenia grupowe. Członkowie rodziny myśleli, że pozbyła się ona choroby, więc nie czytali ani nie wykonywali ćwiczeń A mamie było ciężko samej wykonywać ćwiczenia.

Choroba powróciła i matka była zmuszona znów położyć się do łóżka. Zawieźliśmy ją do szpitala, pomimo że bardzo tego nie chciała. Powiedziała: "W ostatnich latach przez te drzwi przechodziłam wiele razy okropnie cierpiąc, a moja choroba tylko pogarszała się. To jest Falun Dafa, które ocaliło mi życie. Zamiast pomóc mi w studiowaniu i w ćwiczeniach, znów przysyłacie mnie do szpitala. Nie mogę przekroczyć tych drzwi".

Byliśmy tym zawstydzeni. Mama miała rację. Takie dobre ćwiczenia, więc zamiast pomóc jej uczyć się, mieliśmy na uwadze tylko to, by ją oddać do szpitala. Niedostatecznie rozumieliśmy Fa.

Natychmiast wróciliśmy do domu. Od tego czasu, pozwalamy mamie codziennie słuchać wykładów i towarzyszymy jej w siedzących medytacjach. Mama była bardzo szczęśliwa. Z biegiem czasu, znowu zaczęła się czuć lepiej.

Wersja angielska: http://www.clearharmony.net/articles/200310/15820.html

* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.