Szanowny Mistrzu, drodzy praktykujący.
Mam 26 lat. Praktykuję Falun Gong już 7 lat.
Zazwyczaj nie miałem większych problemów z wypowiadaniem się przed publicznością i komunikacją z innymi. Jeśli czekały mnie jakieś egzaminy ustne, wiedziałem że poradzę sobie z nimi bez problemu. Nawet lubiłem tę formę komunikacji. Częste stawianie czoła coraz większym wyzwaniom hartowało mnie i skutkowało w coraz lepszym radzeniu sobie ze stresem podczas ustnych wypowiedzi. Doskonaląc się w praktyce Falun Gong, napotkałem wiele wyzwań, które często doprowadzały mnie do granic zdolności wysławiania się w różnych sytuacjach.
Wyjaśnianie faktów wymaga mówienia. Często w tym aspekcie kultywacji widziałem dużo możliwości aby wyjaśnić komuś fakty o prześladowaniach wobec praktykujących Falun Gong w Chinach. Zdarzały się jednak momenty kiedy nie miałem pojęcia co powiedzieć i jak zareagować. Wielką trudność stanowiło dla mnie podejmowanie rozmów z politykami w Sejmie, Parlamencie Europejskim podczas zabiegania o podpisy w sprawie zerwanego sygnału NTDTV (New Tang Dynasty TV) przez Eutelsat. Starałem się rozmawiać na miarę swoich możliwości, ale zawsze czułem, że jest to niewystarczające. Pomimo, że Mistrz zwrócił uwagę, że w celu promowania Shen Yun należy skupić się na konkretnych grupach społecznych, nadal odczuwam rezerwę względem polityków, VIP-ów, nie wiedząc jak wyjaśnić im fakty. Co najlepiej powiedzieć w krótkim czasie kiedy akurat widzę tą osobę przez parę sekund. To właśnie pytanie stanęło przede mną kiedy zdarzyła się okazja, żeby powiedzieć coś prezydentowi Polski podczas Pikniku Organizacji Pozarządowych. Trzymając w ręku plik ulotek miałem wrażenie, że chciałbym powiedzieć za dużo, ale czasu było za mało i w efekcie nie wiedziałem co powiedzieć. Postarałem się utrzymać bardzo uprzejmy kontakt wzrokowy, przekazać kwiat lotosu, mówiąc, że jest na szczęście. Chciałem też dać ulotkę, ale prezydent już jej nie wziął mówiąc że to za dużo. Do dzisiaj nie jestem pewien co najlepiej powiedzieć w krótkim czasie do celebrytów, polityków i Chińczyków?
„…musimy mówić o Fa i rozpowszechniać Fa, więc nie może być tak, że nic nie mówimy.” – Li Hongdży „Dżuan Falun”.
Pewnego razu podczas panelu dyskusyjnego o Chinach na uniwersytecie, jeden z panelistów odpowiadając na pytanie osoby, która skrytykowała jego wypowiedź w której nazwał Falun Gong – sektą, zapytał wprost, kto na sali jest praktykującym Falun Gong i niech wyjaśni tę kwestię. Pamiętam, że byłem wtedy całkowicie sparaliżowany. Nie mogłem wykrztusić z siebie ani słowa, serce zaczęło mi bić bardzo szybko , a w głowie miałem kompletna pustkę. W dodatku wiedziałem, że byłem jedynym który mógłby zabrać głos. Jednak w związku z tym, że był to akurat taki okres w mojej kultywacji, że bliskie mi osoby oskarżały Falun Gong o to, że jest sektą, czułem że temat mnie przerasta i mógłbym się nie opanować. Nic nie powiedziałem. Wracając do domu cały się trząsłem.
Największym wyzwaniem było dla mnie tłumaczenie na polski wypowiedzi chińskiego praktykującego, który mówił po angielsku podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w Sejmie. Wyzwanie było tym większe, że dotyczyło pojęć gospodarczych i ekonomicznych, których nie znałem i przez to nie czułem się swobodnie. Wyobraziłem sobie, że odgrywam tylko swoją rolę jak aktor w filmie i że za chwilę będzie po wszystkim. Na to wszystko, zagraniczny gość zachęcał mnie jeszcze, żebym porozmawiał z którymkolwiek z obecnych polityków, ale zupełnie nie wiedziałem co powiedzieć i wybity z tropu pogubiłem się w tłumaczeniu. Pomyślałem, że może o mnie pomyśleć, że nie spełniam wymagań bycia praktykującym. Dla mnie sytuacja była całkowicie nowa, nie byłem przygotowany na taką sytuację i trudno mi było się odnaleźć.
Gdy udało mi się przejść przez tak wielką trudność, to kolejne nadarzające się okazje nie stanowiły już tak dużego problemu. Trudno jest wytłumaczyć jak najlepiej coś opowiedzieć i przedstawić. Można się przygotowywać, a ze stresu wszystko zapomnieć. Osobiście wydaje mi się że każdy kto chciałby przezwyciężyć strach przed zabieraniem głosu, niech sprawdzi się w różnych sytuacjach i na swój sposób wypracuje metody, które najlepiej zadziałają dla jego charakteru.
Wiedziałem, że mam większe doświadczenie w zabieraniu głosu, więc zechciałem coś od serca powiedzieć podczas wiecu przed ambasadą Chińskiej Republiki Ludowej gdy w Polsce wystąpił zespół Tian Guo. Jednak nie byłem w stanie nic więcej powiedzieć niż dwa zdania. Nic nie przychodziło mi do głowy. Nawet nie byłem zbytnio zestresowany, ale przed wypowiedzią do ostatniej chwili czekałem, aż myśli same przyjdą mi do głowy. Jednak nie przyszły. Odczułem wewnętrzna porażkę i po spojrzeniu w siebie, zmieniłem swoje zrozumienie. Być może innym coś do głowy przychodzi, ale jeśli ja mam zabrać głos, to poza dobrym sercem, muszę się przygotować merytorycznie.
Gorzki smak porażki wywarł na mnie silne przekonanie, że zawsze powinienem znaleźć czas aby się przygotować. W chwili nieuwagi, osłabienia prawych myśli i dekoncentracji łatwo jest popełnić błąd. Gdy nadchodzi ten konkretny moment, wtedy nie ma już żadnej wymówki, że nie jest się w Fa, że za mało się studiowało i ćwiczyło. Wtedy liczą się tylko prawe myśli.
Umiejętność wypowiadania się jest niezwykle przydatna w codziennym życiu. Posługiwanie się narzędziem mowy może przynieść także niepotrzebne trudności. Zwłaszcza gdy pojawią się nieprawe myśli. Podczas wysyłania prawych myśli przed Ambasadą Chińskiej Republiki Ludowej jedna z praktykujących zwróciła uwagę, że skoro była jeszcze jedna osoba do rozmawiania z ludźmi i rozdawania ulotek, to powinienem był skupić się tylko i wyłącznie na robieniu zdjęć. Jednakże starałem się także rozdawać ulotki i rozmawiać z ludźmi zwłaszcza wtedy, gdy zadawali mi pytania. Praktykująca poprosiła, żebym zrobił jakieś konkretne zdjęcie. Gdy mi się to nie udało, doszło między nami do konfrontacji. W pierwszej chwili pomyślałem, że pewnie gdybym nie spotkał się z podobną sytuacją wcześniej, to nic bym nie odpowiedział, ale przesunąłbym ten sam problem na później. Uznałem, że chcę przedstawić swój punkt widzenia, ponieważ poczułem, że to był wyolbrzymiony problem specjalnie na potrzeby testu. Prawdziwy test miał jednak dopiero nadejść.
„Ludziom powinno być wolno mówić, kiedy są niesprawiedliwie traktowani – to jest najbardziej podstawowe prawo człowieka.” – Li Hongdży „Prowadzenie podróży”
Był to ten sam dzień obchodów rocznicy rozpoczęcia prześladowań Falun Gong w Chinach. Wszyscy praktykujący liczyli na to, że ktoś będzie mówił przez mikrofon do tłumu przechodniów i wyjaśniał fakty. Po porannym incydencie z praktykującą przed Ambasadą, czułem coś niebywałego, że pomimo, że miałem Fa w głowie, niedawno ćwiczyłem, a nawet przygotowałem się merytorycznie, to poczucie braku wsparcia ze strony jednego z praktykujących, było dla mnie bardzo dekoncentrujące. Podzieliłem się odnośnie mojego stanu z innymi praktykującymi, ale każdy z nich miał tą samą radę – żebym porzucił to przywiązanie i wziął mikrofon do ręki. Nie byłem w stanie nic powiedzieć i liczyłem na to że nikt nie będzie mnie do tego zmuszał. Gdy poczułem, że jeszcze współpraktykujący wspierającymi słowami wywierają na mnie presję poczułem się opuszczony. Zacząłem jeszcze bardziej umacniać się w postanowieniu, że nic nie będę mówił tylko dlatego, że ktoś uważa że muszę. Jeżeli zacząłbym mówić z żałosnym poczuciem, że robię to przymuszony, wszystko co bym powiedział nie wypływałoby z serca. A jeśli coś nie jest przez praktykujących czynione z entuzjazmem, to czy nie zalicza się to do straty czasu? Kogo miałbym winić za nieodpowiedzialne zabieranie głosu? Jedynym odpowiedzialnym byłbym ja sam.
Potem stała się rzecz niebywała. Jeden z praktykujących chwycił mikrofon i uprzejmie zapytał czy mógłbym coś powiedzieć. Zaprzeczyłem. Wtedy on powiedział, że chociaż nie jest w tym dobry, to weźmie mikrofon i zacznie coś mówić. Momentalnie, cały mur moich przywiązań został zdruzgotany, wzruszyłem się do łez. Sposób zachowania tego praktykującego zinterpretowałem jako świadectwo prawidłowej współpracy jednego ciała. W moim zrozumieniu nie ma praktykujących, których nie da się zastąpić. Jeśli jeden ma problem, to drugi może go zastąpić. Jedno ciało nie oznacza, że każdy musi mieć takie samo zrozumienie, a to co jest istotne, to otwarte serce do współpracy, życzliwość między praktykującymi i tolerancja na różnorodność – różnice charakterów, wychowania, kultury, wykształcenia i wyglądu.
Licząc na to, że jakoś to będzie i nie będę musiał zabierać głosu, zacząłem robić zdjęcia. Po pewnym czasie przyszła na miejsce akcji praktykująca, z którą rano się posprzeczałem i ona też zaczęła robić zdjęcia. Poczułem, że moja funkcja nie jest aż tak bardzo potrzebna. Po pewnym czasie wymieniłem się z osobą trzymającą transparent. Okazało się że znowu byłem bliżej praktykującego, który mówił przez mikrofon i po chwili zapytał mnie czy mógłbym jednocześnie trzymać transparent i mówić do mikrofonu? Poczułem chwilę zawahania.
„…tylko wtedy, gdy macie zwykłe ludzkie myśli, możecie kultywować, tylko wtedy, gdy macie zwykłe ludzkie myśli, możecie się wahać. I tylko wtedy, gdy macie zwykłe ludzkie myśli, możecie ustalić słuszną drogę, którą powinniście obrać pośród tego wahania.” – Li Hongdży, „Prowadzenie podróży”.
Wrażenie jakie wywarł na mnie ten praktykujący poprzez to, że nie czułem od niego żadnej presji, spowodowało, że jeśli on jest już wyczerpany, to przecież ja na pewno coś wymyślę, żeby zabrać głos, nie pozwolę go opuścić. Po paru zdaniach chciałem oddać mu mikrofon, ale on odpowiedział, że mówił już dość i wkrótce będzie musiał wracać do domu. Jego akceptacja podniosła moją motywację. Moja motywacja zwiększyła koncentrację. Wyłoniły się prawe myśli i pamięć się odblokowała.
Jeśli w projektach Dafa praktykujący nie są do siebie nawzajem życzliwi i brakuje wzajemnej współpracy na wielu płaszczyznach, to nasze wykultywowane moce mogą interferować ze sobą nawzajem. Wysyłając w innych wymiarach sprzeczne siły, zbyt dużo mocy tracimy na walkę między sobą. Czy to właśnie nie przypomina gwiezdnych wojen? Uświadomienie sobie strat poniesionych przez świadome lub nieświadome wysyłanie zdradliwych, nieczystych i negatywnych myśli w kierunku innych praktykujących jest sabotażem. Świadectwo prawdziwej jedności z jednym z praktykujących podczas tegorocznej rocznicy rozpoczęcia prześladowań Falun Gong w Chinach zdemaskowało zło i ukazało sposób na jego powstrzymanie.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.