Ofiara gwałtu – Liu Jizhi i jej córka ponownie zaaresztowane przez policję Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego w Pekinie i Biura Bezpieczeństwa Społecznego w Hebei.

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

7 marca 2006 r. około godziny 11:00 rano dziesięciu agentów z Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego w Pekinie oraz Biura Bezpieczeństwa Społecznego w Hebei przybyło dwoma wozami policyjnymi, by zaaresztować praktykującą Falun Gong - panią Liu Jizhi, która pod koniec ubiegłego roku padła ofiarą gwałtu dokonanego na posterunku policji przez młodego policjanta. Urzędnicy ci zaaresztowali Liu Jizhi i jej 19-letnią córkę – Wei Meiling w czasie, kiedy wykonywały pracę w pralni przemysłowej przy bramie Sił Powietrznych Instytutu Logistyki w pobliżu Xisanqi w obwodzie Haiding w Pekinie.

Po ujawnieniu przez panią Liu Jizhi incydentu dokonanego na niej gwałtu przez policjanta posterunkowego w listopadzie 2005 roku w Zhuozhuo w prowincji Hebei, reżim Komunistycznej Partii Chin opóźniał przeprowadzenie sprawy sądowej gwałciciela – He Xuejian, usiłując zatuszować całą sprawę. Władze policji wystąpiły z ofertą nagrody za zaaresztowanie Liu Jizhi i innych, którzy pomagali jej w wyeksponowaniu tego incydentu. 23 lutego 2006 r. urzędnicy miasta Baoding przeprowadzili spotkanie w Zhuozhuo, na którym podjęli decyzję pojmania pani Liu i drugiej ofiary tego samego przestępstwa – pani Han Yuzhi, by nie dopuścić do odbycia się procesu przeciwko policjantowi, który je zgwałcił. Policjant ten straszył, żeby „zabić świadków”, ponieważ „nieżywi nie będą mieć głosu”. Taki obieg sprawy byłby korzystny, by proces ten nie odbył się w ogóle.

Po całej tej sprawie, pani Liu Jizhi musiała opuścić swój dom, by ustrzec się przed ponownym aresztowaniem i zdała się na bezdomność. Z powodu ogromnego szoku zarówno fizycznego, jak i psychicznego na skutek zgwałcenia jej przez policjanta i jak się okazało zupełnego braku sprawiedliwości, Liu w pewnym momencie zaczęła przejawić oznaki załamania nerwowego. Żeby zapewnić jej podstawową opiekę, córka pani Liu – Wei Meiling studiująca w Zhuozhuo geologię postanowiła tuż przed rozpoczynającą się sesją egzaminacyjną zawiesić na pewien czas naukę i pomóc swojej matce. W ten oto sposób obie stały się bezdomne. Żeby móc jakoś funkcjonować zmieniły swoje imiona i nazwisko. Liu Jizhi przybrała imię „Shan Yuzhen”.


Pralnia Instytutu Sił Powietrznych – Liu Jizhi i jej córka pracowały tam, jako praczki. Dwa dni po tym, jak policja aresztowała je, pralnia została zamknięta, a jej właściciel zginął bez śladu.


Miejsce, które służyło Liu Jizhi i jej córce za noclegowisko.

16 lutego 2006 r. Liu Jizhi i jej córka przyszły do pracy do pralni Instytutu Sił Powietrznych. Pralnia ta obsługiwana była przez prywatnego właściciela. Pani Liu i jej córka wraz z dwójką innych osób obsługiwała prasowalnie. Pracowały w tej pralni od 8 do 9 godzin dziennie i nie wychodziły na zewnątrz, dlatego nie przypuszczały, że władze mogłyby je znaleźć w tym miejscu w cztery miesiące od czasu, kiedy Liu została zgwałcona. Córka Liu nie zachowała wystarczających środków ostrożności, korzystając z telefonu komórkowego, który niestety był na podsłuchu, co w rezultacie doprowadziło do ich zaaresztowania.

7 marca 2006 r. o godzinie 8:00 rano obie kobiety skończywszy pracę umyły się, zjadły posiłek i położyły się spać. W tym czasie pod instytut cicho podjechały dwa samochody policyjne. Tablice rejestracyjne pojazdów wskazywały, że należały one do Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Shijiazhuang. Według relacji świadków, w obu samochodach było co najmniej dziesięciu agentów. Wyraz ich twarzy był bardzo poważny. Wyglądało, jakby mieli zmierzyć się z groźnymi wrogami. Ludzie przechodzący obok odczuwali duże napięcie sytuacji, wyczuwając, że zaraz coś się złego wydarzy. Tak, jak oczekiwano, cały teren został dokładnie przeszukany. Przeszukiwane były supermarkety, małe sklepy, budki telefoniczne, pralnia oraz cały teren przemysłowy. Dwóch oficerów wojskowych Instytutu Sił Zbrojnych było odpowiedzialnych za sprawdzenie pralni. Właściciel jej o imieniu Zhang miał ponad 40 lat i pochodził z Pekinu.

Około godziny 10:00 rano, do pralni przyszło trzech policjantów. Właściciel jej obudził kobietę i powiedział do niej: „chcieli tylko sprawdzić, czy dwie nowoprzybyłe osoby zostały już zarejestrowane” Ktoś zapytał: „ Czyż nie zarejestrowaliśmy się ostatnim razem?” Właściciel odpowiedział: „To dobrze, że jesteście już zarejestrowane, chodzi o Wei i jej matkę”. Wobec tego, znalazł on łóżko Liu i Wei pytając je o dowody osobiste. Ponieważ Wei posiadała dokument, właściciel zwrócił się do jej matki, na co Liu odpowiedziała, że nie ma dokumentu przy sobie. Wówczas jeden z towarzyszących mu urzędników zapytał ją o imię i nazwisko i skąd pochodzi. Liu podała swoje przybrane nazwisko, a ponieważ nie posiadała dowodu osobistego, urzędnicy kazali jej i jej córce ubrać się i wyjść z nimi. Już więcej tam nie wróciły.

Około 11:00 przed południem jedna osoba była świadkiem takiej oto sceny: młoda dziewczyna uparcie trzymała starszą kobietę. Nie pozwalała, żeby agenci zabrali ją ze sobą. Przeraźliwie krzyczała i ze łzami w oczach błagała stojącego obok mężczyznę w średnim wieku: „Panie Zhang (właściciel pralni), czy może pan tak pozwolić, żeby zabrali moją matkę?”. Mężczyzna sam był w szoku i czuł się zupełnie bezradny. W końcu użyto siły, by odciągnąć od Wei jej matkę. Zanim agenci odjechali, zdążyli jeszcze zmienić tablice rejestracyjne z Shijiazhuang na Pekin. Świadek tego zajścia powiedział, że widział cały stos tablic rejestracyjnych. Powiedział, że skoro tak licznie się tam zjawili, to ta zaaresztowana kobieta musiała być jakąś groźną kryminalistką. Wyglądało na to, że była to jakaś duża afera.

Po pół godzinie, Zhang powrócił do swojej pralni, jednak był już innym człowiekiem. Był blady i bardzo wystraszony. Po twarzy płynęły mu strugi potu. Widać było, że nie mógł dojść do siebie po tym, co się wydarzyło. O godzinie 1:00, czy 2:00 po południu dwóch agentów ponownie wróciło, zabierając Liu i Wei bagaże, nakazując jednocześnie pozostałym milczenie w tej sprawie. Po dwóch dniach niespodziewanie pralnia została zamknięta, a właściciel i dwie zatrudnione tam osoby zaginęły bez śladu. Według osoby, wywodzącej się z Instytutu Sił Powietrznych, dwóch generałów otrzymało kary w związku z tym incydentem.

Adres Instytutu: PO Box 2861 nr 11. ulica Anningzhuang, Haiding, Pekin.


* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.