Prowincja Shandong: 23-letni student Uniwersytetu Shandong został zabity przez policję

Zhang Zhenzhong i Wang Fengwei - studenci z Uniwersytetu w Shandong zostali porwani przez lokalną policję w maju 2001 r. podczas gdy rozdawali materiały informacyjne z innymi praktykującymi w mieście Tangyin w prowincji Henan.

17 maja 2001 r. czworo praktykujących, między innymi Zhang Zhenzhong, Wang Fengwei udało się z miasta Xin w prowincji Shandong do miasta Tangyin w prowincji Henan, aby uświadamiać mieszkańców o prześladowaniach skierowanych w Dafa. Ktoś poinformował policję, podczas gdy rozdawali broszury i wywieszali transparenty z napisami "Falun Dafa jest dobre". Po pobiciu praktykujących, lokalna policja wepchnęła ich do radiowozu, gdzie Zhang Zhenzhong i inni praktykujący recytowali nauki Falun Gong pomimo, iż policjanci stosowali wobec nich przemoc.

Gdy zostali dowiezieni do aresztu, zdążyli krzyknąć "Falun Dafa jest dobre" i "Falun Dafa jest prawą drogą", po czym kilkuosobowa grupa policjantów nadzorowana przez Li Aimin, komendanta lokalnego komisariatu, brutalnie ich pobiła. Po tym zdarzeniu zostali przeszukani oraz pozbawieni pieniędzy i wszelkich rzeczy, które posiadali. Trzech bądź czterech oficerów policji użyło elektrycznych bądź gumowych pałek aby zaatakować jednego z praktykujących. Jeden z policjantów kopał zatrzymanych do utraty przytomności. Ciała praktykujących były pokryte siniakami a ich ubrania zostały podarte na wiele części. Praktykująca Falun Dafa nie wyraziła zgody na przeszukanie. Oficer policji Li Aimin zaczął ją oczerniać i spoliczkował ją. Zeszpecił jej twarz, tak że nie można jej było rozpoznać, skóra została poprzecinana a policzki spuchnięte. Policjanci rozkazali jej uklęknąć, ale i tego odmówiła. Po tym policjant ogłuszył ją mocnym kopnięciem i przewrócił chwytając za włosy. Następnie turlał jej ciałem po podłodze, wyrywając włosy wraz ze skórą. Jej cała głowa i twarz stała się sina i opuchnięta, cała pokryta krwią. Jej ciało pokrywały liczne rany i siniaki. Jej ubranie było w strzępach.

Podczas pobytu w więzieniu praktykujący przeprowadzali strajk głodowy. Po pięciu dniach policjanci przywiązali ich do "tygrysiej ławki" - jednej z metod tortur, która polega na siedzeniu w bezruchu, przez długi okres czasu na wąskiej ławce. Więźniowie nie mając żadnej wiedzy medycznej na siłę karmili praktykujących. Wpychali oni rurkę do nosa Zhang Zhenzhong'a i przytrzymywali ją tam przez ponad 20 minut. Po tym czasie Zhang nieustannie wymiotował i odczuwał niewyobrażalny ból. Nawet po tym wydarzeniu policja policzkowała go kilkakrotnie i ciągnęła za włosy. Niedługo potem Zhang Zhenzhong zmarł z powodu brutalnego zmuszania do jedzenia.

Miał 23 lata, był studentem. Władze zataiły tę informację. Po pewnym czasie krewny ofiary zobaczył notatkę w gazecie pekińskiej: "Turysta utonął w rzece w mieście Tongyin prowincji Henan". Gdy zobaczył opublikowane zdjęcie rozpoznał na nim Zhang'a. W ten sposób policja zataiła prawdę i próbowała uniknąć odpowiedzialności za dokonaną zbrodnie. Ojciec ofiary nie uwierzył w oficjalną przyczynę śmierci Zhang'a. Gdy jednak poszedł do aresztu w Tangyin, aby zapytać o swego syna, policja nie przyznała się do popełnienia zbrodni.

W imię sprawiedliwości ojciec Zhang'a wniósł sprawę do sądu w Tangyin. Sędzia prowadzący sprawę powiedział: "Wiemy, że Falun Gong jest dobrą praktyką, lecz kto odważy się apelować w tej sprawie, skoro jest ona rezultatem rozkazów Jiang Zemin'a - ". W rezultacie ojciec ofiary musiał pożyczyć 10.000 Yuan (500 Yuan to przeciętne miesięczne wynagrodzenie miejskiego pracownika w Chinach), w celu zdobycia zdjęcia torturowanego syna i świadka całego zajścia - Wang Fengwei. Od tego momentu dyrektor aresztu i komendant policji musieli niechętnie potwierdzić jego przypuszczenia. Rodzice ofiary nadal nie potrafią pogodzić się z okrutną śmiercią syna.

Chińska wersja dostępna na stronie: http://www.minghui.org/mh/articles/2003/11/28/61449.html