Czcigodny Mistrzu
Drodzy praktykujący
Otrzymałem Fa w 2008 roku, ale na ścieżkę kultywacyjną wkroczyłem obiema nogami w roku 2009. Przez cały czas, od początku mojej kultywacji doświadczam nieopisanego miłosierdzia ze strony Mistrza oraz czuję Jego niesłychaną łaskę każdego dnia mojego życia. Jestem niezmiernie wdzięczny za to, że Mistrz, pomimo mojego braku pilności, nadal daje mi wskazówki, szanse i nie zostawia mnie w tyle. Nawet wstyd mi pomyśleć ile nasz czcigodny Mistrz musiał przeze mnie znieść cierpienia i pomimo to nadal ze mnie nie zrezygnować. Ta nieskończona łaska Buddy po prostu mnie onieśmiela i wręcz wprowadza w zakłopotanie. Najlepiej to, co opisuje przedstawia poniższy fragment dzieła Mistrza pt. „Prawdziwa kultywacja” z „Istoty dalszych postępów I”:
„Spadliście ze świętego, czystego i nieporównywalnie cudownego świata, ponieważ na tamtym poziomie mieliście przywiązania. Po wpadnięciu w ten najbrudniejszy w porównaniu z innymi świat, nie tylko, że nie kultywujecie się pośpiesznie z powrotem, lecz na dodatek trzymacie się kurczowo tego brudu w tym brudnym świecie, nie porzucając go i nawet utrata odrobiny was boli. Czy wiecie, że Budda kiedyś żebrał o jedzenie wśród zwykłych ludzi, aby was zbawić? Dzisiaj otwieram ponownie wielkie wrota i przekazuję wam Dafa, żeby was zbawić; nie czułem nigdy goryczy z powodu niezliczonych cierpień, które znosiłem, więc co takiego jeszcze macie, z czego nie możecie zrezygnować? Czy możesz wziąć ze sobą do Królestwa Niebios te nieporzucone rzeczy tkwiące w sercu?”
Ostatnio oprócz dzieł Mistrza oczywiście, dużo motywacji w moim działaniu daje mi czytanie sharing’ów chińskich praktykujących, które pokazują mi jak wiele muszę jeszcze nadgonić, żeby być chociaż w pobliżu spełnienia standardu praktykującego. Od początku mojej kultywacji czułem, że to oni właśnie wytyczają dla mnie kwestię poziomu pilności, determinacji oraz potęgi utrzymywania prawych myśli i że to właśnie taka ścieżka kultywacji jest najbliższa mojemu sercu i zrozumieniu. Chociaż czasu jest już coraz mniej, to gdzieś w głębi serca – może przez mój niepoprawny optymizm – wierzę, że nadal jestem w stanie podgonić tempo kultywacji i dać z siebie jeszcze więcej na tej ostatniej prostej.
Wszystko jest już zaaranżowane
W roku 2015 mieliśmy zaszczyt goszczenia w naszym kraju najwspanialszego z przedstawień – Shen Yun. Na promocję mieliśmy około 7 tygodni od czasu, kiedy dostaliśmy zgodę i podpisaliśmy kontrakt z teatrem. Już po raz trzeci Shen Yun gościliśmy w moim rodzinnym mieście, ale teraz było inaczej, przynajmniej jeśli chodzi o mnie i moją kultywację. Po moim poważnym upadku w kultywacji miałem mieszane uczucia, czy w ogóle będę miał jeszcze szansę wrócić i starać się nadrobić to, co się jeszcze da. Wiem, że kiedy się upadnie bardzo dużo kosztuje później powrót do kultywacji. Wtedy stare siły mają bardzo sytą pożywkę w postaci poczucia winy i popadania w depresję, a także wzbudzania uczucia bycia niegodnym kultywowania Dafa i temu podobnym.
Kiedy dowiedziałem się, że zostałem wybrany na osobę prowadzącą spektakl, znów poczułem, że Mistrz mnie nie opuścił i daje mi kolejną szansę i to w dodatku taką, o której nie śmiałem nawet marzyć. Fakt, że Shen Yun znów miał wystąpić w mieście, gdzie mieszkam sprawił, że poczułem się bardzo zobowiązany, żeby stanąć na wysokości zadania i dobrze zrobić to, co zostało mi powierzone i nie mówię tu nawet jeszcze o przygotowaniach do roli prezentera. Powiedziałem sobie, że nie zmarnuję już szansy danej mi przez Mistrza i z dużym zaangażowaniem rzuciłem się w wir promocji wiedząc, że pomimo, że nie mamy zbyt wiele czasu, to przecież Mistrz nie dałby nam zadania, którego nie bylibyśmy w stanie wykonać – musieliśmy się tylko postarać. W moim zrozumieniu Mistrz zawsze daje nam testy, przy których, żeby je przejść, musimy tylko o trochę podnieść nasz sinsing i wszystko samo się ułoży.
Wiedząc, że wszystko jest już zaaranżowane, a ja muszę tylko to wykonać, zabrałem się niezwłocznie do pracy. Starałem się wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję aby sprzedawać bilety wśród znajomych, kolegów z pracy, rodziny itd. Miałem wrażenie, że nic poza mną samym nie jest mnie w stanie ograniczyć. Na początku starałem się sprzedawać bilety pojedynczo, ale kiedy nadarzały się okazje, robiłem prezentacje dla kilku osób np. moich bezpośrednich menedżerów, a także wykorzystywałem do promocji szkolenia, które prowadziłem bądź, w których uczestniczyłem.
Pewnego dnia po powrocie z pracy postanowiłem wyszukać oraz zadzwonić do Klubów Rotariańskich znajdujących się w moim mieście i umówić się z nimi na prezentacje na temat spektaklu. Okazało się, że są trzy takie kluby, do których można byłoby się udać i zaprezentować Shen Yun. Wszystkie trzy się zgodziły i to jeszcze bardziej utwierdzało mnie w zrozumieniu, że wszystko jest już zaaranżowane trzeba tylko działać. Wyraźnie czuć było obecność Mistrza oraz na każdym kroku Jego pomoc.
Później wpadłem na pomysł, żeby skontaktować się z dyrektorem centrum, w którym pracuję. Okazało się, że nie było to, wbrew pozorom, prostym zadaniem pomimo, że fizycznie nie było to czymś nieosiągalnym. Napisałem maila i próbowałem umówić się na spotkanie, ale cały czas albo nie było pani dyrektor albo jak była, to nie miała czasu, żeby się spotkać, bo miała zbyt dużo spraw na głowie. Miałem wrażenie, że czas już trochę ucieka, a warto byłoby zaprosić ją na spektakl oraz dać jej szansę, żeby też w jakiś sposób sama mogła pomóc. Po kilku nieudanych próbach postanowiłem udać się do niej osobiście, kiedy miała tzw. godzinę otwartą, czyli kiedy można było udać się do niej i porozmawiać z nią bezpośrednio. Kiedy pojawiłem się na miejscu okazało się, że właśnie wyszła, ale jej asystentka powiedziała, że niedługo powinna wrócić. Choć nie miałem zbyt wiele czasu, bo przecież byłem w pracy, postanowiłem jednak zostać i poczekać. W międzyczasie wysyłałem prawe myśli i czytałem wiersze Hong Yin, które miałem na swoim telefonie. Po jakimś czasie pani dyrektor się pojawiła i zaprosiła mnie do siebie do gabinetu. Dobrze wiedziała po co przyszedłem. Przedstawiłem jej Shen Yun, pokazałem krótki film reklamowy, a także album ze zdjęciami. Ciekawym był również fakt, że z gabinetu pani dyrektor po drugiej stronie ulicy rozwieszony był duży billboard z reklamą Shen Yun. Zapytała mnie, jak może mi pomóc. Powiedziała, że sama bardzo żałuje, ale ponieważ w dniach, kiedy ma być spektakl będzie akurat w podróży biznesowej i nie będzie w stanie pojawić się na nim. Powiedziałem jej, że Shen Yun występuje prawie na całym świecie i że jeżeli tylko nadarzy się jej okazja, żeby na pewno z niej skorzystała. Powiedziałem także, że dobrze byłoby móc rozreklamować spektakl w całym centrum, a także można byłoby zakupić jakąś pulę biletów przez dział socjalny i udostępnić pracownikom. Na wszystkie moje prośby zgodziła się bez wahania.
Zanim doszedłem do mojego biurka, mail z wiadomością od pani dyrektor był już wysłany do odpowiednich osób tj. osoby odpowiedzialnej za PR oraz osoby odpowiedzialnej za dział socjalny. Po kolei umówiłem się z tymi osobami. Wyjaśniając im fakty na temat Shen Yun udało mi się załatwić zgodę na postawienie roll-up’ów oraz rozwieszenie plakatów w całej firmie. Na kolejnym spotkaniu, które miałem z osobą prowadzącą kwestie socjalne w naszej firmie, udało mi się sprzedać pule biletów w liczbie ponad 200 sztuk. Prawe myśli naszej grupy i jej zaangażowanie sprawiało, że działy się rzeczy naprawdę cudowne.
Dodatkowo miałem także okazję umówienia się na spotkanie oraz zaproszenia na spektakl panią prezydent miasta, a także wziąć udział w wywiadzie wraz z innym praktykującym w lokalnej stacji telewizyjnej. Byłem tym wszystkim tak pochłonięty, że nie miałem nawet kiedy nauczyć się skryptu, który musiałem opanować przed spektaklem i zastanawiałem się nawet, czy może nie zrezygnować z tej funkcji na rzecz dalszego promowania przedstawienia. Po rozmowie z innymi praktykującymi doszedłem jednak do wniosku, że skoro to zadanie zostało mi przydzielone, to muszę je też wykonać z takim samym zapałem jak i promocję. Trochę ciężko było mi puścić wszystkie aktywności promocyjne i zająć się czymś innym, ale musiałem to zrobić. Czyż kultywacja nie opiera się także na umiejętności odpuszczania sobie rzeczy? Kiedy zająłem się przygotowaniami do roli prezentera oraz zrozumiałem jak odpowiedzialnym zadaniem to jest, byłem niezmiernie wdzięczny za tą szansę, którą otrzymałem od Mistrza. Być częścią zespołu Shen Yun, móc bezpośrednio w tym uczestniczyć oraz w ten sposób pomagać Mistrzowi w ocalaniu wszelkiego istnienia i wypełniać Jego wolę jest po prostu czymś nie do opisania i żadne słowa nie oddadzą tego jakie to jest wspaniałe.
Wszystko, co powyżej opisałem jest dziełem Mistrza, który tak to właśnie zaaranżował, a ja mogłem być narzędziem w Jego pełnych łaski rękach. Mam nadzieję, że choć po części byłem w miarę użytecznym narzędziem, choć sam mam wrażenie, pomimo, że był to najwspanialszy czas w moim życiu, że wiele rzeczy można byłoby zrobić jeszcze lepiej. Cieszę się niezmiernie, że Mistrz mnie nie opuścił i nadal nade mną czuwa, a także, że cały czas dostaję szansę na kultywowanie i pomaganie Mistrzowi w ocalaniu wszelkiego istnienia. Każdy w procesie kultywacji popełnia jakieś błędy. Warto jest wtedy pamiętać jednak, żeby nie popadać w ludzkie myślenie i nie odsuwać się od kultywacji, tylko podnieść się i iść dalej oraz robić najlepiej jak tylko się da to, o co Mistrz nas prosi. Mistrz w swoim niezmiernym miłosierdziu cały czas daje nam szanse. Nie zawiedźmy ani Mistrza, ani tych istot, które czekają, żeby je ocalić, ani samych siebie.
Dla przypomnienia słów Mistrza z wykładu „Nauczanie Fa na konferencji w Nowym Jorku 2016” pozwolę sobie przytoczyć cytat, który najlepiej obrazuje to, co opisałem w powyższym paragrafie:
„Najbardziej wspaniałym jest to, że możecie podnieść się po upadku i ponownie radzić sobie dobrze! Tak długo, jak nadal pozostajecie trzeźwo myślący podczas podróży i stale kultywujecie, oraz robicie to, co uczniowie Dafa powinni robić cały czas, to jest niezwykłe i Mistrz was uznaje! Mam nadzieję, że wszyscy ponownie ożywicie siebie, będziecie wykorzystywać każdy dzień i będziecie czynić dobrze.”
Działania, wyjaśnianie faktów oraz prowadzenie dodatkowego punktu ćwiczeń
Od ponad roku, oprócz cotygodniowego punktu ćwiczeń prowadzę dodatkowo punkt, w którym głównie ćwiczą seniorzy. Kiedyś zaproszono mnie na pokaz Falun Dafa osobom starszym i od tego czasu spotykamy się co tydzień na wspólnych ćwiczeniach. Poprzez te wspólne spotkania miałem okazję dogłębnie wyjaśnić fakty na temat Falun Dafa, zorganizować pokaz filmu Free China, pozbierać podpisy pod petycje DAFOH, a nawet jedna osoba z tej grupy, która była organizatorką naszych spotkań poważnie wkroczyła na ścieżkę kultywacji. Ze względu na to, że osoby te nadal z wielkim zapałem i chęcią uczestniczą w ćwiczeniach doszliśmy z innymi praktykującymi do wniosku, że nadszedł już czas na poważną rozmowę na temat kultywacji i praktykowania. Pomimo, że nieraz już mówiłem jak bardzo ważne jest czytanie książki oraz praca nad sobą, to gdzieś to wszystko nie było traktowane wystarczająco poważnie. Mistrz mówi w Dzuan Falun wykład III „Wszystkich, którzy przychodzą się uczyć, traktuję jak moich uczniów”:
„Jeżeli zaledwie praktykujesz te ruchy, to nie wznosi to twojego sinsing i nie zdobędziesz potężnej energii, która wszystko wzmacnia. Wtedy nie ma co mówić o kultywacji i praktykowaniu. Również nie możemy traktować ciebie jako ucznia Falun Dafa. Jeśli długo w ten sposób postępujesz, czyli praktykujesz ćwiczenia, ale nie wznosisz twojego sinsing według wymagań naszego Falun Dafa i pośród codziennych ludzi nadal trzymasz się swojego starego sposobu postępowania, to możliwe, że napotkasz na inne problemy. Gdy spotka cię coś niedobrego, możesz nawet powiedzieć, że to praktykowanie naszego Falun Dafa zwiodło cię w złą stronę. To wszystko jest możliwe. Musisz naprawdę postępować zgodnie z naszymi wymogami standardu sinsing. Tylko wtedy będziesz osobą prawdziwie kultywującą i praktykującą.”
Razem z praktykującą, która była organizatorką naszych spotkań postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Na kolejne zajęcia przyniesiony został rzutnik i zanim zaczęliśmy nasze wspólne ćwiczenia wyjaśniliśmy raz jeszcze, na czym tak naprawdę polega kultywacja i jeśli nie spełnia się tego standardu, to ćwiczenia pomimo powierzchownych doznań na nic się nie zdają. Później wspólnie przeczytaliśmy Lunju oraz pierwszy podrozdział pierwszego wykłady z Dżuan Falun, a później przeszliśmy do ćwiczeń. Po zajęciach sporo osób podeszło, żeby zamówić sobie książkę, a przy następnym spotkaniu pierwszą rzeczą, o którą mnie zapytano było to, czy mam już może ze sobą książki, które były zamówione. Wszystkie egzemplarze, które miałem rozeszły się od razu, nawet osoby, których nie było na poprzednich zajęciach nabyły książkę.
W ostatnie wakacje nadarzyła się nam okazja wziąć udział w ogromnej imprezie, na której pojawia się do kilkuset tysięcy osób, a którą jest przystanek Woodstock. Było wiele dyskusji na temat tego, czy wziąć udział w tego typu imprezie, ale z kilkoma praktykującymi podjęliśmy decyzję, żeby to zrobić. Na imprezę wybierałem się motorem, ponieważ trwała ona 3 dni, a żona potrzebowała samochód. Myślałem, że 400 km pokonam dosyć szybko, ale już po niecałych 200 km złapała mnie taka ulewa, że kiedy dojechałem do najbliższego parkingu, woda wylewała mi się rękawami. Zsiadłem z motoru i stanąłem pod daszkiem. Nie wyglądało na to, że szybko przestanie padać. Zacząłem wysyłać prawe myśli oraz recytować Lunju. Miałem już nawet myśli, że chyba nie dojadę na tą imprezę. Powiedziałem sobie, że nieważne jak i o której, ale na imprezę dojadę. Skoro mam takie zakłócenia, to musi być to coś ważnego do wykonania więc jak mógłbym się teraz poddać. Po jakimś czasie przestało padać, wsiadłem na motocykl i ruszyłem dalej w drogę.
Rzeczywiście nie myliłem się co do powagi naszej misji na tym festiwalu. Tłumy ludzi chcących nauczyć się ćwiczeń, spróbować kaligrafii, poskładać kwiatki lotosu, podpisać się pod petycją. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego na akcjach. Nawet rozmowy, które prowadziliśmy z ludźmi wydawały się być nadzwyczaj otwarte, a czasami mieliśmy nieodparte wrażenie, że rozmawiamy bezpośrednio ze świadomymi stronami niektórych z tych osób. Ludzie sami przyprowadzali ze sobą swoich znajomych po to, żeby mogli podpisać się pod petycją lub nauczyć ćwiczeń. Wiedzieliśmy, że mamy tam być, ale chyba nikt z nas nie spodziewał się czegoś takiego. Jeżeli tylko nadarzy się okazja, to myślę, że w przyszłym roku również udamy się tam na akcję. To pokazało mi też, że również na tego typu imprezach są istoty, które czekają na to, żeby być ocalonym.
Na przełomie maja i czerwca tego roku zostałem wysłany w delegację. Podczas wizyty w Meksyku wiedziałem, że praca nie była moim jedynym celem. Wiedziałem również, że mam misję do wypełnienia i muszę trafić do istot, które czekały na to, żeby wyjaśnić im fakty. Ze względu na to, że nie miałem ze sobą ulotek hiszpańskojęzycznych pomyślałem, że skontaktuję się z lokalnymi praktykującymi, co wcale nie było takie łatwe. Po wymianie kilku maili udało mi się umówić na spotkanie z dwójką lokalnych praktykujących, którzy dostarczyli mi ulotki. Teraz pozostało mi tylko wyjaśnić fakty osobom, z którymi współpracowałem. Elementem pomocniczym w moim przedsięwzięciu okazał się emblemat Falun, który nosiłem przy klapie mojej marynarki i który wzbudził pewne kontrowersje wśród niektórych mieszkańców Meksyku. W pewnym momencie zostałem nawet poproszony przez głównego szefa obu Ameryk firmy dla której pracowałem o zdjęcie tego emblematu ze względu na niewiedzę niektórych osób w kwestii tego, co on oznacza. Ponieważ miało to miejsce gdzieś w pierwszej połowie mojej wizyty, zgodziłem się i wiedziałem już też, że to będzie mój pretekst do wyjaśnienia faktów ludziom oraz menedżerom, z którymi współpracowałem. Miałem też trochę czasu, na to, żeby ludzie ci mogli mnie poznać i zobaczyć, że krótko obstrzyżony blondyn o niebieskich oczach ze znaczkiem swastyki wcale nie musi być tym, kogo sobie wyobrazili, a więc miałem trochę czasu na to, żeby dać świadectwo Dafa. Na koniec mojej wizyty wszystkim tym osobom rozdałem ulotki i wyjaśniłem fakty, a dwóm menedżerom wśród których również był szef obu Ameryk, przesłałem także książki Dżuan Falun w wersjach pdf. W ten właśnie sposób mogłem wykorzystać aranżację, która wniknęła całkiem naturalnie i przyczyniła się, że mogłem dotrzeć z faktami do osób, które na pewno na to czekały.
Na koniec życzę nam wszystkim abyśmy na tym ostatnim odcinku naszej podróży dali z siebie jeszcze więcej, żebyśmy nawzajem się wspierali, pomagali sobie, szanowali się i uczyli się od siebie po to, żebyśmy jeszcze lepiej mogli wykonać naszą misję pomagania Mistrzowi oraz wrócić do naszych domów. Proszę o wskazanie mi jakichkolwiek niezgodności z Fa
Dziękuję czcigodny Mistrzu
Dziękuję wszyscy praktykujący
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.