Zaczęłam kultywować w Falun Dafa 5 lat temu i im więcej czasu mija od tego momentu, tym więcej przywiązań znajduję do wyeliminowania. Czasami spotykam się z uczuciem, że nigdy ich nie pokonam, ale od razu przypominam sobie, że tak długo, jak mam przywilej kultywowania, wciąż mogę wyeliminować wszystko, co przeszkadza mi w osiągnięciu wyżyn w kultywacji. Zniechęcona myślą, że różnorodność moich własnych przywiązań jest nieskończona, starałam się zrozumieć, skąd bierze się ta niekończąca się karma, z którą spotykają się zarówno zwykli ludzie, jak i kultywujący.
Rozglądając się dookoła, po zwykłych ludziach zauważam, że we wszystkim, czego się podejmują, myślą o sobie i szukają różnych sposobów, by zawsze czuć się dobrze. Nawet, gdy już czują się dobrze, szukają nowych działań, które dadzą im poczucie poprawy i szczęścia. To tak, jakby nic nigdy nie wystarczało im, by czuli się dobrze, jakby nigdy nie byli zadowoleni z tego, co mają. A to, co ich tak naprawdę nie zadowala, to to, czego nie mają, jakby całe ich istnienie zamykało się w worku pragnień czekających na spełnienie aż do końca tej podróży zwanej „życiem”.
Niestety, ja również znalazłam się w takiej sytuacji niezliczoną ilość razy, zarówno zanim zostałam praktykującą Falun Gong, jak i podczas mojej kultywacji. Chociaż jestem praktykującą, wciąż znajduję się w swojej kultywacyjnej podróży, goniąc za emocjami i pragnieniami typowymi dla zwykłych ludzi. Ta ciągła gonitwa za rzeczami, emocjami i pragnieniami, to pragnienie robienia rzeczy i posiadania rzeczy, ale w równym stopniu posiadania i dominowania nad ludźmi – rozumiem, że mają one swoje korzenie w egoizmie.
Według mojego zrozumienia wszystkie przywiązania są zakorzenione w egoizmie.
Bez egoizmu człowiek nie szukałby niczego dla siebie, nie walczyłby z nikim, nie rywalizowałby z innymi, nie zazdrościłby tym, którzy mają to, czego on sam nie ma. A w przypadku braku tych przejawów nie byłoby ani gniewu, ani niezadowolenia. Wszystkie te rzeczy są naturalne dla świata zwykłych ludzi, ale dla praktykującego, który chce kultywować do poziomów wyższych, niż zwykli ludzie, przywiązanie do egoizmu musi zostać wyeliminowane, by nie mógł być ograniczany cechami wszechświata Zhen Shan Ren. U praktykującego, gdyby takie „ja” unicestwiło samo siebie i zmieniło się w swoje przeciwieństwo, czyli w czysto altruistyczną manifestację, możliwe byłoby osiągnięcie życia w stanie pozbawionym intencji – „wu-wei”. Człowiek mógłby osiągnąć wyższe poziomy w kultywacji, a może nawet Doskonałość.
Mistrz mówi w „Nauczaniu Fa na konferencji w Szwajcarii” (4-5 września 1998, Genewa):
„Jednak tym, czego chcę, żebyście zrobili, jest prawdziwe, czyste i bezinteresowne uzyskanie Doskonałości wraz z rzeczywiście prawym Fa i prawym Oświeceniem – tylko wtedy możecie osiągnąć wieczne nie-unicestwienie. Zatem mówię wam, że we wszystkim, co robicie, musicie najpierw brać innych pod uwagę.”
Egoizm – korzeń zwykłej ludzkiej natury: od egoizmu do altruizmu, by dopasować się do nowego wszechświata
Jeśli sam egoizm determinuje ludzi, by byli takimi, jakimi ich ogólnie postrzegamy, my, praktykujący, musimy w jak największym stopniu eliminować przejawy egoizmu i więcej myśleć o innych, stawiając innych ponad własne interesy. Ale aby móc to zrobić, za każdym razem, gdy spotykamy się z sytuacjami, w których ludzie są samolubni, musimy zastanowić się, czy my też nie jesteśmy samolubni i nie zachowujemy się, jak zwykli ludzie.
Jeśli tak jest, mamy dobrą okazję, aby zmienić naszą perspektywę i zachowywać się tak, jak uczy nas Mistrz „ w „Istocie dalszych postępów - W naturze buddy nic nie jest pominięte”:
„Chciałbym wam jeszcze powiedzieć, że wasza uprzednia natura właściwie opiera się na zajmowaniu się samym sobą i na samolubności, tak więc w przyszłości, jeśli coś robicie, to powinniście najpierw myśleć o innych; kultywujcie się, aż staniecie się prawymi oświeconymi, wolnymi od samolubności i zajmowania się samymi sobą, którzy myślą najpierw o innych, a potem o sobie. Tak więc cokolwiek w przyszłości będziecie robić czy mówić, to powinniście myśleć o innych, a nawet o przyszłych pokoleniach, tak aby Dafa pozostało wiecznie niezmienione!”
W przypadku zwykłych ludzi wszystko kręci się wokół ich samych, własnej osoby, samych siebie i tego, jak ważni są w swoim życiu i jak ważni chcą być nawet w życiu innych. Ale my, jako praktykujący Falun Dafa, musimy warstwa po warstwie eliminować tę ludzką powłokę charakterystyczną dla starego kosmosu i poświęcać się innym, stawiając się poniżej tych, którzy oczekują naszej pomocy i zbawienia.
Kiedy szuka się przyjemności i wygody, jest się samolubnym. Podobnie, gdy unika się dyskomfortu.
Przywiązanie do przyjemności i wygody, jak również przywiązanie do odrzucenia niewygody, pochodzi z egoizmu. Kiedy myślisz o sobie, albo szukasz własnej przyjemności, albo próbujesz uniknąć dyskomfortu. Pomiędzy tymi dwoma skrajnościami zwykły człowiek oscyluje niezliczoną ilość razy w ciągu dnia, a kiedy dzień się kończy, pada zmęczony i smutny, że wszystko poszło na marne. Zamiast tego, kiedy myślisz o innych, miejsca się odwracają: ty zajmujesz drugie miejsce, a inni są pierwsi. W ten sposób rzeczy stają się łatwiejsze do zniesienia i być może nawet nie odczuwasz dyskomfortu, ponieważ poświęcając się innym, wiesz, że twoja postawa była godna praktykującego Dafa. Kiedy nie myślisz o innych, tylko o sobie, cokolwiek mówi ci twój rozmówca, nie będziesz miał dla niego współczucia, ale będziesz zainteresowany tylko tym, co chcesz powiedzieć lub co ma się wydarzyć. Zamiast tego, jeśli zdecydujesz się porzucić egoizm i wziąć pod uwagę innych na pierwszym miejscu, współczucie zastępuje samolubne działania.
Lubienie samotności wynika z egoistycznej natury.
Od dziecka lubiłam samotność i często miałam wrażenie, że ludzie przeszkadzają mi nawet w najbardziej błahych sprawach. Kiedy otrzymałam wiele telefonów i wiadomości, na które musiałam odpowiedzieć w moje tegoroczne urodziny, zdałam sobie sprawę, że nawet te życzenia przeszkadzają mi, zamiast mnie uszczęśliwiać. Zrozumiałam, że przywiązanie do siebie i przywiązanie do przyjemności i przykrości sprawiło, że odrzuciłam ludzi: lubiłam samotność i brak ludzi wokół mnie. Zrozumiałam, że nie lubię mieć wokół siebie ludzi, bo nie podoba mi się ich sposób bycia i myślenia, dlatego wybierałam wycofanie się, poddanie się przywiązaniu, by uniknąć dyskomfortu. Eliminując warstwa po warstwie egoizm, zauważam, że jest mi obojętne, czy jestem sama, czy z ludźmi. Kiedy wokół mnie są ludzie, zdarzają się sytuacje, w których czuję potrzebę posiadania racji, powiedzenia czegoś, zadowolenia, bycia takim jak oni lub przeciwstawienia się im. Eliminując przywiązanie do egoizmu i wojowniczości, zauważam, że nie ma większego znaczenia, czy jestem sama, czy otoczona ludźmi. Rozumiem, że opuszczenie fałszywego siebie, wyeliminowanie fałszywego „ja” i powłok, które skrywają egoizm, może być kluczem do wyjścia z cech starego kosmosu i bramą do nowego kosmosu, w którym rozumiem, że nie ma egoizmu. Cechą charakterystyczną starego kosmosu jest egoizm. Altruizm charakteryzuje nowy kosmos.
Popisywanie się i denerwowanie się oznaczają samolubność
Kiedy przebywam wśród codziennych ludzi, zauważyłam, że przywiązanie do wizerunku silnie się uaktywnia: chcę zrobić dobre wrażenie, chcę, żeby ludzie mnie lubili, tak jakby samo moje istnienie zależało od tego, co inni o mnie mówią lub myślą. Ilekroć spotykam się z tym przywiązaniem, rozumiem, że za każdym razem interweniuje moja ludzka natura, chcąc akceptacji, ale chodzi tylko o naturę zwykłego człowieka, który jest egoistą i myśli tylko o sobie. W takich sytuacjach przypominam sobie, że jestem praktykującą i to przywiązanie trzeba po raz kolejny wyeliminować.
Kiedy cierpię w milczeniu i akceptuję eliminację karmy, jest to szczęśliwa sytuacja i chociaż nie sprawia mi to przyjemności (nie osiągnęłam jeszcze tego poziomu głębokiego zrozumienia nauk Mistrza), zauważam, że sprawy dość szybko dobrze się układają. Niestety najczęściej podczas cierpienia miewam napady złości i wtedy czuję, że to moja karma sieje spustoszenie, bo sprawy nie toczą się tak, jak chcę. Jeśli poddam się karmie, robię złe rzeczy i postępuję zgodnie z samolubną naturą starego kosmosu. Kiedy chcę coś zrobić i sprawić, by potoczyło się to po mojej myśli, wtedy egoizm we mnie chce, żeby tak się stało, a zatem z powodu egoizmu ryzykuję uzyskanie jeszcze większej karmy. Kiedy akceptuję naturalny bieg rzeczy bez oporu, nie tylko eliminuję karmę, ale także wznoszę się trochę bliżej charakterystyki wszechświata Zhen Shan Ren [Prawdy-Życzliwości-Cierpliwości]. Teoretycznie wszyscy cierpimy z powodu własnego egoizmu, który przejawia się we wszystkim. Jeśli świadomie tego nie odrzucimy, będzie się nadal manifestować od najbardziej nieistotnych aspektów po te najważniejsze.
Manifestacja demonicznej natury poprzez zazdrość i współzawodnictwo
Kiedy byłam w Niemczech z kilkoma innymi praktykującymi kobietami z Rumunii, aby pomóc w dystrybucji materiałów informacyjnych na przedstawienie Shen Yun, które miało się odbyć w Austrii w tamtym roku, udało mi się odkryć zazdrość w moim sercu. Ani zanim zostałam kultywującą, ani po rozpoczęciu praktyki Falun Dafa nie znalazłam wcześniej w swoim zachowaniu cech zazdrości. Teoretycznie wiedziałam, co to znaczy zazdrościć innym, słyszałam w swoim środowisku kultywacyjnym o zazdrości, ale nie udało mi się jej u siebie zidentyfikować. Byłam prawie szczęśliwa, że to uczucie nie było częścią mnie. I nagle znajduję się w kraju takim jak Niemcy, w którym z całego serca chciałabym się urodzić.
Kiedy szłam przez zamożne tereny Niemiec, w pobliżu Austrii, wszystko wydawało się idealne. Tylko pogoda była przeciwko nam i czasem nawet kilka razy dziennie padał deszcz. Za dużo deszczu. Padało dokładnie wtedy, gdy nasze materiały powinny być suche i gotowe do włożenia do skrzynek pocztowych mieszkańców. Kiedy chodziłam od domu do domu podziwiając prostotę domów, dekoracje na zewnątrz zwiastujące nadchodzące ferie zimowe, prostą, ale szykowną architekturę domów, nagle łzy zaczęły płynąć mi po policzkach. Na głowie miałam dwa kaptury i byłam ubrana w brzydki płaszcz przeciwdeszczowy, który doskonale chronił moje materiały. Widziałam siebie wyglądającą żałośnie, prawie jak żebraczkę, chodzącą od drzwi do drzwi, aby włożyć materiały do skrzynek pocztowych, podczas gdy w tych pięknych domach ludzie grzali się przed kominkiem, delektując się doskonałością niemieckiego życia. W tych sekundach zdałam sobie sprawę, że zazdrość i przywiązanie do wizerunku ujawniły się w bardzo gwałtowny sposób. Czułam się upokorzona, brzydka i biedna. Płakałam z materiałami w ramionach, ale nie przerywałam tego, co miałam robić. Nadal umieszczałam materiały reklamowe w każdym napotkanym domu na terenie wyznaczonym przez koordynatorów.
Idealne domy jeden po drugim ustawiały się przede mną w szeregu, a ja ze łzami w oczach przypomniałam sobie misję, dla której byłam w Niemczech: aby pomóc czującym istotom dotrzeć do Shen Yun i by zapewnić im przyszłość. Kiedy pomyślałam, że jestem praktykującą i że jestem w tej sytuacji, aby pomóc czującym istotom, poczułam w sercu wdzięczność, i że nie wolno mi żyć z takimi myślami i przywiązaniami. Szybko zrozumiałam, że przywiązanie do własnego wizerunku i zazdrość muszą zostać wyeliminowane i zaczęłam wysyłać w tym celu prawe myśli. Następnego dnia zaczęłam od nowa: te same idealne domy, te same doskonałe dekoracje, te same prawie nierealne piękności. Patrzyłam z utęsknieniem na wszystko, co widziałam, i zamiast cieszyć się tym wszystkim, czułam się źle: czułam smutek połączony z niezadowoleniem. Nie rozumiałam, jak takie piękno może mnie nadmiernie zasmucać.
Z drugiej strony nie rozumiałam, jak te domy i krajobrazy wokół mnie tak głęboko wywarły na mnie wrażenie, ponieważ z biegiem czasu odwiedziłam wiele krajów i widziałam różnorodne piękno. Ale tutaj, na granicy Niemiec z Austrią, czułam się tak, jakbym nigdy nie wyjeżdżała z kraju, jakbym nigdy nie widziała takich widoków. Świadoma część mnie utrzymywała mnie racjonalnie na zewnątrz, ale wewnątrz było tak, jakbym była w innym wymiarze, gdzie wszystko jest absolutnie wzniosłe, doskonałe i nieskończenie piękne. A jednak byłam smutna, widząc te obrazy, zamiast czuć się, jak to mówią, w siódmym niebie. I tak minął kolejny dzień łez i smutku. Wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiedziałam, co. Wczoraj rozpoznałam szpony zazdrości, ale co dzisiaj? Dopiero trzeciego dnia, idąc od domu do domu z materiałami reklamowymi w ręku, usiadłam na ławce przed domem. Nie byłam zmęczona; Chciałam po prostu posiedzieć kilka chwil bez żadnych myśli. I w tym momencie zrozumiałam, że przeżywany przeze mnie smutek był czystą zazdrością: miałam żal, że urodziłam się w biednym kraju, gdzie choć niczego mi nie brakuje, to jednak chciałabym mieć to piękno dla siebie. Moja zazdrość zrodzona z egoizmu: nie wystarczyło ich zobaczyć; Chciałam je dla siebie, jakbym miała wystarczająco dużo miejsca, aby je zabrać. Chciałam mieć więcej niż to konieczne, tylko po to, żeby posiadać. I nie dość, że czegoś takiego chciałam, to jeszcze raniło mnie to pragnienie; Czułam, że to pragnienie stworzyło stan smutku, zamiast pomóc mi cieszyć się tym, co mam przed oczami. Od tego momentu zaczęłam wysyłać prawe myśli, aby wyeliminować przywiązanie do zazdrości i nadal robię to każdej nocy. W czasie pobytu w Niemczech nie spotykałam się już z tymi dziwacznymi uczuciami zazdrości i chęci posiadania wszystkiego dla siebie, po powrocie do kraju również nie. Co więcej, to doświadczenie, wraz z ciągłym wysyłaniem prawych myśli, pomaga mi rozpoznawać zazdrość u ludzi wokół mnie i przy takich okazjach zaglądam w siebie i eliminuję warstwa po warstwie przywiązanie do zazdrości.
Odkryłam również, że zazdrość może powodować przywiązanie do współzawodnictwa. Jesteś konkurencyjny, ponieważ chcesz robić lub mieć to, co ma ktoś inny, a tym samym wchodzisz w rywalizację z innymi. Ponieważ mieszkam w bardzo zatłoczonym mieście, na co dzień nieświadomie wybieram rywalizację z kierowcami w ruchu ulicznym. Gdybym miała wyeliminować to przywiązanie, jeździłabym w sposób cywilizowany. Kiedy rozpoczęłam praktykowanie Dafa, szybko zrozumiałem, że sposób, w jaki prowadzę samochód, jest pozbawiony honoru. Dla zwykłego człowieka jeżdżę dobrze i bez problemu poruszam się w ruchu ulicznym, ale dla praktykującego taki sposób jazdy jest zupełnie niewłaściwy: przejeżdżam slalomem między samochodami, nagle wyprzedzam innych, a wszystko to pod pretekstem, że jestem w pośpiechu. Z biegiem czasu zauważyłam, że wykazuję takie zachowanie nawet wtedy, gdy mi się nie spieszy. Więc to nie pośpiech motywuje mnie do takiego działania, ale fakt, że nie mogę znieść, gdy ktoś mnie wyprzedza, co oznacza, że przywiązanie do zazdrości i rywalizacji jest tym, co mnie do tego skłania. Dążyłam do poprawy tych aspektów i zauważyłam, że kiedy moje myśli są prawe i pełne współczucia, kiedy patrzę na uczestników ruchu i mam świadomość, że jestem praktykującą Falun Dafa i że powiniennam postępować zgodnie z zasadami Dafa, ruch uliczny się oczyszcza gdziekolwiek się udam, jeśli zgodzę się pozostać na swoim miejscu, bez dążenia do rywalizacji z innymi uczestnikami ruchu. Ruch na moim pasie się uspokaja, chociaż wokół mnie nadal panuje tłok, dzięki czemu docieram do celu bardzo łatwo, w krótszym czasie niż zwykle. Z drugiej strony, kiedy się niecierpliwię, kiedy wdam się w rywalizację, niezależnie od tego, który pas wybiorę, wydaje się, że nagle robi się zatłoczony. Rozumiem to tak, że dobre myśli prowadzą mnie dobrą ścieżką, podczas gdy samolubne, zawistne i rywalizujące myśli prowadzą mnie krętą ścieżką.
Zauważyłam, że z przywiązania do współzawodnictwa powstaje przywiązanie do „bycia górą”. Myślę, że nie można rywalizować bez poczucia, że jest się lepszym od innych: biorę udział w rywalizacji, ponieważ uważam, że jestem lepsza od innych i chcę to udowodnić. Odkryłam to w sobie, kiedy zaoferowałam swoją pomoc w poprawieniu błędów w tekstach opublikowanych na stronie internetowej Shen Yun w języku rumuńskim. Na początku pojawiło się moje przywiązanie do krytyki: jak to możliwe, że jest tyle błędów? Po tym stanie oburzenia, wywołanym przywiązaniem do poczucia wyższości, pomyślałam wtedy: „cóż to za zaszczyt dla każdego z nas przyczynić się do tak wielkiego przedsięwzięcia!” I tak zrozumiałam, że bez względu na to, jak mały może być czyjś wkład w ten projekt, w rzeczywistości jest to ogromny zaszczyt dla każdego, aby wnieść tyle, ile może. Z drugiej strony, gdyby ci, którzy pracowali przede mną, robili wszystko doskonale, nie miałabym możliwości pomóc. Kontynuowałam poprawianie tekstów i choć moja cierpliwość była wielokrotnie wystawiana na próbę, bo w umyśle powracał stan oburzenia, udawało mi się zachować w pamięci, że właśnie tę cierpliwość trzeba szkolić i dlatego dalej robiłam to, co miałam do zrobienia. Eliminując przywiązanie do krytyki i wyższości, zauważyłam, że wykrywam subtelniejsze szczegóły do poprawienia i zrozumiałam, że jeśli naprawdę chcę być częścią tego wielkiego projektu, jeśli chcę robić rzeczy jak najlepiej, pomagają mi Bogowie i Mistrz; wszystko polega na byciu uważną na myśli, które mam i na ciągłym wznoszeniu mojego sinsing. Poza tym, ilekroć myślę, że jestem ponad innymi ludźmi, poza wyeliminowaniem przywiązania do inteligencji i wyższości, powinam z pokornym sercem pamiętać, że wszystko, co mówię i wszystko, co robię dobrze, zawdzięczam Dafa. Wszystko zawdzięczam Dafa i Mistrzowi.
Współczucie jest stanem boskości, w którym żadna gałąź egoizmu nie znajduje swojego miejsca. Wierzę, że wysyłanie codziennie prawych myśli w celu wyeliminowania przywiązania do egoizmu we wszystkich jego formach i zawsze przedkładania innych nad siebie, może przybliżyć nas do charakterystyki wszechświata Zhen Shan Ren.
Powyższe jest moim zrozumieniem, ograniczonym do mojego poziomu kultywacji. Jeśli znajdziecie coś nieodpowiedniego, uprzejmie proszę mi to wskazać.
Dziękuję Ci, Mistrzu, za Twoje bezgraniczne współczucie!
Dziękuję również moim kolegom praktykującym za wsparcie udzielone w tym szczególnym życiu, na które wszyscy czekaliśmy
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.