Ziarna arbuza wymieszane z krwią
Z powybijanymi zębami i palcami rąk ociekającymi krwią, Wan Guifu zmagał się z jeszcze jednym arbuzem wyłuskując z niego ziarna, po czym przegryzał je pokrwawionymi dziąsłami, by wydobyć miąższ do suszenia, a następnie do pakowania. Nie mając wyboru musiał pracować na zewnątrz w mroźnej temperaturze przez ponad 10 godzin dziennie. Odmowa groziła utratą przytomności lub nawet życia od zadawania brutalnych razów ciężkimi przedmiotami z rąk strażników obozowych lub sterroryzowanych współwięźniów. Wang Guifu mając 57 lat nie mógł już więcej wykonywać narzuconej mu normy pracy. Było to wystarczającym powodem, by zatłuc go na śmierć.
Zbrodnia ta miała miejsce w Chińskim Zakładzie Karnym nr 1 w Lanzhou.
„Higieniczne”, chińskie patyczki do jedzenia wcale nie są „higieniczne”
Praktykujący Falun Gong, pan Yu Ming był kiedyś szefem zakładu odzieżowego w mieście Liaoyang w prowincji Liaoning. Oto jego relacja z okresu pobytu w obozie przymusowej pracy:
„ Pomieszczenia mieszkalne zakładu karnego służyły jednocześnie za warsztat roboczy, które i tak były gęsto zatłoczone więźniami. Na podłodze leżały porozkładane luzem patyczki, które miały być sterylnie pakowane. W pośpiechu i ciasnocie niejednokrotnie spadały w brudną toaletę, jakkolwiek nikt się tym nie przejmował. Były po prostu pwyjmowane i pakowane w papierowe ochronki, gdyż nawet jeden patyczek nie mógł się zmarnować. Chociaż policjanci bacznie pilnowali więźniów, nikt od nikogo nie wymagał przestrzegania jakiejkolwiek higieny; zresztą w takich warunkach było to po prostu niemożliwe. Większość więźniów oprócz praktykujących Falun Gong stanowiły osoby skazane za nadużywanie narkotyków oraz prostytutki. Nikt nigdy nie przeprowadzał żadnych badań na obecność chorób wenerycznych, bakteryjnych, czy wisrusowych. Ludzie, którzy mieli otwarte, jątrzące się rany spowodowane ciężką pracą i torturami zmuszani byli do wykonywania tej manualnej pracy. Każda osoba, która nie nadążała z wykonaniem ustalonej normy była bita, a następnie wyprowadzana na zewnątrz budynku i wystawiana na działanie niskiej temperatury powietrza. Osoba taka zmuszana była do obrania unieruchomionej pozycji, pozostawając tak przez długi okres czasu bez posiłku i snu.
W każdym pomieszczeniu i na ciele każdego więźnia pełzały wszy, gdyż korzystanie z pryszniców z wodą i środków sanitarnych było rzadkością. W bliskiej odległości od więźniów przechadzali się strażnicy uzbrojeni w narzędzia tortur. Wielu z przetrzymywanych tam osób nie ośmieliło się nawet podnieść głowy, by spojrzeć na promień słońca wpadający czasami wąskim, szczelnie zamkniętym okienkiem.
Jedynym legalnie zatwierdzonym przez państwowy organ kontrolny standardem przy pakowaniu patyczków był wymóg, żeby w opakowaniu nie znalazł się włos. Norma pracy obejmowała wykonanie 10 tysięcy par pałeczek dziennie na jedną osobę.
Nawet pracując od 6:00 rano do północy było niemożliwością wykonanie tak dużego zadania.
Oprócz trudnego do wytrzymania bólu pleców, więźniowe musieli znosić od zatrudnionego tam personelu obelgi, wyzwiska oraz fizyczną przemoc”.
*** Decyzją Politbiura wszystkie obozy pracy w Chinach zwolnione są od płacenia podatków od wyprodukowanych wyrobów.
Eksport ich obejumuje kraje większości kontynentów.
Jakkolwiek, największymi ich odbiorcami są: Japonia, Kanada, USA, Australia, Chile, Argentyna, Korea, Rosja, Turcja, Kraje Emiratów Arabskich, kraje Europy i Afryki.
Oto przykłady wyrobów wykonanych tyraniczną pracą wielu więźniów, w tym przede wszystkim prześladowanych praktykujących Falun Gong.
Przy zakupie podobnych artykułów prosimy o sprawdzanie metek. Jeżeli widnieje na nich napis „Made in China” bardzo prosimy o przywołanie w pamięci tych dwóch wybranych z wielu tysięcy przypadków opisujących sposób i warunki ich wykonania.
Decyzję ich zakupu pozostawiamy państwu, wierząc, że będzie to decyzja zgodna z waszym sumieniem.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.