Chiny: Japoński komentator widział ofiarę grabieży organów na dzień przed jej egzekucją

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

W 2007 roku brat przyjaciela Ushio Sugawary pilnie potrzebował wątroby, aby utrzymać się przy życiu. Szybko znalazł pasującą wątrobę w chińskim szpitalu. Sugawara pomagał w zakupie roztworu albuminy, która jest potrzebna przy operacji, a następnie dostarczył ją do Chin. Tam przeżył szok, gdy odkrył przerażającą prawdę o tym, skąd pochodził narząd do transplantacji.

Sugawara był kiedyś członkiem Yamaguchi-gumi – największego syndykatu zbrodni w Japonii. Opuścił gang w 2015 roku i obecnie jest znanym komentatorem ekonomicznym w Japonii. Opublikował kilkanaście książek i często krytykował Komunistyczną Partię Chin za jej nieetyczne praktyki.

W wywiadzie dla „The Epoch Times” udzielonym 20 czerwca 2022 roku Sugawara ujawnił, co dowiedział się o przymusowej grabieży organów od żywych praktykujących Falun Gong, gdy pomagał bratu swojego przyjaciela poddać się operacji transplantacji w Chinach w 2007 roku.

Poniżej znajduje się tłumaczenie wywiadu z Ushio Sugawarą.

Dziennikarz: Panie Sugawara, czy może mi pan powiedzieć coś więcej o tym, co się stało?

Sugawara: W 2007 roku brat mojego przyjaciela doznał choroby wątroby, która stale się pogłębiała. Lekarz powiedział, że nie zostało mu już wiele czasu i jedynym sposobem na uratowanie jego życia jest przeszczep narządu. Jednak wówczas przeszczep wątroby można było wykonać tylko w USA, Francji lub Chinach. Czas oczekiwania w USA i Francji był bardzo długi, a cena wysoka. Istniały również bardzo surowe ograniczenia prawne. W rezultacie zdecydował się pojechać na przeszczep do Chin.

Ogólny Szpital Sił Policji Zbrojnej w Pekinie przyjmował pacjentów z Japonii, a także z Arabii Saudyjskiej i Niemiec. Chiński lekarz w szpitalu powiedział, że są w stanie znaleźć szybko dawcę, a koszt wyniesie 30 milionów jenów (około 255 000 USD).

W sierpniu 2007 roku lekarz powiedział, że znaleźli pasujący organ i operacja może się odbyć w dowolnym momencie. Przed operacją okazało się jednak, że jakość szpitalnej albuminy (białka produkowanego przez wątrobę, które jest podawane podczas operacji – przyp. tłum.) nie była wystarczająco dobrej jakości. Poproszono mnie o zakup roztworu w Japonii i dostarczenie go do Chin. W ten sposób miałem możliwość zapoznania się z poufnymi informacjami.

W Japonii udało mi się kupić albuminę. Ale ponieważ jest sklasyfikowana jako lekarstwo, potrzebowałem pozwolenia, by móc ją eksportować. W Japonii wykorzystałem swoje koneksje, aby ominąć kwestie celne. Następnie postąpiłem zgodnie z instrukcjami pośrednika, który pośredniczył w przeszczepianiu narządów i udałem się do Chin do miasta Dalian w prowincji Liaoning i dalej wyznaczonym lotem do Pekinu.

W Pekinie natrafiłem na pewne kłopoty. Chociaż przyszedł mnie odebrać wysoki rangą oficer wojskowy, to członkowie personelu lotniska zatrzymali mnie, gdy znaleźli roztwór albuminy w moim bagażu rejestrowanym. Twierdzili, że bez pozwolenia nie mogę wynieść go z lotniska.

Ochrona lotniska, funkcjonariusze bezpieczeństwa publicznego i oficerowie wojskowi nie należeli do jednolitego systemu. Nikt z nich nie chciał odpuścić i w związku z tym dyskusja między nimi trwała kilka godzin. W końcu przy zaangażowaniu urzędnika publicznego pozwolono mi opuścić lotnisko.

Przekazałem szpitalowi roztwór albuminy i odwiedziłem brata przyjaciela dzień przed operacją.

Lekarz – który studiował wcześniej w Japonii i biegle władał japońskim – powiedział mi, że dawca jest w pokoju obok i zapytał, czy chcę go zobaczyć. Podniósł zasłonę i zobaczyłem młodego mężczyznę leżącego w łóżku. Powiedziano mi, że ma 21 lat. Ponieważ podano mu środek znieczulający, na nic nie reagował.

Lekarz stwierdził, że dawca był bardzo złym człowiekiem, przestępcą skazanym na karę śmierci i ponieważ wcześniej czy później umrze, to może zrobić coś dobrego dla innych i przed śmiercią oddać swoje organy. Lekarz powiedział do mnie: „Jest bardzo młody i ma bardzo zdrową wątrobę”.

Zapytałem lekarza, co takiego zrobił ten młody człowiek, że skazano go na karę śmierci. Powiedział, że był członkiem organizacji terrorystycznej. Spytałem, co dokładnie zrobił. Lekarz odpowiedział, że należał do „Falun Gong”.

Ostatecznie operacja się nie powiodła i brat mojego przyjaciela zmarł podczas operacji.

Dziennikarz: Jak wyglądał ten młody człowiek, kiedy go pan zobaczył?

Sugawara: Leżał tam. Jego ręce i stopy były owinięte bandażem. Dzień wcześniej przecięto mu ścięgna w dłoniach i stopach. Lekarz powiedział, że miało to na celu uniemożliwienie mu ucieczki. Ponadto, gdy ludzie są w strachu, zwijają się w kłębek, a to może mieć wpływ na jakość narządu podczas ekstrakcji. Dlatego przecięto mu ścięgna.

Dziennikarz: To znaczy, że jeszcze żył przed transplantacją?

Sugawara: Oczywiście. Kiedy go widziałem, wciąż żył. Jednak po usunięciu organu osoba umiera. Powiedziano mi, że wskaźnik sukcesu operacji jest najwyższy, jeśli grabież organu ma miejsce w tym samym czasie co transplantacja. Jeśli chodzi o to, co zrobili z jego ciałem, to nie wiem.

Dziennikarz: Jak długo zajęło im znalezienie dawcy?

Sugawara: Brat mojego przyjaciela najpierw pojechał do Chin na badania, a potem wrócił do Japonii. W Chinach znaleziono pasujący narząd miesiąc później.

Dziennikarz: Kto był pośrednikiem?

Sugawara: Ta osoba pracowała jako pośrednik usług medycznych. Od 2007 roku wielu bogatych Chińczyków przybywało grupowo do Japonii w ramach turystyki medycznej. On również był w to zaangażowany. Jest pochodzenia chińskiego i studiował w Japonii. Ma szeroką sieć kontaktów i zaprzyjaźnił się z wieloma znanymi japońskimi lekarzami.

Dziennikarz: Czy Ogólny Szpital Sił Policji Zbrojnej w Pekinie jest aktywnie zaangażowany w przeszczepianie narządów?

Sugawara: Tak. Zgodnie z tym co mówią, wielu bogatych ludzi z Europy, USA, Rosji, Arabii Saudyjskiej i innych krajów Bliskiego Wschodu udaje się tam, by poddać się operacji transplantacji narządów. Widziałem tam kilku ludzi z Zachodu. Spośród Japończyków brat mojego przyjaciela był tam wtedy jedynym. Słyszałem jednak, że wielu Japończyków udało się tam na operację transplantacji.

Istnieje określone miejsce dla pacjentów, którzy oczekują na operację. Myślę, że musi to być jakiś hotel w pobliżu. Lekarze przed operacjami transplantacji przeprowadzali tam częste badania fizykalne pacjentów.

Dziennikarz: Czy byli w to zaangażowani urzędnicy Komunistycznej Partii Chin?

Sugawara: Oczywiście. Powiedziano mi, że bez zaangażowania urzędników nie byłoby możliwe, aby szpital wykonywał przeszczepy narządów i wiele rzeczy nie mogłoby się wydarzyć.

Kiedy byłem na lotnisku, wyszedłem przez przejście dla VIP-ów i wyjechaliśmy przez podziemny tunel – zwykle używany przez wysokich rangą urzędników. Nie widziałem tam żadnych innych samochodów. Oprócz wysokiego rangą urzędnika, który przyszedł mnie odebrać, było tam czterech uzbrojonych oficerów wojskowych. Wojskowe samochody torowały nam drogę, gdy jechaliśmy z lotniska do centrum Pekinu.

Nie wiedziałem na jakim szczeblu znajdował się ten urzędnik, ale myślę, że musiał mieć pewną władzę. Kiedy przybył, jego samochód, czarny Lexus, zaparkował tuż obok samolotu, a następnie celnicy podjechali tam, aby podbić mój paszport. Następnie wyszliśmy przez wyjście z napisem „Tylko dla VIPów”.

Wymieniłem wizytówki z tym urzędnikiem. Ale ponieważ było to tak dawno, straciłem ją.

Dziennikarz: Czy media głównego nurtu w Japonii wiedzą o tym?

Sugawara: Wiedziały o tym, ale nie miały zamiaru publikować tego, ponieważ nadal chcą robić interesy w Chinach.

Kiedy pojechałem do tego szpitala było tam również kilku dziennikarzy z japońskich mediów głównego nurtu. Chcieli przeprowadzić wywiad na temat transplantacji organów, ale szpital odrzucił ich propozycję. Kiedy jadłem lunch z pośrednikiem, był tam też jeden dziennikarz.

To bardzo okrutne. Nawet kiedy teraz o tym mówię, nadal czuję, że to jest strasznie okrutne. Wydaliśmy 30 milionów jenów, ale i tak dwie osoby straciły życie. To nie jest dobre dla nikogo.

Jednak zaangażowani w to Chińczycy wierzyli, że postępują słusznie. Wszyscy mieli wyprane mózgi. Nawet chiński lekarz, z którym rozmawiałem nie uważał, że robili coś złego, ponieważ ludzie, których zabijali, byli „więźniami skazanymi na karę śmierci”. Wszyscy myślą w ten sposób. Wszyscy mają wyprane mózgi. To naprawdę bardzo brutalna sprawa.

Źródło: Minghui.org

* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.