Cechuje mnie szczególna wytrwałość w kultywowaniu Falun Dafa. Jest to powodem dla urzędników komunistycznego reżimu, żeby mnie i moją rodzinę w brutalny sposób prześladować. Straciłam męża, starszą siostrę oraz teścia. Trzy bliskie mi osoby zostały zamordowane przez urzędników KPCh i winę za ich śmierć zrzucają na mnie. Policja nie ustaje w uprzykrzaniu życia reszcie mojej rodziny, a mnie – 60-cio letnią kobietę próbuje złapać i zaaresztować.
Praktykę Falun Dafa rozpoczęłam w 1995 roku. Po niecałych trzech miesiącach od podjęcia praktyki wszystkie moje dolegliwości zdrowotne ustąpiły i w moje życie wstąpiła radość i harmonia. Nawet wyglądałam dużo młodziej, jakbym miała 40 lat. Kiedy rozpoczęły się prześladowania Falun Gong w lipcu 1999 roku, wszystkim powtarzałam, że „Falun Dafa jest dobre” i „Prawda, Miłosierdzie, Tolerancją są dobre”. Napisałam wiele listów do urzędników różnych szczebli wyjaśniając im prawdę o Falun Dafa. W tym samym też czasie byłam przedmiotem brutalnych prześladowań. Byłam więziona i poddawana praniu mózgu.
Nie tylko ja byłam prześladowana z rąk bezprawnych urzędników komunistycznych, ale także cała moja rodzina. Na początku często wzywali mojego męża, by stawiał się na posterunek instruując go, by mnie bił, przeklinał i nie wypuszczał na dwór, żeby zmusić mnie w ten sposób do odstąpienia od mojej wiary w Falun Dafa. Mój mąż wiedział, że byłam dobrą żoną dla niego i kochającą matką naszych dzieci i wiedział też, że Falun Dafa jest dobre, dlatego nie słuchał ich nakazów. Jednak urzędnicy ci nie dawali mu spokoju, stale wywierając na nim silną presję, wskutek czego nie wytrzymawszy ogromnego napięcia dostał zawału serca i zmarł. Byliśmy dobrym małżeństwem. Wspólnie spędziliśmy szczęśliwych kilkadziesiąt lat. Jego śmierć spowodowała u mnie wielki szok. Wkrótce strach i terror został przeniesiony na moją starszą siostrę, która też nie wytrzymała psychicznego terroru i także zmarła.
W połowie kwietnia 2005 r. czterech policjantów, spośród których miał na imię Lu, zatrudnionych w Sekcji Bezpieczeństwa Huty Żelaza Dayan bezprawnie wtargnęli do mojego domu dokonując rewizji i aresztując mnie. Dwa dni później mój dom został ponownie przeszukany przez ponad dwudziestu agentów z Komendy Policji w Huangshi oraz urzędników Biura 6-10 Zakładów Rudy Żelaza. Z domu zabrane zostały wszystkie moje książki i materiały Dafa. Dopytywali się mnie, skąd je nabyłam, lecz nie odpowiadałam na ich pytania. Wówczas sprowadzili moją córkę i zięcia, by zmusili mnie do podpisania „oświadczeń gwarancyjnych”, że odstąpię od praktykowania Falun Dafa, gdyż w przeciwnym razie straciliby pracę i nie mieliby pozwolenia na otrzymanie innej.
Agenci ci udali się także do rodzinnej miejscowości mojego męża próbując zastraszyć wnuczkę jego brata, która nie jest praktykującą Falun Dafa. Kilkakrotnie wzywali ją na posterunek i przeszukiwali jej mieszkanie. Szantażowali ją mówiąc, że ją uwolnią z posterunku, jeżeli powie, że jest praktykującą Falun Gong.
Ta młoda dziewczyna nie wyrażała na to zgody, wobec czego agenci sprowadzili na posterunek jej babcię i dziadka, oboje około70 lat i we troje zamknęli ich w celi. Wywołało to u niej ogromne wzburzenie i zaczęła kłócić się z nimi domagając się natychmiastowego ich uwolnienia, gdyż niczego złego nie uczynili. W końcu agenci wyłudzili od niej 1500 yuan za ich uwolnienie. (500 yuan jest średnim miesięcznym wynagrodzeniem w Chinach). Dziewczyna była upokarzana, popychana i wyzywana przez nich zupełnie bez powodu. Babcia jej doznała szoku psychicznego i w kilka dni po tym incydencie zmarła. Dziadek jest w stanie ciężkiej depresji.
19 grudnia 2005 r. funkcjonariusze policji z Sekcji Bezpieczeństwa Huty Żelaza zorganizowali za mną pościg, przeszukując domy mojej rodziny. Kiedy wtargnęli do domu mojej córki chcąc robić przeszukanie, stanowczym głosem powiedziała do nich: „ Nie przejmujecie się mordercami, podpalaczami, handlarzami narkotyków, czy prostytutkami, ale nie możecie dać spokoju 60-cio letniej kobiecie, która nie dość, że niczego złego nie uczyniła, to jeszcze przez was stała się bezdomna. Już i tak ponosicie odpowiedzialność za śmierć trzech osób z naszej rodziny. Jeżeli moja matka przez was umrze, to wtedy ja się z wami rozliczę”. Po usłyszeniu tych słów policjanci bez słowa opuścili jej dom.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.