Więzienie w prowincji Shandong używa przemocy wobec praktykujących Falun Gong wstrzykując im do organizmu środki niszczące układ nerwowy

(Clearwisdom.net) Praktykująca Falun Gong Li Jianping została pod koniec 2005 roku albo na początku 2006 nielegalnie uwięziona w Żeńskim Więzieniu w prowincji Shandong. Od samego początku pobytu tam odmawiała wszelkiej współpracy z personelem. By uniemożliwić jej wykrzykiwanie słów „Falun Dafa jest dobre”, personel umieścił ją w małej celi z zamontowanym i włączonym na cały regulator głośnikiem, by ją zagłuszyć. Nawet w takiej sytuacji jej głos był wyraźnie słyszalny.

Strażnicy zaaplikowali jej siłą jakiś środek, który zaczął zaburzać pracę jej systemu nerwowego, powodując senność. Jednak, kiedy w chwilach odzyskiwania świadomości przebudzała się z tego stanu, ponownie wykrzykiwała słowa: „Falun Dafa jest dobre”.

Więzienie w Shandong nie mogąc sobie z nią poradzić, uniemożliwiało innym kontakt z nią. Li była trzymana w słynącym z bardzo złej sławy miejscu zwanym „kolektywnym obozem treningowym”, jednak nieznane są jak dotąd metody tortur tam stosowane wobec praktykujących.

Około 20 lipca 2006 roku więzienie zainicjowało nową rundę przemocy wobec więzionych tam praktykujących Falun Gong. Wśród uwięzionych była praktykująca Yu Shaoqin (przebywająca wówczas w trzecim oddziale kontrolnym), Zhou Shuchun, Chen Xiuling oraz inne, które przebywały w drugim oddziale kontrolnym. Wszystkie praktykujące podlegały brutalnym torturom z rąk innych więźniarek na rozkaz strażników więziennych.

Zarówno praktykujące Falun Gong, jak i inne więźniarki zamknięte za przestępstwa pospolite musiały wykonywać fizyczną pracę dla Fabryki Zabawek Rongcheng w Jinan, robiąc wełniane zabawki z przeznaczeniem na eksport. Ciężka, długotrwała, w podłych warunkach praca była ponad siły dla wielu z nich.

Wzywamy ludzi dobrej woli do zwracania uwagi na sprawy prześladowań, jakie mają miejsce w Chinach i przyłączenia się do wspólnego frontu powstrzymania tych zbrodni.