Pozdrowienia Mistrzu! Pozdrowienia Współkultywujący!
Jestem praktykującą Falun Dafa od 2012r. Gdy spotkałam po raz pierwszy praktykujących na targach katowickich w 2011r., po zrobieniu ćwiczeń i rozmowie z kilkoma praktykującymi, czułam, że to nie jest praktyka, jakich wcześniej próbowałam, że to jest nadzwyczajne. Jednak wróciłam do domu, próbowałam czytać, ale inne drogi, które znałam pewnie sprawiły, że czytanie Podręcznika do prawdziwej kultywacji było dla mnie trudne. Wtedy nie miałam pojęcia, czym jest kultywacja, znałam tylko różne metody z najniższego poziomu. Otrzymałam Książkę, ale zaczęłam ją czytać dopiero rok później, po tym jak całkowicie porzuciłam rzeczy związane z innymi drogami, które mnie wcześniej blokowały. Widzę też wielką pomoc współpraktykujących, którzy dawali mi życzliwe wskazówki, wsparcie i wytrwale zbywali moje dociekania kierując mnie do Źródła (Książki).Po przeczytaniu po raz pierwszy Książki, wiedziałam już, że to jest to czego szukałam, że to jest naprawdę wyjątkowe i od razu przestałam dalej szukać, inne rzeczy zupełnie przestały mnie interesować. Trudno mi słowami opisać jak wdzięczne, spokojne i pogodne stało się moje serce, gdy pierwszy raz czytałam Dżuan Falun. To było na początku, gdy po roku od zakupu Książki udało mi się ją przeczytać.
Z czasem zaczęłam troszkę lepiej rozumieć, czym jest kultywacja, że nie jest czymś przyjemnym, wygodnym i nie układa się „po mojej myśli„ , że to naprawdę ciężka praca nad nieustannym porzucaniem setek tysięcy przywiązań, pragnień i eliminacją ludzkiej złej natury. Kilka dni temu, mając od dłuższego czasu problem z przebiciem się przez przywiązanie, które blokowało mnie przed robieniem stale, wytrwale, trzech rzeczy dobrze, a przede wszystkim wyjaśnianiem faktów (otwarciem się i zaufaniem), Mistrz dał mi wskazówkę. Przebiegając przez ulicę, wypadła mi z kieszeni pomadka. Upadła na środek jezdni, a że zaczęły przejeżdżać samochody stwierdziłam, że widocznie może mam się pozbyć przywiązania do rzeczy i chciałam iść dalej. Ale jakaś kobieta zwróciła mi uwagę, że coś mi upadło i chyba usłyszał to przechodzący obok mężczyzna, który wszedł na drogę przed jadące auta, wyprostowaną ręką zatrzymał samochody, podniósł, podał mi pomadkę i poszedł. Moje serce było bardzo niespokojne, pomyślałam, że ten człowiek mógł wpaść pod samochód, żeby ocalić jakiś drobiazg, byłam w szoku, podziękowałam mu i chciałam podać ulotkę, ale on nie chciał jej wziąć. Zrozumiałam wtedy, że moje przywiązanie do rzeczy i komfortu oraz korzyści rozrosło się na tyle, że przestałam z należytym szacunkiem traktować ludzi wokoło, ciągle myśląc, że nie mam na to czasu. Pozornie troszczyłam się, ale to nie było prawdziwe, jak na początku, przysłonił je ciągły pośpiech, by pogodzić ze sobą kultywację, pracę, rodzinę i codzienne życie. Zrozumiałam wtedy jak daleko upadła moja moralność, czego wcześniej nie zauważałam. Przez ostatni rok wciąż krzywdziłam zwłaszcza bliskich mi ludzi, rodzinę i samą siebie. Często słyszałam od kolegów kultywujących, nawet codziennych ludzi, że jestem zamknięta i nie dzielę się, ale zamiast pracować nad tym by się poprawić, usprawiedliwiałam to nieśmiałością, która towarzyszyła mi całe życie. Myślałam, że taka jestem, tak było wygodniej. Jakbym zapomniała o tym jak na początku kultywacji ogromną radość sprawiało mi dzielenie się z ludzmi wokoło dobrami płynącymi z kultywacji Dafa. Jeszcze większą radość sprawiało mi obserwowanie ludzi, którzy zrozumieli, że
Dafa jest Dobre, to rozpromienienie na ich twarzach sprawiało, że moje serce rosło. Przez rok dryfowałam w Dafa ledwo płynąc. Totalnie nie nadążałam za współkultywującymi. Jednak dzięki ich ogromnemu wsparciu udało mi się nie upaść, tak by nie móc potem powstać, czego byłam blisko. Wtedy pojawił się projekt Wystawy Prawdy, Życzliwości, Wytrwałości i miałam zaszczyt w nim pomóc. Tam znów widziałam rozpromienienie na twarzach ludzi po oglądnięciu obrazów i zaczęło mi się przypominać, że i ja kiedyś podobnie byłam wdzięczna i pogodna, że otrzymałam dar wzięcia udziału w Fa rektyfikacji.
Podczas składania obrazów, ujawniło się we mnie przywiązanie do swojego zrozumienia i tego by robić rzeczy wg mojego zrozumienia. Jak mogłam poprawić się, trzymając się starych poglądów? Tak się nie da. Gdy doświadczony praktykujący zwrócił mi uwagę, że trzeba coś zrobić inaczej, moje serce stało się niespokojne. Myślałam: „Co on sobie myśli, czemu mi rozkazuje, dlaczego miałabym go słuchać, czy on nie przesadza?”. Ale zaraz pomyślałam, że mogę tylko siebie kultywować, to moje serce stało się poruszone, więc coś z mojej strony było niewłaściwe i to ja powinnam poprawić współpracę z grupą i gdy jest to prawe i dobre rozwiązanie, powinnam posłuchać go i nie kłócić się, bo to druga osoba zawsze ma rację. Nic, co spotyka kultywującego, nie dzieje się z przypadku. Wiec posłuchałam i od razu trochę poprawiła się współpraca. Chowając już jeden z ostatnich obrazów, obraz posągu Buddy, poczułam jakby wielki smutek, że obrazy o tak wielkiej mocy, które potrafią przemienić ludzkie serca, będą opakowane przez miesiąc i cały miesiąc nikt nie będzie mógł ich oglądać i zaczęłam płakać. Powstrzymałam się tylko dlatego, że trzeba było działać dalej, ponieważ czas naglił, było późno. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak potężny jest to projekt i jak wiele dobrego mógłby zdziałać, gdybym włożyła w niego więcej serca, bardziej się poświęciła i przyłożyła do jego realizacji. To dla mnie cenna lekcja na przyszłość.
W Nauczaniu Fa na Spotkaniu NTDTV z 06.06.2009r., Mistrz powiedział:
Nikt z was nie zdaje sobie sprawy z tego ile w przeszłości współcześni ludzie poświęcili dla tej sprawy. Nie zdajecie sobie sprawy z tego jak wspaniałymi istotami byli w przeszłości, pośpiesznie zanurzając się coraz głębiej w to niebezpieczne miejsce, stawiali czoła straszliwemu niebezpieczeństwu. Ten fakt sam w sobie sprawia, że są warci tego abyście ich ocalili i wyciągnęli. W ich przypadku niebezpieczeństwo czai się w atrakcyjności otoczenia. W trakcie tej wielkiej próby uczniowie Dafa wzięli na swoje barki, w imieniu czujących istot, pewne dodatkowe ciężary, ale niezależnie od sytuacji, na uczniów Dafa czeka wszystko co najlepsze. W świetle tego, im więcej tym lepiej, zatem uczniowie Dafa powinni zdać sobie sprawę z tego jak monumentalna jest ich odpowiedzialność i powinni ją przyjąć na swoje barki. Często mówicie o "pomaganiu Mistrzowi w rektyfikacji Fa" i niezależnie od przypadku czuję, że słowa te są wyważone oraz mam nadzieję, że możecie im podołać - wykonać to najlepiej, jak tylko potraficie. Wiem, że bardzo ciężko jest tak postępować. Możecie jednakże powiedzieć, że idealna realizacja tych słów tak naprawdę nie jest łatwa. Ratujecie czujące istnienia i niesiecie na barkach tę historyczną misję, jednocześnie kultywujecie siebie i czasami, gdy popadacie w tarapaty nie radzicie sobie z nimi dobrze lub nie układa się wam współpraca. Powiedziałem, że historyczna scena została ustawiona i podarowana uczniom Dafa na potrzeby uprawomocniania Fa i ocalania czujących istot. Dzięki temu co uczyniliście, niezależnie od wydarzeń, przyszłość będzie czymś wspaniałym. Po prostu mam nadzieję, że będziecie w stanie jeszcze lepiej działać, lepiej się dogadywać i lepiej pracować jeden z drugim. Czy rozważaliście to: czy faktycznie istnieje coś czego nie moglibyście porzucić? W trakcie historii zażyliście chwil horroru i chwały oraz znosiliście niezmierną gehennę. W trakcie długich lat oczekiwania, żeby dotrwać do chwili obecnej, przeszliście przez wszystko co tylko możliwe. Ostatecznie powinniście być w stanie za wszelką cenę szczęśliwie zakończyć swoją podróż. Czy uprawomocnianie Fa idzie wam dobrze czy nie, najczęściej zależy od waszego postępowania.
Proszę o wskazanie niedociągnięć w eseju, jeśli zauważyliście niezgodności z Fa.
Dziękuję Mistrzu! Dziękuję drodzy Współkultywujący!
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.