"Po południu 23 stycznia 2001 r.(Wigilia Nowego Roku wg chińskiego kalendarza księżycowego), ja i mój kolega zostaliśmy wysłani do Pekinu, aby odszukać praktykujących Falun Gong z naszej firmy, którzy pojechali do Pekinu złożyć apelacje. Kiedy tylko weszliśmy na Plac, policjant nas zatrzymał i sprawdził dokumenty tożsamości. Pokazałem mu pisemne polecenie od firmy i po wytłumaczeniu całej sprawy pozwolono nam wejść na Plac. Po ujściu zaledwie kilku kroków, kolejny policjant, ubrany po cywilnemu, podszedł do nas i zapytał, co tutaj robimy. Zadawano nam to pytanie co parę kroków, a my tłumaczyliśmy, idąc dalej.
W pewnym momencie zobaczyłem, jak ktoś w dali gasił płomienie. Trochę później, zobaczyłem jak jakiś mężczyzna uderzył płonącą osobę, powalając ją na ziemie. Z boku, ktoś spokojnie robił zdjęcia i nagrywał to wszystko na kamerę. Dokładnie pamiętam ich wszystkich - mieli na sobie staromodne buty wyjściowe. Klimat był napięty i pełen trwogi. Ponieważ ludziom nie pozwolono stać na Placu, nie zastanawiałem się zbytnio, gdy podeszli do nas umundurowani policjanci i kazali nam odejść. Ponieważ dokładnie nie wiedziałem o co chodzi, to wydarzenie prawie uleciało mi z pamięci.
Aczkolwiek, kilka dni później, oglądając wiadomości w programie CCTV, zobaczyłem program o tzw. "samospaleniu" na Placu Tiananmen. Czy nie było to dokładnie to, co zobaczyłem na własne oczy tamtego dnia? Zacząłem się zastanawiać. Program przedstawiał coś innego. Nawet osobie takiej jak ja, która była tam w sprawie służbowej, było trudno wejść na Plac, a co dopiero grupie praktykujących Falun Dafa!
Co więcej, pewien policjant na Placu Tiananmen powiedział do mnie: "Przecież obowiązuje stan wojenny w wigilię Nowego Roku i patrole zostały zaostrzone. Nie macie co tutaj szukać Falun Gong!".
Równie dziwne dla mnie było to, że podczas domniemanego samospalenia, kilku policjantów ubranych po cywilnemu zachowywało się zupełnie beztrosko. Nawet jeżeli byli doświadczeni i wyszkoleni, czy autentyczny akt zbiorowego samospalenia nie byłby czymś, co skupiłoby ich uwagę? Nawet jeżeli nie byliby przez to wyprowadzeni z równowagi, na pewno w przypadku spontanicznego aktu samospalenia nie zachowywaliby się tak beztrosko. Oni bardziej przypominali mi członków ekipy filmowej! Tak w ogólę, to nie wierzę, że "samospalenie" było dokonane przez praktykujących Falun Dafa".
(Osoba relacjonująca powyższe wydarzenia była na Placu Tiananmen i była świadkiem "samospalenia". Ze względu na jej bezpieczeństwo nie podaliśmy jej imienia.)
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.