Witaj Mistrzu, witajcie współpraktykujący
Praktykuję Dafa już od kilku lat. Poniżej chciałbym podzielić się jednym z etapów w trakcie kultywacji.
Podczas przebiegu kultywacji często zastanawiałem się jaki jest najlepszy sposób na wyjaśnianie faktów i dotarcie do możliwie jak największej grupy ludzi. Jak dotąd w naszym kraju nie funkcjonowały duże projekty jak media, wystawa obrazów, ani nie mamy orkiestry marszowej, więc nie było projektu do którego można było się przyłączyć by systematycznie pracować na rzecz wyjaśniania prawdy. Poprzez studiowanie Fa zrozumiałem że w obecnej sytuacji najlepiej będzie udać się pod stację metro centrum i tym sposobem dotrzeć do wielu ludzi każdego dnia. Na początku nie wiedziałem jak to robić. Miałem petycję i ulotki i po prostu zaczepiałem ludzi starając się z nimi porozmawiać. Na początku ludzie byli obojętni, każdy się spieszył i nie zatrzymywali się.
Największą trudnością do pokonania było powstrzymanie przywiązań takich jak irytacja, niecierpliwość, czy uczucie pożądania wtedy gdy rozmawiałem z ładnymi dziewczynami, a także powstrzymanie ludzkiego sposobu myślenia który zawiera liczne schematy myślowe, które utrudniają dotarcie do osoby z którą się rozmawia i powodują że można wpaść w pułapkę „wymiany argumentów” i dyskusja wtedy nie ma końca. Zacząłem więc solidnie studiować Fa przez każdym wyjściem, żeby myśli i wypowiadane słowa miały energię i żeby bez przeszkód ze strony schematów lub przywiązań, przekazać osobie fakty w otwarty i godny sposób, które naturalnie były akceptowane.
Po pewnym czasie zrozumiałem że najlepszym sposobem by dotrzeć do osoby i zachęcić do podpisania petycji jest zachowanie życzliwego serca, pogodnego wyrazu twarzy i zwracania uwagi na to żeby wszystkie wypowiadane słowa miały spokojny i życzliwy ton a także myśl w głowie że chcę uratować daną osobę, wtedy więcej ludzi zaczęło się zatrzymywać. Po każdym takim wyjściu udawało się zebrać podpisy od 10-15 osób.
Po kilku dniach, mając już doświadczenie, nauczyłem się posługiwać w takich momentach prawymi myślami, więc stałem w miejscu i patrząc na osobę, która szła z naprzeciwka, wysyłałem w jej kierunku prawe myśli tworząc wokół niej pole energii, odcinające tę osobę od złych czynników które mogłyby przeszkodzić i zwykle osoba ta zatrzymywała się by wysłuchać faktów i podpisywała petycję. Po czasie zacząłem dostrzegać że ludzie którzy przechodzili obok, sami jakby „zgłaszali się” wysyłając różne niewerbalne znaki i dokładnie wiedziałem do kogo powinienem podejść by wyjaśnić fakty. Ten sposób był bardzo skuteczny, jednak cały czas myślałem o tym co mogę zrobić by ocalić więcej.
Po kilku tygodniach przyszedł mi do głowy pomysł by pod stacją metra zacząć wykonywać ćwiczenia. Wiedziałem że podczas ćwiczeń wytwarza się pole energii, które dodatkowo oczyszcza przestrzeń ze złych elementów, tak więc postanowiłem spróbować. Na początku największą trudnością do pokonania było przywiązanie do strachu, które odczuwałem jako pulsująca i wywołująca zarówno duży dyskomfort fizyczny jak i psychiczny materia i która w dodatku utrudniała oddychanie i zakłócała normalne bicie serca. Do tego była cała masa ludzkich myśli i schematów w stylu: „że będzie to dziwnie wyglądało”, „co sobie ludzie o mnie pomyślą”, poczucie wstydu i całego wachlarzu emocji. Jednak pośród tej całej plątaniny ludzkich myśli, pod nimi znajdowała się jedna mała prawa myśl, „że wszyscy ludzie przybyli tutaj dla Fa i czekają żeby dowiedzieć się prawdy, ponadto są zagubieni w iluzji a jeżeli twoje postępowanie będzie prawe, to na pewno będą istoty które ci pomogą”. Ta prawa myśl jakby emanowała złotym światłem i postanowiłem tylko jej się trzymać a na całą resztę nie zwracać uwagi, gdyż wiedziałem że to tylko kwestia czasu nim zostaną usunięte. I rzeczywiście, zajęło około 3 wyjścia pod metro centrum i później wszystko przebiegało naturalnie, bez zakłóceń ze strony tych starych myśli.
Stopniowo doskonaląc się w tej metodzie, przychodziły mi do głowy kolejne pomysły co można ulepszyć by wyjaśnić prawdę do większej grupy ludzi. Po pewnym czasie znalazłem, można by rzec, metodę idealną. Wzdłuż chodnika na pasie zieleni rozstawiałem rząd banerów informacyjnych o praktyce i prześladowaniach a także matę na której były materiały w różnych językach, petycja i wydrukowana informacja z prośbą by osoby chcące pomóc, podpisały się pod petycją. Starałem się wykonywać 2 godziny ćwiczeń i po każdym takim wyjściu, petycję podpisywało 30-50 osób, wiele osób brało ulotki i jeszcze więcej czytało banery informacyjne. Dużo osób później przeglądało stronę FalunInfo i zostawiało głos pod petycją na stronie. Bardzo cenię okres kultywacji pod metro centrum, gdyż mogłem nauczyć się jak dobrze wyjaśniać prawdę, jak w szybszy sposób pozbyć się przywiązań i jak warstwa za warstwą, rozwijać współczujące serce. Czułem że Mistrz zawsze wspierał i często pomagał mi w oświeceniu się do różnych przywiązań lub rzeczy które powinienem w kultywacji poprawić, poprzez danie wskazówki, które były wypowiadane ustami ludzi z którymi rozmawiałem.
Np. raz rozmawiałem z pewnym pisarzem który opowiadał o książce której był autorem. Był to człowiek mądry i rozumiał że zarówno świat jak i społeczeństwo funkcjonuje zgodnie z określonymi zasadami. Po tym zacząłem wyjaśniać fakty i opowiedziałem na czym polega praktyka Falun Gong i o jej głównych zasadach, nagle ten człowiek popatrzył na mnie i poczułem jakby jego wzrok przeszył moją duszę na wylot, i poczułem silne pole miłosierdzia. Ten człowiek powiedział, „mówisz o zasadzie Cierpliwości, a ja widzę że jesteś cierpliwy ale tylko na powierzchni”. Kolejny ciąg zdań które wypowiedział ułożyły się w logiczną całość dokładnie opisując mój problem, celując w same sedno i tym samym pozwalając na to żebym zrozumiał. Po tym jak skończył mówić, brakowało mi słów żeby cokolwiek powiedzieć. Wiedziałem że to Mistrz miłosiernie wskazał, w którym miejscu powinienem się poprawić. Takich sytuacji było całkiem dużo.
W okresie trwania aktywności pod metru centrum starałem narzucić sobie ścisłe wymagania i wykształcić silniejsze prawe myśli, gdyż widziałem że poprawa w kultywacji znacznie przekładała się na jakość wyjaśniania prawdy i bycia mniej podatnym na zakłócenia. Był okres kiedy wstawałem rano, przed pracą słuchałem wykładów z Guanzhou, po pracy jechałem pod metro centrum zrobić ćwiczenia i wyjaśniać fakty a wieczorem studiowałem inne wykłady. Był to czas kiedy postęp w zrozumieniu Fa i zmian w ciele odczuwalnych na powierzchni odbywał się prawie każdego dnia. Stan ding osiągałem po kilku minutach od rozpoczęcia medytacji i coraz częściej widywałem wzruszające sceny w innych wymiarach gdzie ogromna ilość zła które blokowało ludzi, była szybko eliminowana przez różne prawe elementy. Np. prawe myśli które wysyłałem przybierały kształt jakby świetlnych mieczy o różnych rozmiarach, dziesiątkując złe istoty. Czułem także jakby kolejne warstwy twardej materii otaczającej moje serce, były kruszone a przywiązania które istniały w różnych partiach ciała były rozpuszczane i stawały się coraz to mniejsze.
Oczywiście były też przypadki kiedy nie potrafiłem utrzymać swojego sinsing, lub gdy brakowało mi wystarczających prawych myśli, to niemalże natychmiast, wraz z zasadą wzajemnego wspomagania i powstrzymywania, pojawiały się zakłócenia, które udaremniały dokończenie ćwiczeń i wyjaśnianie prawdy. Od samego początku kultywacji największą trudność przysparzało mi przywiązanie do pożądania. Odczuwałem je jako skupisko zdegenerowanej materii które pobudzało się w momencie gdy ujrzałem ładną dziewczynę, poczułem zapach damskich perfum lub spojrzałem na bilbord wzdłuż ulicy lub jakiś plakat na słupie czy przystanku tramwajowym gdzie na większości znajdowały się ubrane w wyzywający sposób kobiety. Raz, gdy medytowałem i brakowało mi siły by wyrzucić z głowy myśli które były zabarwione tym przywiązaniem, to kilka młodych dziewczyn usiadło wokół mnie i cały czas chichotały przeszkadzając w wykonywaniu ćwiczenia, siedziały tak ponad pół godziny a potem wzięły petycję i zaczęły coś pisać. Zakończyłem medytację gdyż wiedziałem że w ten sposób nie daję dobrego świadectwa Fa. Podszedłem do petycji na której był wielki napis „kocham cię”. Wiedziałem że złe czynniki wykorzystały moje luki i tego dnia udaremniły wszelkie wysiłki wyjaśniania prawdy.
Były też inne manifestacje, na przykład nagle pojawiała się grupa pijanej młodzieży, lub kilka osób wyłudzających pieniądze od przechodniów dokładnie w miejscu gdzie ćwiczyłem, lub jakiś zespół muzyczny który rozstawił się na ławce obok, raz nawet zostałem poturbowany przez pijanego gościa. Z tych doświadczeń, dogłębnie zrozumiałem że by wykonać dobrą pracę i uratować ludzi, najważniejsze jest posiadać niezachwiane prawe myśli - by uprawomocnić Fa i pomóc Mistrzowi. Wtedy wszystko przebiega naturalnie i wyniki są bardzo dobre. Jeżeli natomiast idziemy by uprawomocnić siebie lub gdy pojawi się przywiązanie do popisywania się lub serce przepełnione euforią, lub nie udaje się powstrzymać złych myśli to wynik jest przeciwny i zakłócenia pojawiają się w mgnieniu oka.
Jednak, po każdym razie gdy wieczorem wracałem do domu, myśli o tym co można zrobić żeby uratować więcej, nie dawały mi spokoju. Pewnego razu po zakończonej medytacji pod metro centrum podszedł do mnie młody chłopak i zaczęliśmy rozmawiać. Chłopak podpisał petycję, miał bardzo pozytywne zdanie o Falun Gong i wyraził chęć pomocy przy ulepszeniu banerów, tak by można je było postawić w pionowej pozycji. Troszkę rozmawialiśmy i na koniec powiedział coś co skłoniło mnie do poważnych przemyśleń. Opowiedział mi „przypowieść o rozgwiazdach”:
„Przypowieść opowiadała o pewnym pisarzu który udał się nad morze i zobaczył w oddali młodego człowieka który co chwila schylał się, podnosił jakieś małe przedmioty i wrzucał je do morza. Pisarz podszedł do niego i zapytał „młody człowieku, czy mogę spytać co robisz?”, na co młody człowiek odpowiedział „wrzucam rozgwiazdy do morza”. Pisarz zapytał "Muszę zatem spytać, dlaczego wrzucasz rozgwiazdy do morza?" Na to młodzieniec odrzekł: "Słońce zaczyna przygrzewać, a odpływ pozostawia rozgwiazdy na brzegu. Umrą, jeśli ich nie wrzucę do wody.” Usłyszawszy to, pisarz odparł: "Ale, młody człowieku, czy nie zdajesz sobie sprawy, że ta plaża ciągnie się kilometrami i wszędzie na piasku leżą takie rozgwiazdy. Nie ma żadnego znaczenia, czy kilkadziesiąt z nich ocalisz, czy nie." W tym momencie młodzieniec pochylił się, wziął do ręki kolejną rozgwiazdę i wrzucił ją do morza, a gdy wpadła do wody powiedział: "Dla tej jednej będzie to miało znaczenie."
Po opowiedzeniu tej historii, chłopak z którym rozmawiałem podał mi rękę, powiedział „powodzenia w ratowaniu kolejnych rozgwiazd” i odszedł. Wiedziałem że to Mistrz daje mi wskazówkę, lecz na początku nie było dla mnie jasne jak powinienem to rozumieć. Myślałem sobie „może Mistrz jest zadowolony i daje do zrozumienia że akcje pod metro centrum naprawdę mają wpływ w ratowaniu istot” ale z drugiej strony myślałem sobie że nawet takie działanie nie uratuje większości, ani nawet połowy, poza tym jest tak niewielu praktykujących a tak wielu ludzi w całej Polsce. To powodowało że czasami pojawiał się smutek i kolejne myśli co można z tym zrobić? Krótko po tym wydarzeniu, główny koordynator przekazał pomysł że można by otworzyć polską edycję gazety The Epoch Times. Szybko zorganizowaliśmy internetowe spotkanie i pomysł został dokładnie omówiony. Pamiętam że za każdym razem jak rozmawialiśmy o tym, to moje serce wypełniało się entuzjazmem a na twarzy pojawiał się uśmiech. Wiedziałem że otrzymałem odpowiedź na główną rozterkę w kultywacji która nie dawała mi spokoju.
Jednak pomimo że jest to złożony projekt, który wymaga systematycznej pracy i wielu wyrzeczeń to możliwości które udostępnia, moc ratowania istnień i zasięg jakim potrafi objąć społeczeństwo, są nieproporcjonalne do wysiłku który trzeba w niego włożyć. Ponadto projekt opiera się na współpracy, więc tym samym tworzy doskonałe środowisko do kultywacji w grupie, czyli środowisko w którym najszybciej można się poprawić. Mistrz powiedział że siła jednego praktykującego równa się silne wielu zwykłych ludzi. Zrozumiałem też że siła dwóch praktykujących nie jest tylko siłą dwa razy większą tylko zwielokrotnia się. Mistrz powiedział w Nauczaniu Fa na spotkaniu The Epoch Times: „Jeżeli będziecie w stanie znaleźć sposób na dobrą współpracę, jednomyślność oraz złożenie waszych sił wszystkich razem, by zmierzać w jednym kierunku, to z umiejętnościami, które posiadacie naprawdę będziecie siłą, której nie będzie można zatrzymać. Zastanawiam się w takim razie nad tym, czy my koniecznie musimy czekać, aż wzniesiecie się w kultywacji zanim zbliżycie się do tego i podniesiecie waszą wspólną siłę?”
Tymi słowami chciałem zakończyć niniejszy esej, poprosić o uprzejmie wskazanie jeżeli moje zrozumienie w jakimś miejscu nie jest zgodne z Fa i korzystając z okazji że jesteśmy tu wszyscy razem na Polskiej Konferencji Fa, chciałbym zaapelować do praktykujących o przemyślenie pomysłu by dołączyć do projektu The Epoch Times i rozważenia go z punktu widzenia ratowania istnień i pomocy Mistrzowi w rektyfikacji Fa.
Dziękuje Mistrzu, dziękuję drodzy praktykujący
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.