Pan Shi Sanchuan jest praktykującym Falun Gong i mieszka w miejscowości Shiyue w gminie Qingquan, powiatu Xishui w prowincji Hubei. Zatrudniony był na stanowisku ślusarza. Pan Shi zawsze był osobą szczerą i życzliwą innym.
W dniu 9 czerwca 2005 r. około godziny 8:00 wieczorem, ponad dwudziestu funkcjonariuszy policji z Biura Bezpieczeństwa Publicznego powiatu Xishui przybyło pod jego dom trzema wozami policyjnymi brutalnie wdzierając się do środka. Uzbrojeni w pały policyjne, będące pod wysokim napięciem prądu rzucili się na pana Shi Sanchuan. Shi krzyczał do nich: „ Za co mnie aresztujecie?”
Był to czas, kiedy rodzina nie jadła jeszcze obiadu. Dwie bratanice pana Shi, dwoje jego dzieci oraz żona rozpaczliwie próbowali powstrzymać policjantów. Sąsiedzi pana Shi zaalarmowani głośnymi krzykami, przekleństwami policjantów i płaczem dzieci natychmiast zjawili się koło ich domu patrząc bezradnie na rozgrywający się horror. Wiedząc, że jest tylu policjantów, nikt nie odważył się zareagować.
Shi Sanchun dusił się już pod zaciśniętą pięścią policjanta. Twarz jego nabrzmiała i posiniała.
Ręce miał wykręcone do tyłu. Policjanci bili go i kopali. Kiedy napadli na niego, miał na sobie jedynie krótkie spodenki. Shi krwawił. Ciało jego pokryły siniaki i rany. Nawet będąc w takiej kondycji, kilku tych bandytów zaciągnęło Shi Sanchun do wozu policyjnego.
Żona jego – Hua Li również została brutalnie potraktowana za to, że broniła swojego męża. Jej ciało także pokryte było siniakami. Policjanci również i jej skrępowali z tyłu ręce.
Ich syn – Shi Ming miał tylko 15 lat. On też nie uniknął pobicia przez policjantów.
Córka – Shi Liu popychana przez policjantów doznała szoku psychicznego.
Starsza bratanica pana Shi Sanchun też miała15 lat, jak jego syn. Próbując powstrzymać policjantów przed biciem jej wujka, krzyczała do nich: „Dlaczego aresztujecie tak dobrych ludzi, jak mój wujek i ciocia?” Kiedy policjanci wyciągali Shi Sanchuan z domu do samochodu, odważnie stanęła w drzwiach, nie pozwalając na wyprowadzenie go. Wówczas policjanci z całej siły odepchnęli ją tak, że odleciała kilka metrów dalej. W furii wykrzykiwali, że i ją zaaresztują. Nie zbita z tropu odpowiedziała: „Proszę bardzo – nawet dzieci potraficie aresztować”.
Jedna z osób przyglądająca się temu zajściu nie wytrzymała i zaczęła przeklinać kryminalne okrucieństwo policjantów.
Córka pana Shi Sanchun widząc przechodzącego obok dyrektora szkoły, do której uczęszcza, rozpaczliwie wzywała go o pomoc, mówiąc przez łzy: „Panie dyrektorze – pomóż nam”.
Ignorując jej nawoływania i całą tę scenę, w pośpiechu zaczął się oddalać.
W ciągu tylko dwudziestu minut cała rodzina została sterroryzowana przez bandytów Komunistycznej Partii Chin.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.