Czcigodny Mistrzu
Drodzy Współkultywujący
Chcę wam opowiedzieć o moich pierwszych spotkaniach z Fa z perspektywy wieloletniej kultywacji.
Jednym z pierwszych Fa z jakim się zetknąłem, był krótki artykuł Mistrza z lutego 2007 r. czyli z okresu, gdy moja ukochana żona zdecydowała się zostać praktykującą i kultywującą Falun Dafa. Tytuł artykułu zrobiły na mnie całkiem spore wrażenie: „Całkowicie zdezintegrujcie wszystkie wtrącające się bóstwa w trzech sferach, które biorą udział w przeszkadzaniu rektyfikacji Fa”. Treść artykułu też była mocna. Przykładowe zdanie: „ I szczególnie jeżeli chodzi o tych wtrącających się bogów kontrolujących religie i mających wrogie nastawienie do rektyfikacji Fa i ocalania wszelkich istot przez uczniów Dafa: zdezintegrujcie ich całkowicie.” W tym czasie byłem jeszcze szanującym się Katolikiem i nie poszukiwałem, żadnych duchowych atrakcji, więc się lekko zbulwersowałem i nie omieszkałem porozmawiać o tym z jednym ze znanych mi praktykujących. Z tego co pamiętam to rozmowa przebiegła jednak dosyć łagodnie.
Po tym artykule Falun Dafa nie jawiła mi się jako łagodna, pełna miłosierdzia dyscyplina duchowa. Widziałem w niej twór dosyć wojowniczy. Na dodatek Alina, moja żona była nim bardzo zafascynowana. W trosce o Nią postanowiłem bliżej przyjrzeć się tej wojowniczej dyscyplinie, by dowiedzieć się na jakie zagrożenia się moja żona naraża. Zacząłem czytać Dżuan Falun, które w tym czasie było jeszcze na etapie poprawiania przed wydrukiem. Czytałem na początku wyrywkowo, przy okazji starając się zgłaszać własne poprawki. To co pisał Mistrz w Dżuan Falun w większości mi się podobało. Co prawda uważałem, że Pan Jezus pewnie by uleczył tych ciężko chorych biedaków i był bardziej miłosierny niż Mistrz Li Hongdży. To był taki jeden ze zgrzytów.
Jednak generalnie Dżuan Falun jawiło mi się jako niesamowite. Pojawiło się u mnie nawet takie porównanie, że Mistrz zrobił coś podobnego jak Bil Gates zmieniający komputer z urządzenia dostępnego tylko dla elity specjalistów, na narzędzie, które jest w stanie obsłużyć każdy. Czytając Dżuan Falun wiele rzeczy, które do tej pory były dla mnie tajemnicą możliwą do przyjęcia tylko poprzez wiarę, stało się całkowicie zrozumiałe. Patrząc na siebie z boku zastanawiałem się dlaczego tak gładko przyjmuję treści odległe o lata świetlne od tych z którymi do tej pory miałem do czynienia. Widać Mistrz już wcześniej przygotował mój umysł na spotkanie z tym Fa.
Szybko zrozumiałem, że Pan Jezus nie będzie miał nic przeciwko temu, że pójdę drogą przygotowaną przez Mistrza Li Hongdży. Nadszedł czas dokonania wyboru. Wiedziałem, że jeżeli chcę pójść dalej powinienem pójść za Mistrzem. Nie do końca rozumiałem co wybieram, ale byłem świadomy, że decyduję o całym swoim wiecznym życiu. Miałem lekki niepokój w sercu. Było to jak rzucenie się na głęboką wodę. Na zewnątrz wszystko odbyło się łagodnie, i nie towarzyszyły temu jakieś specjalne wydarzenia nie licząc intensywnych dygotów podczas jednych z pierwszych prawych myśli. Innych fajerwerków nie było. Widocznie Mistrz stwierdził, że nie ma co wzbudzać we mnie przywiązań.
W trakcie całej mojej kultywacji, doświadczyłem dwa razy bardziej nadzwyczajnego działania Mistrza. Z tego powodu w sercu mam pewien niedosyt, ale rozumiem, że jest to przywiązanie, Być może jest to również wynik tego, że niestety za bardzo się nie przemęczam idąc ścieżką Fa.
Pierwsze takie działanie odczułem podczas Street Party w 2008r. Prezentowałem wtedy na naszej Łodzi Dafa drugie ćwiczenie. Gdy trzymałem ręce w drugiej pozycji poczułem w nich bardzo wyraźnie duży obracający się Falun sięgający od podbrzusza do podbródka. Dla mnie było to nadzwyczajne, gdyż podczas kultywacji właściwie nic nie odczuwam i gdy słuchałem o przepływających energiach, wirującym Falun i tego typu rzeczach, to była to dla mnie całkowita abstrakcja.
Drugie wydarzenie miało związek z Shen Yun. Wiele razy słyszałem, że praktykujący oglądając spektakl płakali. Ja na żadnym nie płakałem. Zastanawiałem się co ze mną jest nie tak. Podczas pobytu na konferencji w Nowym Yorku mieliśmy okazję uczestniczyć w występie Shen Yun zorganizowanym specjalnie dla uczestników konferencji. Zapytałem w myślach Mistrza dlaczego Shen Yun nie robi na mnie takiego wrażenia. Odpowiedź otrzymałem już podczas spektaklu. Łzy płynęły ze mnie i nie mogłem ich powstrzymać. Te wydarzenia są dla mnie bardzo ważne. To takie dwie kotwice, które umacniają moją wiarę, że Mistrz jest i działa, i trzymają mnie w trudniejszych chwilach przy Da Fa.
Nieraz zastanawiam się, czy jestem jeszcze uczniem Dafa i wtedy patrzę wstecz i z radością widzę jak bardzo zmieniło się moje myślenie i zrozumienie rzeczywistości od początku kultywacji. Mogę śmiało powiedzieć, że różnica jest kolosalna. Widzę też, jak wiele rzeczy muszę jeszcze w sobie zmienić. To, że napisałem ten esej, też jest dla mnie dowodem, że jednak zrobiłem następny krok naprzód. Rok temu nie byłem wstanie nic napisać.
Mistrz powiedział, że każdy idzie swoją ścieżką sam. Więc idę swoją ścieżką sam, ale nie jestem samotny. Na szczęście jest Fa i są współkultywujący. Gdy brakuje mi Fa w sercu Mistrz stawia na mojej drodze współtowarzysza kultywacji udającego się w tym samym kierunku. Takie jest moje zrozumienie, bardzo mi ono pomaga i chcę się nim z Wami kochani Towarzysze podróży podzielić. To jest moja trzecia kotwica rzucona przez Mistrza.
Dziękuję Mistrzu
Dziękuję kochani Towarzysze w kultywacji
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.