Witaj Mistrzu! Witajcie wszyscy!
Chciałbym zdać relacje z ostatniego roku mojej kultywacji, a stała się nią kultywacja w projektach medialnych NTD i Epoch Times. W tym eseju skupie się na projekcie NTD.
Projekt NTD w Polsce liczy obecnie trzy osoby: pierwsza to od kilku dni mieszkająca w Polsce moją żoną, zaangażowaną od dawna w NTD w charakterze montażystki, a obecnie tez jako kamerzystka; druga to niepraktykujący absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, który jako praktykant właśnie kończy szkolenie i przygotowuje się do bardzo potrzebnej dla NTD pracy jako zdalny montażysta w dziale "Wiadomości ze Świata; no i trzecia to ja.
Zrozumiałem podczas ubiegłorocznej konferencji Fa w Nowym Jorku jak ważne są nasze media. Są coraz lepiej zarządzane, coraz bardziej profesjonalnie prowadzone merytorycznie i, jak wszyscy wiemy z reszta z wypowiedzi Mistrza, bardzo perspektywiczne pod względem rozwoju. Stalo się dla mnie oczywiste, ze zarówno NTD jak i Epoch Times są w stanie odegrać w rektyfikacji Fa wyjątkową role.
Mistrz tez wielokrotnie zaznaczał jak wielka deska ratunku są nasze media dla ludzi tego świata. Informacje, które ludzie przyswajają i na podstawie których kształtują się w nich opinie, które z kolei staja się schematami myślowymi i kierują ich zachowaniem, w dużej mierze pochodzą od mediów.
Zwykle, ludzkie media są częścią świata w fazie upadku. Zwykli ludzie dla nich pracujący są cząstkami tego upadającego świata, i ze swoją karma myślową i spaczonymi schematami myślowymi schodzą się i jak cegły w konstrukcji budynku, budują jednostki medialne.
Media te, żyjąc własnym życiem i pod wpływem dodatkowych negatywnych mechanizmów, takich jak maksymalizacja zysku kosztem wszystkiego, szukanie i gloryfikowanie sensacji albo po prostu głoszenie nieprawdy w celu wpłynięcia na opinie publiczna dla własnych celów, napędzają tą niekorzystna spiralę w dol.
Natomiast media stworzone przez praktykujących Dafa są czymś, co nie tylko nie wpisuje się do tego błędnego kola, ale je definitywnie lamie, ku korzyści wszystkich istnień dotkniętych przez media, a w dzisiejszym świecie jest to niemalże każdy. Wszystko, czego praktykujący dotykają w innych wymiarach lśni energią Zhen-Shan-Ren i przyczynia się do korekty Fa na wielu płaszczyznach. To co my budujemy, w innych wymiarach ma kształt pięknych pałaców, które przyciągają prawe istnienia do pomocy w rektyfikacji Fa. Są one ogniwami nadziei dla wszystkich istnień, a w szczególności dla ludzi tego świata.
Dzięki ich zasięgu, nasze media są w stanie skutecznie zawalczyć o ludzi zatruwanych przez potężny aparat czarnej propagandy jakim są państwowe media komunistycznych Chin. Te działają dzień i noc na rzecz szerzenia kłamstw i niszczenia istnień, i w dodatku do tego maja do swej dyspozycji potężny kapitał, zupełnie nieporównywalny z tym jakim dysponują nasze media.
Jednak praca w mediach nie jest prosta. Trzeba się odpowiednio wyszkolić. Jest to tez zasadniczo praca zespołowa. Nie ma w niej miejsca na ostawanie przy swoim i podbudowywanie swojego ego. Wręcz przeciwnie, trzeba być gotów w krytycznych chwilach zrezygnować z ego.
Zrozumiałem po wielokrotnym studiowaniu ubiegłorocznego wykładu w Waszyngtonie sens zarządzania projektami w strukturze hierarchii. W takim układzie, decyzje odgórnie ustalane przez szefów projektów są wdrażane z pełnym zaangażowaniem i bojowa wręcz gotowością działania. Trochę jak w przypadku wojska. Żeby utworzyć skuteczna jednostkę bojową, poszczególne jej cząsteczki muszą poddać się rygorystycznej samo-dyscypliny i podporządkować swoje ego. Zamienic chwiejne i zmienne “robię, bo chce” na stabilne i bezdyskusyjne “robię, bo muszę”.
Osobiście zawsze miałem trudność z takim stopniem podporządkowania się. Pozornie potrafiłem współpracować ale często było to umotywowane własnym interesem, czy pod względem reputacji, bezpieczeństwa czy zysku. Natomiast kwestia tak zwanej ‘bezwarunkowej współpracy’, opisanej przez Mistrza w ubiegłorocznym wykładzie w Waszyngtonie… Cóż, trudno mi było wykrzesać z siebie taki stopień gotowości do współpracy i często wciąż jest. Dla mnie jest to nieustanna praca nad sobą, żeby sprostać wymaganiom Mistrza pod tym względem.
Kiedy postanowiłem przyłączyć się do NTD to wiedziałem, że przyłączam się do projektów wysoce zhierarchizowanych i że będzie się to wiązało z wyższymi wymaganiami pod względem współpracy.
Przeszedłem pierwsze szkolenia: jak właściwie reprezentować NTD, kurs wideo-montażu, praca z kamera i układanie struktury informacji. Wkrótce już jako oficjalny korespondent NTD, zacząłem tworzyć pierwsze anglojęzyczne niusy z Polski. Znalazłem w sobie zapal do tej pracy i odzew od centrali był pozytywny, co zachęcało mnie do dalszych działań. Nie ukrywam tez, że pasowała mi względna autonomia, która wiązała się z pracą jako jednoosobowa ekipa telewizyjna. Okazało się, ze mam dużo swobody co do wybierania tematów i realizacji materiału. Okazało się tez, że współpraca wcale nie była taka trudna.
Wkrótce przyszła prośba od centrali w Nowym Jorku . “Brakuje nam rak do pracy przy montażu.” Zastanowiłem się nad tym, z czym to się wiąże. Rożnica w strefach czasowych oznacza, ze zaczyna się zmianę o wpół do pierwszej w nocy, a kończy się przed czwarta nad ranem, czasami nawet trochę dłużej w przypadku trudniejszego materiału. Wpisywanym się jest w grafik, co jest zobowiązujące i każda zmiana wymaga poinformowania centrali z wielodniowym wyprzedzeniem. Nie można dowolnie zmieniać swojego udziału bo się jest zmęczonym albo z przyczyny jakichś innych trudów.
Każda zmiana zaczyna się od wydawcy, który w przełożeniu na nasz czas zaczyna około dwudziestej trzydzieści i tworzy listę niusów na daną emisje, czerpiąc z materiałów serwisu informacyjnego Reuters’a oraz naszych korespondentów i później zleca korektę tekstów tych niusów redaktorom. Nadzoruje ich prace i pisze do niusów zapowiedzi. Po ostatecznym zatwierdzeniu materiału przez wydawce, wkraczają do akcji narratorzy, którzy nagrywają ścieżkę dźwiękową, a po nich montażyści.
Po pewnym czasie namysłu, wyraziłem głęboko w sobie postanowienie, ze będę gotów przyjmować polecenia i robić, co się ode mnie wymaga. Chciałem podejść do sprawy z prawymi myślami i postanowiłem, ze będę dla NTD tym, co projekt ten ode mnie wymaga. Zrozumiałem, ze taka myśl jest dla mnie najlepszym sposobem na przejście ścieżką, która Mistrz dla mnie zaplanował. Przyjąłem propozycje i w dodatku do pracy jako korespondent, zacząłem pracować jako montażysta.
Po paru miesiącach centrala zgłosiła potrzebę na redaktorów tekstów niusów. Wiązało się to z dodatkowymi szkoleniami i była to praca, która nie specjalnie mi odpowiadała. Miałem już ułożony tryb pracy przy montażu, który pozwalał mi na płynne pogodzenie swojej codziennej pracy z pracą jako montażysta.
Jednak postanowiłem przyjąć propozycje, skoro mój przełożony w centrali uważał, ze się do tego nadaję i to było sprawa pilniejsza. Przerzuciłem się wiec na prace w charakterze redaktora.
Po kolejnych kilku miesiącach, nastąpiło pilne zapotrzebowanie na wydawce. Jeden z wydawców odchodził, i trzeba było go zastąpić. Rola wydawcy jest praca ze spora odpowiedzialnością i dużo bardziej czasochłonna. Czułem w sobie sporo oporu wobec tej decyzji. Kolejne wyzwanie, kolejne szkolenia i kolejne przebranżowienie. Jednak gdy uświadomiłem sobie konieczność wygaszenia w sobie myśli typu “wole jedna prace od innej”, “to mi pasuje, a coś innego nie” wymyśliłem sobie analogie łodzi, w której z jakiś przyczyn powstają dziury i dostaje się do środku woda.
Odpowiedzialność wobec takiej sytuacji nakazuje to, że powinienem tam łatać dziury gdzie one powstają, żeby łódź utrzymała się na powierzchni a nie stać obok, tłumacząc sobie, ze przecież jestem wioślarzem i dobrze wiosłuje, a inni są od naprawiania lodzi i powinni się wziąć do roboty i robić co do nich należy. Przy takim myśleniu wkrótce łódź zatonie i na niewiele się wtedy zda moje wiosłowanie. Zgodziłem się wiec na propozycje i obecnie pracuje na kilka zmian w tygodniu jako wydawca i kilka jako redaktor.
Kilka miesięcy temu, mój kierownik zaczął ze mną rozmawiać o możliwości kolejnego rozszerzenia moich obowiązków. Chodziło o objecie stanowiska Rejonowego Koordynatora Wiadomości na Europe i Bliski Wschód. Osoba wcześniej pełniącą tą rolę wyjechała z Europy do centrali w Nowym Jorku, a długotrwały wakat na tym stanowisku bardzo nie sprzyja rozwojowi NTD.
Po pewnym czasie namysłu, przyjąłem i tą propozycje. Jednak wyzwania są niemałe. Kluczem strategicznym dla NTD jest trzykrotne zwiększenie ilości anglojęzycznych niusów w skali światowej. To pozwoli stworzyć nasz własny komercyjny serwis informacyjny a la Reuters, co ma dostarczać kluczowe środki na zasilanie chińskojęzycznego NTD. A to, z kolei, jest najważniejszym aspektem projektu NTD, ponieważ dociera do chińczyków najbardziej zatrutych przez czarna propagandę reżimu chińskiego.
Mam nadzieje, ze w projekcie NTD i ogólnie na swojej ścieżce kultywacji, będę w stanie prawdziwie pomoc Mistrzowi w rektyfikacji Fa i zasłużyć na miano ucznia Dafa.
Dziękuje Mistrzu! Dziękuje Wam wszystkim!
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.