Nazywam się Feng Yajun. Jestem żoną francuskiego obywatela Vuong Chin Nguon. Pochodzę z prowincji Liaoning w Chinach. Mój mąż i ja, jako kultywujący Falun Dafa, ogromnie cierpieliśmy z powodu prześladowań, które zostały rozpoczęte w 1999 roku przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh). Przez 7 lat byliśmy rozdzieleni i odseparowani od naszych najbliższych. 9 kwietnia 2006 roku mój brat i ja uciekliśmy z Chin, znosząc trudności z narażeniem swojego życia. Nie posiadaliśmy paszportu ani wizy. Ostatecznie dotarliśmy do Bangkoku w Tajlandii, ale nasza historia zmagania się z trudnościami nie dobiegła tam jeszcze do końca.
Cała moja rodzina, włączając w to rodziców, brata i mnie kultywowała Falun Dafa, odnosząc korzyści zarόwno fizyczne, jak i psychiczne. W 1997 roku moja rodzina otworzyła księgarnię nazwaną „Niebiańska Księgarnia”, która specjalizowała się w wysyłaniu książek i materiałów Falun Dafa. Odkąd 20 lipca 1999 roku rozpoczęły się prześladowania Falun Dafa, cała moja rodzina stała się celem prześladowań ze strony KPCh. Moja matka i ojciec byli brutalnie prześladowani, co doprowadziło do ich śmierci. Brat i ja byliśmy wielokrotnie nielegalnie aresztowani i więzieni przez Biuro 610 (agencję podobną do Gestapo, utworzoną specjalnie, aby prześladować Falun Gong). Wielokrotnie były nielegalnie przeszukiwane nasze mieszkania i księgarnia. Zostało skonfiskowane przez funkcjonariuszy nasze osobiste mienie o wartości blisko miliona Renmibi (około 97,000 EUR). Wszyscy cierpieliśmy zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
1 października 1999 roku udałam się do Francji do Paryża, gdzie poznałam lokalnego praktykującego Falun Dafa (mojego obecnego męża). Zwróciło nas ku sobie nasze wspólne zainteresowanie Falun Dafa. W połowie października otrzymałam informację, że aresztowano oboje moich rodziców w Pekinie za to, że apelowali w imieniu Falun Dafa. Tak bardzo byłam zmartwiona, że w pośpiechu opuściłam Francję. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że rozłąka z narzeczonym będzie trwać 7 lat, ani nie zdawałam sobie sprawy, że to był dopiero początek mojej rodzinnej tragedii. Gdy minął prawie miesiąc, jak wróciłam z powrotem do Chin, na skutek prześladowań zmarła moja matka. Mój brat został zesłany na 3 lata do obozu przymusowej pracy po tym, jak został ciężko torturowany przez policję.
W lutym 2000 roku, Vuong Chin Nguon i ja zdecydowalismy się pobrać. Vuong pojechał do ambasady Chińskiej Republiki Ludowej we Francji, aby złożyć podanie o wizę małżeńską, aczkolwiek niczego nie załatwił. Chociaż udostępnił wszystkie wymagane dokumenty, w tym wszystkie moje prywatne dane, podanie jego zostało odrzucone bez podania jakiegokolwiek powodu (prawdziwy powód jest taki, że został wpisany na czarną listę i z tego powodu zabroniono mu wjazdu do Chin). W Chinach byłam wtedy stale monitorowana i nękana przez państwową służbę bezpieczeństwa i rejonową służbę bezpieczeństwa za „kontakty z zagranicą”, co było widziane przez KPCh jako „anty-chińskie”. Ja także zostałam umieszczona na czarnej liście i zabroniono mi wyjeżdżać za granicę. Nasze rozmowy telefoniczne były monitorowane, a korespondencja nielegalnie konfiskowana. Krótko później zostałam porwana przez Biuro 610 z mojego domu, który został ponownie przeszukany. Byłam nielegalnie przetrzymywana przez 25 dni w centrum prania mózgu. Podczas tego okresu straciłam kontakt z moim narzeczonym. On się o mnie martwił tak bardzo, że opublikował informację na stronie internetowej Minghui (strona internetowa z informacjami o Falun Dafa), aby mnie szukać. Utrzymywaliśmy ze sobą kontakt aż do momentu, kiedy zostałam zwolniona z centrum prania mózgu, jednak nasza łączność była stale monitorowana przez państwowe służby bezpieczeństwa. Rejonowa policja nadal wszędzie mnie śledziła i groziła. Aby uniknąć ponownego porwania, zostałam zmuszona, aby opuścić swojego ojca i zdać się na bezdomność.
18 listopada 2000 roku policja wyśledziła mnie i porwała, doprowadzając do Obozu Pracy Shenyang Longshan, gdzie przebywałam dwa lata. W listopadzie 2001 roku, mój ojciec zmarł z powodu braku opieki, gdyż nie mógł już dłużej zajmować się sobą. Nie powiedziano mi o tej smutnej wieści, więc nigdy nie ujrzałam go ponownie. We wrześniu 2002 roku. po wytrwaniu 20 miesięcy niewypowiedzianego cierpienia, zostałam zwolniona.
Zaraz po wyjściu z obozu pracy byłam wykończona fizycznie i psychicznie. Jedyną pociechą było to, że mój narzeczony ciągle na mnie czekał, pomimo, że dzieliło nas tysiące mil. Vuong próbował dostać się do Chin przez Macau, aby mnie poślubić, ale został zatrzymany na chińskiej granicy.
Mój brat i ja byliśmy zdani na samych siebiue. Żyliśmy w ciągłym stresie w obawie przed ponownym zaaresztowaniem i utratą życia. Na początku 2006 roku międzynarodowe media ujawniły „bezprecedensowe zło na tej planecie” - grabież przez KPCh organów wewnętrznych z żywych ciał praktykujących Falun Gong. Po raz pierwszy było to ujawnione w moim rodzinnym mieście w prowincji Liaoning. W marcu 2005 roku mój brat został ponownie nielegalnie aresztowany. Prawie całe jego ciało miało ślady pobicia i poważnych ran. Ostatecznie został zwolniony z medycznego leczenia po zapłaceniu 50,000 juanόw (4,800 EUR) kaucji.
Podczas tych lat, moje i brata bezpieczeństwo było największym zmartwieniem mojego narzeczonego i jego matki. W kwietniu 2006 roku brat i ja wybraliśmy różne drogi i przeszliśmy przez wiele zagrożeń i trudów, aby dotrzeć do Tajlandii. Mój narzeczony natychmiast wyruszył do nas, jak tylko otrzymał wiadomość. Po 7 latach rozłąki spędziliśmy razem jedynie 13 dni, ponieważ nie mógł na dłuższy czas opuścić swojej matki, będącej w podeszłym wieku, ktόra wymagała jego opieki. 3 maja 2006 roku wreszcie się pobraliśmy w Tajlandii! Niestety, mój mąż musiał wyjechać do Paryża 12 maja 2006 roku. Zostaliśmy znowu rozdzieleni na kolejne 9 miesięcy.
W Tajlandii było wielu szpiegów KPCh, ale mój brat i ja nadal braliśmy udział w licznych zajęciach Falun Dafa, aby ujawnić okrutność prześladowań, mających miejsce w Chinach. Czuliśmy, że nie mieliśmy wyboru, ale bezpieczeństwo było dla nas zawsze jedną z najważniejszych rzeczy. W Tajlandii nie mogliśmy pracować, więc mój mąż wspierał nas oboje, doprowadzając się prawie o finansowego kryzysu.
Po 8 miesiącach pobytu w Tajlandii, United Nations High Commission for Refugees (UNHCR) oficjalnie przyznał nam status uchodźców. W tym czasie wspόłpracowałam z francuską ambasadą, aby otrzymać pozwolenie na wyjazd do Francji, by połączyć się tam z mężem. Ludzie w ambasadzie byli dla mnie bardzo życzliwi i uprzejmi. W lutym tego samego roku wyjechałam do Francji i dołączyłam do męża. Po tak wielu latach, nasza ciężka próba wreszcie minęła. Niestety, mój brat nie mógł wyjechać ze mną i musiał pozostać w Tajlandii, oczekując na przesiedlenie do innego kraju. W Tajlandii jest wielu uchodźców w podobnej sytuacji. Ktόrzy są praktykującymi Falun Dafa. Są to dobrzy i uprzejmi ludzie, oddani by żyć zgodnie z zasadami Falun Dafa: Prawdomówności, Życzliwości i Cierpliwości. Większość z nich musi czekać wiele lat na decyzję o przesiedlenie, nie mogąc podjąć pracy, ani rozpocząć normalnego życia na wolności. Mam nadzieję, że Polska i inne kraje europejskie będą mogły nam pomóc i zaoferować nam nowe życie.
Dziękuję za uwagę.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.