Czcigodny Mistrzu
Drodzy współkultywujący
Chciałbym opowiedzieć jak otrzymałem szansę na poprawę w mojej kultywacji.
Kultywuję już od dwóch lat. Od samego początku czułem, że kultywacja w Dafa jest tym czego szukałem. Czułem jak silna i wyjątkowa jest to praktyka. To poczucie dodatkowo spotęgowało się, gdy dowiedziałem się od innego praktykującego o ciążącej na nas misji. Wtedy zrobiło to na mnie duże wrażenie. Jednakże pomimo tego przeświadczenia o wadze kultywacji nigdy nie byłem w stanie się zmusić do praktykowania w pełni pięciu ćwiczeń każdego dnia oraz wysyłania codziennie czterech razy FZN. Czasem miałem lepsze okresy i więcej ćwiczyłem, czasem gorsze. Lepiej było z wysyłaniem prawych myśli, jednakże nie wstawałem na poranne prawe myśli, jako że myślałem, że powinienem się wyspać.
W moim ówczesnym zrozumieniu ćwiczenia były elementem uzupełniającym praktykę Dafa. Co więcej jak rozumiałem, Fa nieustannie nas kultywowało, więc zgodnie z tym, uważałem, że jak nie wykonam dziś ćwiczeń tylko jutro to nic się nie stanie. Czasami zdarzało się, że przez parę dni wykonałem tylko jedno lub dwa ćwiczenia. Za najważniejsze zawsze uważałem czytanie Fa i wyjaśnianie faktów. Jednakże moje zrozumienie miało się zmienić.
Stało się to po przeczytaniu nowego jingwen Mistrza “Nauczanie na Konferencji Fa na Zachodnim Wybrzeżu 2015”. Słowa Mistrza w tym jingwen, w moim odczuciu były bardzo mocne. Było to dla mnie prawdziwe „budzenie uderzeniem ciężkim młotem”. W tym jingwen Mistrz mówi:
„Ile ostatecznie osób będzie w stanie przejść i ile osób będzie w stanie osiągnąć standard Doskonałości ucznia Dafa? Jak wiele osób na końcu będzie w stanie przez to przejść i jak wielu ludzi prawdziwie będzie w stanie osiągnąć standard doskonałości ucznia Dafa? Czasami, naprawdę nie jestem optymistyczny”.
oraz
“Co stanie się z wami praktykujący, którzy nie radziliście sobie dobrze? Wszyscy lubicie, gdy się do was uśmiecham, ale powinniście wiedzieć, że robię to, aby zachęcić was i wyrazić moje nadzieje wobec was. Biorąc pod uwagę, że czas jest tak bardzo naglący, czy pomyśleliście o tym, co stanie się z tymi, którzy nie kultywowali dobrze? Niektórzy ludzie wciąż mają szansę, lecz niektórzy już nie mają. Dla niektórych, wciąż jest czas, a dla niektórych, ich jedyną nadzieją jest sprint.”
Te dwa akapity sprawiły, że poddałem się refleksji. Czy te słowa są skierowane do mnie? Czy ja mogę nazwać siebie Uczniem Dafa? Czy rzeczywiście dobrze sobie radzę w kultywacji? Nie było to łatwe pytanie, więc pozostało ono z tyłu głowy do rozwiązania w nieodległej przyszłości.
W tym samym czasie okazało się, że będzie organizowany warsztat dla członków orkiestry marszowej Tian Guo. Ponadto warsztat ten miał być głównie dedykowany grającym na instrumentach perkusyjnych, co akurat świetnie się składało, gdyż aspiruję gry na bębnie basowym w orkiestrze marszowej Tian Guo. Ponadto te warsztaty odbywały się blisko, bo w Berlinie, więc zadowolony z tego faktu pospiesznie kupiłem bilety i wyjechałem na weekend.
Dzięki pomocy lokalnego praktykującego dostałem możliwość noclegu u małżeństwa chińskich praktykujących. Jak się okazało na miejscu, przebywał tam też inny praktykujący, który także przyjechał na warsztaty. Chińska praktykująca powiedziała, że musimy być zmęczeni, więc wystarczy, że rano wyślemy prawe myśli i nie musimy wykonywać ćwiczeń. „Oczywiście, że nie muszę, pomyślałem”. Zmęczony podróżą poszedłem spać. Byłem przekonany, że się wyśpię, gdyż warsztaty były dopiero na godzinę 11, a my mieszkaliśmy niedaleko. Jednakże w nocy obudził nas głos chińskiej praktykującej „FZN, FZN!”. Ledwo żywy, ostatkiem mocy woli zdołałem się zbudzić i wysłać FZN, co jednak mnie wiele kosztowało. Po czym zapadłem w sen, słysząc jedynie z dala muzykę ćwiczeń.
Rano obudziłem się o 8 i pospiesznie rozpocząłem przygotowania do wyjścia, tak aby nie spóźnić się na warsztaty. Jednak zauważyłem, że współpraktykujący, który miał ze mną na nie iść nie budzi się. Dalej pakowałem instrument i zastanawiałem się jak dojść na miejsce warsztatów, a współpraktykujący wciąż spał. Wydało mi się to dziwne, zwłaszcza, że położył się spać wcześniej ode mnie. Poszedłem zjeść śniadanie i dopiero wtedy się spotkaliśmy. Następnie w pośpiechu wyszliśmy, gdyż byliśmy już w niedoczasie. Spóźniliśmy się na warsztaty, choć na szczęście inni też jeszcze się zbierali. Jednakże nie chcąc tego powtórzyć obiecałem sobie, że jutro już się nam to nie zdarzy.
Wieczorem tego dnia położyliśmy się spać przed wieczornym FZN. Spytałem jeszcze współpraktykującego, czy wstanie na FZN o 23:55, co potwierdził. Kiedy wybiła godzina zauważyłem, że jednak wciąż spał, dopiero później wysłał FZN. Rano także były problemy z wstaniem na FZN. Obudziłem się ponownie o 8, a współpraktykujący dalej spał. Zaczęło mnie to najpierw dziwić, a potem lekko się tym faktem denerwowałem, gdyż jak sobie obiecałem nie chciałem się spóźnić ponownie na warsztaty.
Wychodząc na warsztaty pożegnałem się z chińską praktykującą, gdyż już po warsztatach miałem od razu pociąg do Warszawy. Jej słowa pożegnania mimo tego, że nie znała angielskiego, a ja chińskiego były dla mnie bardzo zrozumiałe i dobitne. Mianowicie gestykulując i wtrącając czasami słowo po niemiecku, który także jest mi praktycznie nieznany powiedziała, że nie możemy tyle spać, że musimy ćwiczyć i praktykować. Pokazała też, że musimy biec, co ja odebrałem jako nawiązanie do nowego jingwen Mistrza i fragmentu o sprincie. I tak pomimo naszej bariery komunikacyjnej byliśmy w stanie się porozumieć w sprawie kluczowej, jaką jest kultywacja.
Po tym wydarzeniu rozmawiałem o tym z współpraktykującym, z którym mieszkałem. Podzieliłem się z nim przemyśleniem, że nie powinniśmy tyle spać. Na co on rzekł, że to jest w pełni normalne i że jako młodzi ludzie możemy spać dłużej. Nie rozmawiałem z Nim o tym już więcej. Zrozumiałem, że była to aranżacja dla nas byśmy mogli zobaczyć swoje niedociągnięcia w tej kwestii i poprawić się.
Już wiedziałem, że w tym względzie w moim zrozumieniu nie spełniam wymogów Ucznia Dafa i że powinienem się poprawić i wykonać sprint, zgodnie z tym co Mistrz mówi w tegorocznym nauczaniu Fa z Zachodniego Wybrzeża. Jednakże łatwiej jest powiedzieć i zrozumieć niż zrobić. Przywiązanie do spania rano było wielkie i równie wielka musiałaby być motywacja, która by je złamała. Na szczęście miłosierny Mistrz przyszedł z pomocą.
W tym samym okresie otrzymałem szansę prowadzenia projektu NTDTV na całą Polskę. Jest to jeden z siedmiu konkursów tradycyjnej kultury – konkurs pianistyczny. Został on zasugerowany do prowadzenia pewnej praktykującej z Polski, jednakże uznała, że projekt powinienem ja prowadzić. Było to dla mnie duże zaskoczenie i na początku trochę się wzbraniałem, ale szybko nabrałem przekonania co do tego przedsięwzięcia. To co mnie ostatecznie przekonało to email od głównego koordynatora tego projektu na Europę. W tym mailu w jednym z punktów stwierdził, że osobista kultywacja i praktykowanie są absolutną podstawą dla sukcesu tego projektu. Czytanie jednego wykładu z „Dżuan Falun”, wykonywanie pięciu ćwiczeń i wysyłanie czterech razy prawych myśli są standardem jaki mamy utrzymywać. Napisał, że dla jednych to może być łatwe a dla innych trudne. Na spotkaniach na Sonant regularnie ma nas pytać jak nam idzie w tym względzie i czy robimy postępy, a wszystko po to, by wydobyć z nas wszystko na najlepsze. Jeśli to się uda to projekt uzyska swój cel. Taka motywacja była tym czego potrzebowałem. Czytając te słowa, czułem się jakbym słuchał Mistrza, który w moim zrozumieniu chce wydobyć z nas wszystko co najlepsze i by każdy z nas osiągnął uwieńczenie i prawy owoc. Za tę szansę na poprawę dziękuję z całego serca.
Od tego czasu udaje mi się wstawać rano i wysłać FZN oraz wykonuję codziennie zestaw pięciu ćwiczeń. Wiem, że osiągnąłem to dzięki pomocy Mistrza.
Dziękuje Mistrzu! Dziękuje Wam wszystkim!
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.