W piątek 16 grudnia 2005r. w Domu Kultury Śródmieście odbył się pokaz dwóch filmów tematycznie związanych z prawami człowieka w Chinach: "Przyzwoita Fabryka" i "Tybet - Historia Tragedii". Pierwszy film zaprezentował przebieg kontroli fabryki produkującej ładowarki do telefonów komórkowych Nokia w Chinach. Ukazał trudne z naszego punktu widzenia warunki pracowników fabryki oraz manipulacje przełożonych względem podwładnych. Drugi film zdecydowanie cieszył się większym powodzeniem. Emisja odbyła się ok. godz. 15:00, co umożliwiło zapewne wielu studentom przyjazd po zajęciach na uczelni, a temat filmu ukazujący historyczne zdjęcia sprzed i po okupacji chińskiej w Tybecie został gorąco przyjęty przez publiczność. Całkiem interesująco przedstawiono w nim kontrast pomiędzy kulturą Tybetańczyków, a późniejszym wpływem chińskiej inwazji - jej metody, układy, łamanie przyrzeczeń, itp. Znamiennym wyrażeniem, jakie zapadło mi w pamięci były słowa pewnej kobiety przestrzegającej przed kłamstwami chińskiego komunistycznego rządu odnośnie niespełnionych obietnic.
Powyższe wprowadzenie ma na celu oddanie atmosfery, w której się znalazłem z zamiarem rozdawania ulotek o prześladowaniach praktykujących Falun Gong w Chinach. Po zakończeniu emisji filmu o Tybecie pośpiesznie wyszedłem z sali kinowej i położyłem kilka ulotek na zawieszonych przy wejściu półkach ściennych i ustawiłem się z plikiem ulotek przy drzwiach wyjściowych. W ten sposób wszyscy widzowie wychodzący po pokazie filmu mieli okazję zapoznać się z aktualnym problemem łamania praw człowieka w Chinach. Jeden mężczyzna wziął ulotkę i po przejrzeniu jej zaczął się dopytywać o miejsca ćwiczeń i ich charakter np. "Czy należą do stylu qigong?" itp. Kilka osób stojących w kolejce do toalety też podeszło do mnie, żeby wziąć sobie coś do czytania. Jedna kobieta wychodząc rozmawiała przez telefon komórkowy i kiedy zobaczyła, że dałem ulotkę tylko jej koleżance myśląc, że ta pierwsza jest zajęta rozmową, powiedziała, że też chce jedną. Opuszczające salę organizatorki pokazu też chętnie wzięły ulotki. Następnie wróciłem się do sali kinowej, żeby się upewnić, czy wszyscy już wyszli i kiedy już nikogo nie było, opuściłem Dom Kultury.
Zainspirowany obejrzanymi filmami i rozdanymi ulotkami poszedłem na przystanek autobusowy. Wsiadłem w pierwszy, jaki nadjechał autobus i w środku dojrzałem kolegę z zajęć języka niemieckiego. Pomyślałem, że to dobry pomysł, żeby jemu przy okazji też przekazać ulotkę i opowiedzieć coś o filmach. Tym bardziej, że jest studentem historii. W trakcie jazdy autobusem wyjąłem ulotkę, po czym wysiadłem na przystanku Uniwersytet - tym samym, gdzie wysiadł mój kolega. Wtedy się spotkaliśmy i trochę porozmawialiśmy. Opowiedziałem mu o Festiwalu Filmowym Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka; o tym, że rozdawałem tam ulotki i jedną z nich mogę mu przekazać. Ponieważ opady śniegu stawały się coraz większe, więc po chwili pożegnaliśmy się. Wtedy poszedłem do Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i kilka ulotek zostawiłem na szafkach na ubrania, gdzie często widuję różne bezpłatne gazetki studenckie i inne ulotki.
Następnego dnia, w sobotę 17 grudnia 2005r. pojechałem do Zamku Ujazdowskiego, gdzie również odbywały się pokazy filmów związanych ze sprawami praw człowieka. Przed wejściem do sali kinowej Kino Lab. zostawiłem kilka ulotek na zawieszonej półce.
Z tego, co zauważyłem, niewiele było osób, które rzeczywiście dojrzały ulotki pozostawione na półkach. Jakkolwiek kilka osób zainteresowało się nimi. Zupełnie inaczej reagowały osoby, które widziały film o Tybecie, będąc jeszcze pod jego wrażeniem. Wtedy chętnie sięgały po rozdawane przeze mnie ulotki, ale nie kłopotały się, żeby wyszukać je na półkach. Dlatego też uważam, że samo zostawienie ulotek jest połowicznym sukcesem. Trafienie do odpowiedniej grupy zainteresowanych osób i rozdawanie ich osobiście może dać więcej korzyści niż przekazywanie ich dla mnóstwa osób obojętnie ustosunkowanych. Zupełnie jak w biblijnej przypowieści o siewcy, którego pierwsze ziarna padły na drogę, z której wydziobały je ptaki, kolejne trafiły na skałę i nie mogły zapuścić głęboko korzeni, inne padły między ciernie, a dopiero czwarta ich część trafiła na urodzajną glebę i mogły zakiełkować. Myślę, że była to nieoceniona możliwość dotarcia do osób rzeczywiście zainteresowanych konkretnie tematyką praw człowieka w Chinach. Trudno o lepsze możliwości.
Wszystkie filmy podczas festiwalu były bezpłatne. Więcej informacji o festiwalu i o filmach można zasięgnąć ze strony Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: www.hfhrpol.waw.pl/festival
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.