Pekin – miasto terroru.

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Sądziłem, że silna presja polityki prześladowczej chińskiego systemu reżimowego będzie miała nieco łagodniejsze „restrykcje” jeżeli chodzi o miasto światowej sławy takie jak Pekin, gdyż partia na pewno chciałaby pokazać się z jak najlepszej strony, by przyciągnąć zagranicznych potentatów biznesowych do inwestowania w Chinach. Jednak mój osąd był przedwczesny.

Historie, które zaczęły się wyłaniać jedna po drugiej, szybko uzmysłowiły mi, że miasto jest kompletnie zalane kłamstwem i przerażającym terrorem.

Spotkałem się w Stanach Zjednoczonych z panią Wang, która przyjechała z Pekinu odwiedzić tutaj swoją rodzinę.
Pani Wang jest w wieku 60 lat. Z wykształcenia jest inżynierem. Jest drobniutką i cichą osobą. Praktykuje Falun Gong.
W Chinach mieszka wraz z mężem z załadowym mieszkaniu.

Pani Wang jest tak cicha, że nawet nikt z jej dzielnicy nie wie jak się nazywa. Nawet jak mówi, to jej głos jest bardzo delikatny i wątły.
W rozmowie, pani Wang powiedziała, że od kiedy rozpoczęły się prześladowania Falun Gong w lipcu 1999 roku, jej były pracodawca oraz policjant z lokalnego Biura Podkomendy kilkakrotnie nachodzili ją, założyli podsłuch w jej domu, a ona sama była wielokrotnie nagabywana i nieprawnie zabierana na przesłuchania na posterunek policyjny.

Kiedyś, będąc w drodze po odbiór emerytury, zauważyła, jak ktoś rozmawiał przez telefon komórkowy. W chwilę po tym, zjawiło się co najmniej 20 policjantów, którzy zgarnąwszy ją z ulicy przyprowadzili do najbliższego posterunku policyjnego na przesłuchanie.

Przez wiele dni po tym incydencie od 6 rano do północy przed jej mieszkaniem stał zaparkowany samochód z policjantami w środku, których zadaniem było śledzenie jej.
Ludzie mieszkający w okolicy widząc codziennie policyjny wóz z co najmniej 7 policjantami, byli ciekawi o co chodzi. Zapytani o powód stacjonowania tam, policjanci odpowiedzieli, że śledzą panią Wang.
Od tej chwili ta drobna i cicha kobieta stała się sławna w całej okolicy.

Mówiąc to, pani Wang uśmiechała się na wspomnienie, w jaki sposób policjanci poczynali sobie z nią, z kobietą o tak drobnej posturze.

Jest to z pozoru śmieszne, lecz tak naprawdę jeszcze bardziej przerażające, niż to co oglądamy w filmach jak Żydzi byli prześladowani przez Niemców, czy Chińczycy podczas ruchów politycznych.
Gdzie w nowoczesnym społeczeństwie można zobaczyć 20-tu policjantów porywających bezsilną, 60-cio letnią kobietę?.

Zapytałem panią Wang, czy o jej przeżyciach można gdzieś przeczytać w gazecie, czy w internecie. Odpowiedziała mi na to, że nigdy nie zamierzała nawet tego uczynić, gdyż w porównaniu z przeżyciami innych praktykujących jej historia jest „zbyt błaha”.

Kiedy mi to powiedziała, pomyślałem sobie, że kobieta w wieku 60 lat, śledzona i uprowadzona spod swojego domu.... gdyby coś podobnego wydarzyło się tutaj w Ameryce, wszystkie media nadawałyby informacje o tym, wywołując powszechne oburzenie i potępienie.
Kiedy zacząłem uważnie czytać artykuły o prześladowaniach w Pekinie na stronie internetowej Clarwisdom.net, wreszcie zrozumiałem, co miała na myśli pani Wang, mówiąc, że jej osobiste przeżycia są „zbyt błahe”.

W dniu 5 stycznia 2004 roku po południu, pani Men Xiangrong, mieszkanka 7-601, II Regionu Fangguyuan, Fangzhuang, Pekińskiej Dzielnicy Fengtai, zabrała swoją 16-to miesięczną córeczkę na pobliski plac zabaw.
Śledziło ją kilku policjantów ubranych po cywilnemu, gdyż rozdawała ludziom po drodze materiały o Falun Gong wyjaśniające prawdę.
Wieczorem o godzinie 8:00 okrążono jej dom. Policjanci i urzędnicy Biura 6-10 zabrali ją wraz z dzieckiem na komisariat policyjny.
Od tamtej pory nikt już ich więcej nie widział.
Na następny dzień, mąż pani Men udał się na posterunek, by interweniować w sprawie ich porwania.
Policjanci i urzędnicy Biura 6-10, Biura Śledczego, Biura Bezpieczeństwa Publicznego oraz Komendy Policji zwołali zebranie, na którym ustalono, by przekazać informację, że Men razem z dzieckiem została zwolniona i nie wiedzą, gdzie się udała.
Mąż Men chodził po kolei od biura do biura dopytując się o żonę i dziecko, jednak bez powodzenia. W lokalnym Biurze 6-10 uzyskał poradę, by zgłosił formalnie ich zaginięcie.

5 kwietnia 2004 roku, 65-letnia praktykujaca, pani Dong Xiuqin, porwana z ulicy podczas przyklejania materiałów wyjaśniających prawdę o Falun Gong.
Umieszczona w Ośrodku Karnym w Qiliqudongchen, okręgu Pekin- Shaha.
Po czterech miesiącach dowiedziano się, że obie jej nogi zostały zmiażdżone.

28-letnia absolwentka szkoły zawodowej, Xu Lei, była pracownica Unii Kredytowej w Lin-an w mieście Hangzhou, w prowincji Zhejiang, aresztowana podczas udania się na Plac Tiananmen w 2001 roku z apelem w sprawie Falun Gong. Policja pekińska wepchnęła ją do metalowej klatki z trzema psami, owczarkami niemieckimi.

Praktykujący Falun Gong, Lin Shusen, 30 lat. Aresztowany przez policję w sierpniu 2000 roku, ponieważ drukował materiały wyjaśniające prawdę o Falun Gong.
Został skazany przez Sąd Rejonowy na 3 lata pozbawienia wolności.
Lu został przeniesiony do więzienia Qianjin w Chadian, w mieście Tianjin.
By zmusić go do odstąpienia od praktykowania Falun Gong, nie pozwalano mu w ogóle spać. Poddawany był regularnym sesjom „prania mózgu”. Jednak tortury nie złamały jego silnej woli.
Policja użyła innych metod, by go dalej torturować, m.in. rażony był pałkami, będącymi pod wysokim napięciem elektrycznym.
Pan Lin wspomina:” Rankiem, w dniu 1 lutego 2002 roku, oddziałowy VI Dywizji, Lin Boquan, Xu oraz komendant Dywizji, Cai razem z innymi policjantami zaczęli razić mnie prądem, używając pałek, będących pod wysokim napięciem. Zignorowali fakt, że moje całe ciało było już pokryte zainfekowanymi ranami, czy fakt, że cierpiałem tortury już przez 15 dni.
Zaczęli używać nawt dwóch pałek na raz przez 5 minut non stop.
Widząc, że się nie poddaję (nie wyrzekam się wiary) policjanci stali się jeszcze bardziej agresywni wobec mnie. Pożyczyli z innej Dywizji całe pudełko pałek elektrycznych. Wszyscy policjanci, którzy byli wówczas na służbie, po kolei jeden po drugim podchodzili razić mnie prądem.
By jeszcze bardziej zwiększyć moje cierpienia, związali mi z tyłu ręce, następując butami na moje ciało. Nie mogłem się w ogóle poruszyć. Nieprzerwanie razili mnie prądem po najwrażliwszych częściach ciała.
Powietrze w całym pomieszczeniu cuchnęło przypalonym ciałem.

Praktykująca Falun Gong pochodząca z Danqing w prowincji Heilongjiang została porwana w styczniu 2002 roku na Placu Tiananmen i wysłana do Ośrodka KarnegoDongcheng.
Po ośmiu dniach strajku głodowego została podstępnie zwabiona do szpitala policyjnego pod pretekstem poddania się badaniom medycznym.
Zamiast tego, wtrącono ją do ciemnej piwnicy, w której było mnóstwo cel tortur wyposażonych w monitory i ukryte mikrofomy podsłuchowe.
Przy każdym łóżku leżały ciężkie kajdany.
Potworne krzyki oraz odgłos używanych pał elektrycznych wypełniał całe te ponure pomieszczenia.
Praktykująca tak opisuje te sceny: „byli tam policjanci trzymający przy sobie pałki elektryczne: przechadzali się z miejsca na miejsce bluźnierczo szydząc i przeklinając. Wyglądali jak potwory z piekieł.
Przemocą karmili praktykujących, wstrzykiwali w ciało jakieś preparaty o nieznanym pochodzeniu i składzie, razili prądem, bili i kopali, zakuwali ciasno w ciężkie kajdany, przymocowując do łóżek.
Praktykującym nie wolno było się poruszać, tym bardziej korzystać z toalety.
Dwóch , czy trzech policjantów podeszło do mnie, popychając mnie z całej siły na łóżko, ciągnąc i rwąc mnie za włosy, by wepchnąć mi plastikową tubę do nosa do karmienia. Potwornie przy tym przeklinali.
Nie mogli wbić tuby w jeden otwór nosowy, więc wyciągnęli i zaczęli wpychać w drugi.
Zaczęłam wymiotować. Czułam niewyobrażalny ból.
Po wsadzeniu do nosa tuby nie mogli jej wyciągnąć, więc tak zostawili, powodując ból i trudności w oddychaniu.

Pan Li Yuanchun jest wykładowcą Uniwersytetu Narodowego. Ponieważ wiele razy apelował w sprawie Falun Gong, jego wykłady zostały zawieszone, a on sam aresztowany i umieszczony w Ośrodku Karnym Obozu Pracy.
Strażnicy straszyli go mówiąc: „ Tutaj albo umrzesz, albo zwariujesz”.

Jeżeli te wszystkie wstrząsające wydarzenia są dla mnie zbyt odległe, by sięgać aż tutaj do Ameryki, poniższy przypadek zmusił mnie do spojrzenia na krwawą przemoc oraz zmusił mnie do zastanowienia się, co powinienem zrobić, kiedy widzę ręcznie haftowane swetry z metkami „Made in China”.

Posłużę się przykładem:
Kobieta w wieku 60 lat, mieszkająca w Sanlitun w dzielnicy Chaoyang jest emerytką, która kiedyś pracowała w fabryce.
Popłudniem, w dniu 4 lutego 2002 roku została aresztowana podczas kiedy odwiedziła inna praktykującą.
Po jej zatrzymaniu policja przeszukała jej dom, a ją samą odesłano do Obozu Pracy.Wpierw torturowano ją, następnie zmuszono do uczestnictwa w zajęciach „prania mózgu”. Po tym przekazano ją do wykonywania ciężkiej pracy.
Musiała zapakować ponad 300 tys. par patyczków w ciągu 4 dni, w przeciwnym razie nie mogła ani spać, ani wykąpać się.
Później została przeniesiona do Daxing – Kobiecego Obozu Pracy, gdzie była zmuszana do robienia na drutach swetrów, szalików, rękawic i swetrów dla psów.
Kobieta ta wspomina: ”Były to produkty o wysokiej jakości z przeznaczeniem na eksport.
Ciężka praca spowodowała ostry ból rąk, ramion i pleców, a na pośladkach potworzyły się piekące, krwawe rany.
Policja nie pozwalała, by wstać, czy chociażby odrobinę poruszać się.
Policjanci i więźniowie bili i przeklinali nas. Było to ich codzienną rutyną.”

Podobał mi się ciepły, spokojny uśmiech pani Wang.
Może jej historia nie jest aż tak krwawa i wstrząsająca jak te powyższe.
Ale ile jest jeszcze takich „zbyt błahych” faktów terroru, które w tej chwili mają miejsce w Pekinie?
Podczas ubiegłych 5-ciu lat prześladowań Falun Gong, Pekin stał się prawdziwym upiornym miastem terroru.


* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.