Porzucanie matczynego, ludzkiego serca - puszczanie emocji (Fahui 2023 - Paryż)

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Pozdrowienia, czcigodny Mistrzu,

Pozdrowienia, drodzy koledzy praktykujący

Jestem praktykującą z Francji i Fa uzyskałam w 2018 roku.

Kiedy moje dzieci były małe, byłam matką, którą można nazwać nadopiekuńczą. Uważną, troskliwą i opiekuńczą. Moje dzieci są już dorosłe, dlaczego więc miałabym nadal zachowywać się tak, jakby były małe i jakbym jeszcze nie uzyskała Fa? Fa otrzymałam pięć i pół roku temu, gdy moje dzieci były już dorosłe, jednak moje matczyne serce nadal było sercem zwykłej matki.

Mój młodszy syn i ja, zawsze mieliśmy bardzo silną więź. Od kilku lat nie widujemy się zbyt często, a kiedy już się widzimy, przyjeżdża wyczerpany i z powodu swojego przepracowania w pracy, wyczerpany wyjeżdża. Ostatnio, jego postawa ciążyła mi coraz bardziej i za każdym razem, gdy się widzieliśmy i gdy wyjeżdżał, moje serce było naprawdę poruszone. Syn nie jest osobą rozmowną, co jest dla mnie trudne, ponieważ ja jestem osobą dość gadatliwą. Stopniowo, z powodu takiej jego postawy, czułam się coraz gorzej.

Początek odcinania się od matczynego przywiązania

Zeszłej zimy nie widywaliśmy się zbyt często, a kiedy po raz pierwszy udało mu się znaleźć czas, byłam do jego wizyty nastawiona chyba zbyt entuzjastycznie, co go zirytowało i dał mi tą swoją irytację odczuć. Kiedy wrócił do swego domu, poczułam się głęboko zraniona. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę muszę pozbyć się mojego matczynego przywiązania.

Poprzez wysyłanie prawych myśli, studiowanie Fa i wymianę doświadczeń z innymi praktykującymi, moje serce stopniowo się uspokoiło. Wiedziałam jednak, że moje matczyne serce wciąż było „tym małym sercem" o którym mówił Mistrz, a nie współczującym sercem ucznia Dafa.

Udręki

W zeszłym tygodniu, mój syn przyjechał na kilka dni do mego domu. Skróciłam swój weekend u siostry, by móc spędzić z nim trochę czasu. Sprawy nie potoczyły się jednak tak, jak sobie to wyobrażałam.

Ni stąd ni zowąd, jego milczenie mnie zmartwiło, sprawiło, że byłam smutna i zdesperowana. Kiedy nie reagował na moje pytania, straciłam nagle panowanie nad sobą i wzburzona wyszłam z pokoju, a potem z domu. Czułam się skrzywdzona, wzgardzona, upokorzona i niechciana. Opuściłam dom na większość popołudnia, a moje serce dosłownie krwawiło. Ostatni raz czułam taki ból, taki smutek, kiedy nagle zmarła moja matka i poczułam, jak pęka mi serce.

Poszłam się przejść, ale każdy krok mi ciążył - czułam się, jakbym ważyła kilka ton. W pewnym momencie, idąc, wybuchnęłam płaczem i nie mogłam przestać szlochać. Wiedziałam, że to test, ale czułam się jak w bębnie pralki, miotana tam i z powrotem.

Pomyślałam o słowach Mistrza:

„W jaki sposób znosi się cierpienia nad cierpieniami? Powiedzmy na przykład, że ktoś idzie pewnego dnia do pracy. Jego zakład pracy nie prosperuje zbyt dobrze i musi uporać się z niską wydajnością. Ten zakład pracy musi zostać zreformowany, nająć wykonawców i zwolnić niepotrzebnych pracowników. On też jest wśród tych, którzy nagle stracili źródło utrzymania. Jak on to przeżyje? Nie pozostaje mu żadne inne źródło dochodu. W jaki sposób zarobi na życie? Nic innego nie potrafi robić. Zatem przygnębiony wraca do domu. Gdy tylko wchodzi do domu, okazuje się, że jeden z jego rodziców rozchorował się, i to bardzo poważnie. Z niepokojem szybko wiezie go do szpitala. Będzie miał duży problem z pożyczeniem pieniędzy na jego leczenie. Następnie wraca do domu, aby spakować trochę rzeczy dla rodzica. Gdy tylko zdąży wejść do domu, przychodzi nauczyciel ze szkoły i mówi: „Twój syn kogoś mocno pobił. Szybko idź i sprawdź, co się stało”. Gdy tylko załatwi tę sprawę i wróci do domu, ledwie zdąży usiąść, to zadzwoni telefon: „Twoja żona cię zdradza”. Oczywiście, wy nie napotkacie czegoś takiego. Przeciętna osoba nie jest w stanie znieść takiego cierpienia. Pomyśli: „Po co w ogóle żyć? Znajdę jakiś sznur i się powieszę. Mam tego dosyć! Skończę z tym wszystkim raz na zawsze!”. Dlatego właśnie twierdzę, że trzeba umieć znosić cierpienia nad cierpieniami. Oczywiście, niekoniecznie przyjmie to taką postać”. (Wykład dziewiąty, Zhuan Falun)

Wiedziałam jednak, że muszę przejść przez tę formę śmierci, wyzwolenia, aby odrodzić się w czymś wspanialszym.

Wiedziałam, że to test, ale nie mogłam się uspokoić. Byłam dosłownie przytłoczona moją zawiedzioną matczyną miłością. A jednak, mimo że tak bardzo cierpiałam, w głębi duszy chciałam pozbyć się tych łez, oznak mojego nadmiernego przywiązania do syna. To było jak doświadczenie śmierci i na własnym poziomie zrozumiałam, co to znaczy porzucić przywiązanie do życia lub śmierci. Zdałam sobie sprawę, że w rzeczywistości łatwiej było zrezygnować z własnego życia, niż ze stosunku jaki miałam wobec mojego syna.

W ciągu następnych kilku godzin i dni zastanawiałam się nad tym przywiązaniem i zobaczyłam, że patrzyłam na zewnątrz: dlaczego mój syn traktuje mnie tak źle?

Przypomniałam sobie słowa Mistrza:

Sfery duchowe

Nikczemnik powodowany jest zazdrością; z egoizmu i z gniewu, uskarża się na niesprawiedliwość.
Dobrotliwy ma zawsze miłosierne serce; bez skarg i bez nienawiści, przyjmuje cierpienia jako radość.
Oświecony jest wolny od przywiązań, spokojnie obserwuje ludzi na tym świecie, omamionych iluzjami. („Istota Dalszych Postępów”).

Marzyłam o synu, więc patrzyłam na zewnątrz. Myślałam tylko o sobie i o tym, co moim zdaniem powinien zrobić, aby być dobrym synem.

Chciałam, by mój syn robił to czy tamto, zachowywał się tak czy inaczej, podczas gdy wystarczyło powiedzieć sobie, że muszę dać mu wolność i nie pozwolić, aby jego postawa, jeśli uważam ją za niewłaściwą,mnie denerwowała. Patrzyłam na zewnątrz! Podczas tych wszystkich miesięcy spędzonych na próbach pozbycia się mojego przywiązania do syna, miałam nadzieję, że moje prawe myśli sprawią, że się zmieni i stanie się bardziej "komunikatywny" i „sympatyczny". Zamiast tego, powinnam była spojrzeć do wewnątrz i zobaczyć, że miałam wymagania wobec niego, podczas gdy nie wymagałam nic od siebie. Czy taka jest postawa praktykującego Dafa?

Fa Mistrza z Hong Yin pomogło mi lepiej zaakceptować to, co się ze mną działo:

Falun Dafa

Gong kultywować, różne drogi, serce ścieżką
Na bezkresnym morzu Dafa cierpienie jest łodzią.

Regularnie recytując ten wiersz, poczułam, że cierpienie jest jednym z nieuniknionych elementów postępu w moim Xiulian.

Przez dwa dni po tym bolesnym epizodzie, moje serce było ciężkie, a łzy przychodziły z łatwością. Musiałam jednak iść do pracy, gdzie zawsze jestem uważana za pogodną i „zen", jak to określają moi koledzy. Uzbroiłam się zatem w odwagę i uśmiechałam się, ponieważ nie chciałam, aby moi koledzy lub uczniowie mieli złą opinię o Dafa. To pomogło mi zrobić krok do tyłu i ustabilizować moje serce, ponieważ nie chciałam, aby mój uśmiech był tylko fasadą.

Olśnienie!

Pewnego ranka, po wykonaniu ćwiczeń z naszą grupą praktykujących, podczas wspólnego studiowania Fa, nie mogłam powstrzymać łez i nie udawało mi się czytać. Mimo to słuchałam, jak inni moi koledzy praktykujący czytają Fa, co pomogło mi trochę łzy osuszyć. Kiedy po ćwiczeniach spotkałam się z mężem, zobaczył moje zaczerwienione oczy i zapytał mnie, co się stało. Było dla mnie niewyobrażalne, że nie potrafi zrozumieć, dlaczego byłam taka przygnębiona. I nagle ogarnęła mnie ogromna fala współczucia: mój mąż nie może zrozumieć co się ze mną dzieje, ponieważ nie jest praktykującym Dafa. To jest moja odpowiedzialność, ponieważ jestem uczniem Dafa. W tym momencie, to było tak jakby nagle ujawniła się dla mnie moja tożsamość: nie jestem Fryderyką Levêque, żoną... matką... córką... jestem „Dafa Dizi".

Co za olśnienie! To tak, jakby nagle otworzyły się drzwi wpuszczające światło, a przestrzeń ciemności, w której się wcześniej znajdowałam, została unicestwiona.

Próba jeszcze się nie skończyła

Wciąż jednak żywiłam do syna głęboko zakorzenioną urazę. Wiedziałam, że muszę porzucić moje przywiązanie. Nie jestem już „zwykłą matką", jestem przede wszystkim uczniem Dafa, więc nie mogę utrzymywać tego cierpiącego serca, które nie robi mi nic, oprócz szkody.

Podczas pewnego burzliwego weekendu mój syn powiedział nam, że planuje przyjechać na Dzień Matki, w następną niedzielę. Przez cały tydzień o tym rozmyślałam, nie mogąc przestać się na niego gniewać, choć wiedziałam, że było to złe. Chciałam, by zapłacił za to, co mi zrobił, mimo że byłam przerażona tym, co czułam. Wiedziałam, że jedynym rozwiązaniem jest Fa. Studiowałam zatem i wysyłałam prawe myśli, aby wyeliminować całą tą przewrotność, której jedynym celem było zniszczenie mnie i tych wokół mnie.

Bez pójścia na ustępstwa, zajrzałam do wewnątrz i nawet jeśli to, co mogłam tam zobaczyć byłoby brzydkie i brutalne, spojrzałam temu w twarz, aby się tego pozbyć.

Kolejna niezwykła chwila

Nadszedł długo wyczekiwany i napawający lękiem Dzień Matki. Przyjeżdża mój syn i nagle wszystkie myśli o złośliwościach lub zemście znikają. Jestem po prostu szczęśliwa, że go widzę, a on jest bardzo zrelaksowany. Spędzamy bardzo spokojny dzień, bez żadnych napięć. Nie chodzi o to, że przybraliśmy jakąś poważną minę, nie, chodzi o coś znacznie wspanialszego. To tak, jakby ten problem nigdy nie istniał!

Tak, dokładnie tak!

Mistrz powiedział:

„Mówimy, że jeżeli w obliczu konfliktów zrobisz krok do tyłu, to odkryjesz otwarte morze i bezkresne niebo. Gwarantowane, że ujrzysz wszystko w zupełnie innym świetle”. (Wykład dziewiąty, Zhuan Falun)

Właśnie doświadczyłam nowego cudu! W ciągu zaledwie kilku dni byłam w stanie przejść przez udrękę tak ogromną, że wydawała się nie do pokonania, podobna do rezygnacji z życia i śmierci, a na koniec, jest prawie tak, jakby nic się nie stało.

W końcu zrozumiałam, że patrzenie w głąb siebie, jest w naszym Xiulian kluczem do postępu. Nie chodzi o magiczną różdżkę, która usunie wszystkie przeszkody. Chodzi o coś o wiele większego i o wiele bardziej świętego: chodzi o stawianie czoła trudnościom z sercem, które jest szczere, czyste i lekkie, bez zaniedbań.

My, uczniowie Dafa, mamy zarówno odpowiedzialność jak i niesamowite szczęście: być, w głębi naszego serca, „Dafa Dizi".

Dziękuję wszystkim moim kolegom praktykującym, którzy pomagają i każdego dnia mnie wspierają. Naprawdę jesteśmy częścią jednego ciała.

Dziękuję, współczujący Mistrzu, za życie, które mi dałeś

* * *

Facebook Logo LinkedIn Logo Twitter Logo Email Logo Pinterest Logo

Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.