Gdzie jest Lu Yuanzhuo, 10-cio letni chłopiec z Bongzhuling – Jilin?

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Od czasu rozpoczęcia w lipcu 1999 roku w Chinach prześladowań Falun Gong wiele szczęśliwych rodzin zostało rozbitych i zniszczonych. Ile tragedii i nieszczęść spotkało tych ludzi? Ile dziecięcych serc zostało rozdartych; ilu rodziców, braci i sióstr płacze za swoimi ukochanymi, którzy zaginęli w czeluściach morderczego reżimu?

Dlaczego w obliczu terroru i niebezpieczeństwa, jak również niewyobrażalnego cierpienia, praktykujący Falun Gong nie uginają się przed presją reżimu Komunistycznej Partii Chin? Dlaczego z takim uporem i wytrwałością wyjaśniają ludziom na całym świecie prawdę i budzą ich sumienia? Ludzie, którzy znają prawdę mówią, że praktykujący wykorzystując do maksimum swój altruizm i życzliwość ratują zagubione dusze, które zostały zatrute jadem upiora KPCh. Praktykujący ryzykując swoim własnym życiem stają w obronie uniwersalnej prawdy wykuwając przyszłość całej ludzkości.

Ci, którzy pławicie się pomiędzy wstrętnymi kłamstwami – czy słyszycie ich miłosierne apele?

Gdzie jest Lu Yuanzhuo, 10-cio letni chłopiec z Bongzhuling – Jilin?

31 grudnia 2000 roku kilkoro z nas praktykujących Falun Dafa z Jilin udaliśmy się do Pekinu, by wstawić się w obronie Falun Dafa. Jednak zostaliśmy na miejscu aresztowani i zabrani do biura przesłuchań. Na miejscu spotkaliśmy Lu Yuanzhou, 10-cio letniego chłopca. Jego wielkie oczy i dziecięca buzia przedstawiały jednak stanowczą postawę. Zapytaliśmy go, dlaczego przyjechał do Pekinu z apelem, by stanąć w obronie Falun Dafa. Odpowiedział wówczas, że wszyscy dorośli członkowie jego rodziny zostali zaaresztowani za praktykowanie Falun Dafa. Powiedział: „Chociaż jestem mały, jestem uczniem Mistrza i ja również jestem odpowiedzialny za uprawomocnienie Dafa”

30 grudnia 2000 roku Yuanzhou dostał się na Plac Tiananmen i rozwinął transparent ze słowami: „Falun Dafa jest dobre”. Wkrótce wielu policjantów okrążyło go i na oczach ludzi zaczęło go brutalnie bić. Zabrali go do samochodu i zawieźli do biura przesłuchań w Pekinie. Żeby zmusić go do podania nazwiska i adresu miejsca jego zamieszkani, policjanci bili go non stop prowadząc go z pierwszego piętra na czwarte. Pomimo brutalnych ciosów, nie podał im prawdziwego nazwiska, tylko pseudonim- Li Xinming. Później, policjanci wstrzyknęli mu jakiś środek niszczący centralny układ nerwowy. Po kilku dniach personel z oddziału prowincjonalnego wezwał Yuanzhou do siebie twierdząc, iż oczekuje na niego rodzina, by zabrać go do domu. Chłopiec wiedział, że nikt nie przyjechał po niego, gdyż nie podał im swojego prawdziwego nazwiska, a nikt z rodziny nie wiedział, że udał się do Pekinu. Od tamtej pory wszelki ślad po nim zaginął. Podczas tych wielu lat usiłowaliśmy znaleźć go, lecz bezskutecznie.


* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.