Witam wszystkich praktykujących Falun Dafa.
Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, czego szukam w życiu. Jest to poczucie jedności z innymi ludźmi, poczucie harmonii. Do tego zrozumienia przyczyniło się wiele rzeczy, które miały miejsce w moim życiu w ostatnim czasie. Bez wątpienia poznanie Falun Dafa wywróciło do góry nogami moje postrzeganie rzeczywistości.
W moim odczuciu brzmi to niewiarygodnie, ponieważ zawsze miałam poczucie pustki w sercu i zawsze czułam, że czegoś mi brakuje i nie wiedziałam, czym tę pustkę wypełnić. Droga mojego życia zawsze wydawała mi się niesamowicie kręta i przez to w perspektywie przyszłości bardzo przerażająca. Teraz stała się o wiele prostsza, a chmury nad nią wiszące, nie są ciemne - lecz właściwie prawie wcale ich nie ma. Moja wędrówka ma na celu porzucanie przywiązań. Nie poszukuję już celu w rzeczach kompletnie nieuchwytnych, przemijających. Wcześniej łapałam się na tym, że właśnie tak myśląc, dają mi one poczucie stałości i bezpieczeństwa.
Zawsze interesowałam się psychologią i filozofią zachodnią. Stąd też jakoś tak nauczyłam się analizować różne sytuacje i zjawiska z perspektywy tych nauk. Nie zdawałam sobie sprawy, że te nauki jak każde inne, narzucają pewne kategorie myślenia, według których się patrzy i tym samym popada w schematy i przywiązania.
Przypominają mi się w tym momencie słowa Li Hongdży z Dżuan Falun:
„Bez względu na to, jak bardzo zaawansowana jest ludzka nauka, jest ona tylko częścią tajemnic wszechświata. (…) bez względu na to, jak bardzo zaawansowany jest komputer, wciąż nie dorównuje on ludzkiemu mózgowi, który jest wciąż niezgłębioną zagadką dla badaczy. (…) To, co można zrozumieć za pomocą wiedzy współczesnego rodzaju ludzkiego, jest niczym więcej, jak tylko skrajnie płytką drobinką; rozmija się z prawdziwym obliczem autentycznego zrozumienia wszechświata i jest od niego bardzo odległe. (…) W naszej przestrzeni są rzeczy nienamacalne i niewidzialne, które obiektywnie istnieją i mają swe odzwierciedlenie w naszej materialnej przestrzeni, jako rzeczywiście przejawiające się zjawiska”.
Tak też, jedną z głównych rzeczy, jakie sobie ostatnio uświadomiłam to ta, że nie zdawałam sobie sprawy, jak błędne mam wyobrażenia o świecie. Bo właśnie przywiązywałam się do swoich wyobrażeń, popadałam w pewien schemat myślowy narzucony przez siebie, bądź innych i wydawało mi się, że to właśnie tak wygląda rzeczywistość. Tak więc, projektowałam w swoich wyobrażeniach motywy postępowania innych osób, nie sprawdzając ich autentyczności, nie konfrontując ich z rzeczywistością. Uznawałam je za prawdziwe. To były moje przywiązania i po części nadal są, ale teraz staram się je porzucać.
Tak było w przypadku mojej rodziny, która mi się wydawała potwornie nieszczęśliwa. Moja rodzina jest bardzo zżyta ze sobą i w czasie wszelkich uroczystości i świąt, zawsze jesteśmy razem. Co prawda wszyscy się kłócą i sobie dogryzają, ale jednocześnie wszyscy bardzo siebie kochają i chcą dla siebie jak najlepiej. Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że niepotrzebnie zamykałam się poprzez swój sposób myślenia. To myślenie odseparowywało mnie od czystych, dobrych relacji z nimi. Nastawiając się negatywnie, będąc pod wpływem silnych emocji, uciekając od kontaktu z nimi, dawałam im zły przykład, pokazując jednocześnie, że sama się od nich odgradzam. Pracując nad swoim sin-sing, zauważyłam poprawę relacji z nimi. Nie nastawiam się negatywnie, a wręcz w czasie zaistniałych kłótni, staram się dawać przykład swoją nieporuszoną postawą. Okazuję im w ten sposób, że można się komunikować z życzliwością i miłością. Staram pozbywać się silnych emocji i nie przywiązywać do nich, bo one tylko ograniczają nasze postrzeganie rzeczywistości.
Li Hondży w Dżuan Falun mówi:
„Kultywacja i praktykowanie muszą odbywać się pośród trudności, tak, aby sprawdzić, czy możesz pozbyć się i podchodzić lekko do siedmiu emocji i sześciu pragnień. Jeżeli jesteś do nich przywiązany to nie powiedzie ci się w kultywacji. (…) Jeżeli nie oderwiesz się od nich, to nie będziesz w stanie kultywować i praktykować. Jeżeli wykroczysz poza te emocje, to nikt nie będzie w stanie cię ruszyć. Żadne zachowanie ludzi nie będzie w stanie cię poruszyć.(…) Jesteśmy praktykującymi i konflikty pojawiają się z nienacka. Co wtedy zrobić? Jeżeli zawsze utrzymujesz miłosierne serce i stan ducha pełen spokoju, to, gdy napotkasz problem, będziesz umiał zachować się odpowiednio.” strona131
Inna ważną dla mnie rzeczą jest to, że zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo często uciekałam w nieświadomość. Można powiedzieć, że pozwalałam, aby mój duch główny odchodził, bo nie byłam w stanie znieść wielu trudności, które napotykałam na drodze. Tak więc, jak miałam stresujący dzień, to umawiałam się ze znajomymi na piwo, żeby odreagować rozmaite stresujące sytuacje dnia. Czasami wyobrażałam sobie, że relacje z ludźmi wyglądają zupełnie inaczej i sądziłam, że postępowałam danego dnia całkowicie odmiennie. Było to na tyle absorbujące, że mogłam siedzieć nawet przez parę godzin zanurzając się w swojej wyobraźni i uciekając od rzeczywistości. Teraz staram się być świadoma chwili, akceptować to, co dzieje się dookoła mnie, a uspokojenie mojej duszy i ciała w dużej mierze osiągam poprzez ćwiczenia.
Często gubię się w swoim własnym wyobrażeniu na swój temat. Wydaje mi się, że jestem bardzo nerwową, zamkniętą w sobie, aspołeczną osobą. W przeszłości zdarzało się, że czułam duży dystans do osób nowo poznanych. Wiązało się to z tym, że kiedyś odseparowywałam się od ludzi i faktycznie kontakt z nimi sprawiał mi wiele trudności. Zdarza się i teraz podobnie, lecz staram się już nie ograniczać takim myśleniem i takimi wyobrażeniami. Jednak, gdy takie negatywne myśli się pojawiają, przychodzą i gdy zapominam, że jest to tylko moja wyobraźnia, to zdarza się, że faktycznie sytuacje, w których jest dużo ludzi, bądź, kiedy poznaję nowe osoby, zaczynają mnie stresować. Czuję wtedy, jakby jakaś energia mnie od nich odgradzała. Ostatnio jednak było kilka takich sytuacji, które bardzo zwróciły moją uwagę, gdyż nie czułam tego odgradzającego uczucia od innych osób. Takim przykładem są sytuacje podczas korzystania z publicznych środków komunikacji miejskiej. Są to chwile takiego generalnego odseparowywania się od osób, których nie znam.
Często, jadąc autobusem lub tramwajem, byłam skupiona na swoich myślach, niekiedy czytałam, ale jednocześnie myślałam, żeby tylko nikt za blisko do mnie nie podchodził, ponieważ tego nie lubię, albo żeby nie pytał mnie o drogę, czy godzinę, bo będę musiała się odezwać, wyjść ze swojego świata, ze swojego bezpiecznego zamyślenia i skonfrontować się z sytuacją zewnętrzną. To było dla mnie takie stresujące skonfrontowanie się ze swoją obecnością. Stresował mnie właśnie taki jakby nawrót w danej chwili, do świadomości i do obecności..
Więc kiedy tak ostatnio jechałam, to poczułam, że nic mnie właściwie nie odgradza od tych ludzi, wręcz jakby mnie coś z nimi łączyło. I wtedy też poczułam takie niesamowite ciepło i harmonię. Jedność z nimi. Nie patrzyłam na ich zewnętrzność, która mnie często przerażała, ale na ich wnętrza. Nic mnie już nie pochłaniało i nie przytłaczało. To uczucie było niesamowicie przyjemne i spokojne.
Pomyślałam też, że byłam przywiązana do swojego strachu i do swoich wyobrażeń dotyczących obcych ludzi.
Ostatnio także zastanawiam się nad wymianą doświadczeń i dzieleniem się tym, co każdy przeżywa i zmienia w sobie. Mam w swoim charakterze tendencję do nie-dzielenia się z innymi tym, co myślę i zostawiania tego tylko dla siebie. Być może boję się opinii innych osób i tego, że powiem coś niepotrzebnego, mało mądrego, albo wręcz przeciwnie, że zbyt emocjonalnie podejdę do swojej wypowiedzi i jeszcze komuś narzucę swoje zdanie. Więc wolę po prostu się nie odzywać. Myślę, że jest to moje przywiązanie, a przez to, że się przyzwyczaiłam do strachu, wydaje mi się on bardzo bezpieczny. Dziwnie to brzmi - strach bezpieczny, ale chyba właśnie taki jest. Tak, więc zamierzam się go pozbywać, tak jak i innych przyzwyczajeń.
Dzielenie się doświadczeniem umożliwia wejście w ogólne doświadczenia, przeżywanie swojego życia, przemyśleń z innymi. Otwiera to na wszech-doświadczenie. Łączy energię umysłu z mojego doświadczenia, czyli tego, jakie czasem mam myśli i co się w nich pojawia. Skoro żyjemy w jedności i dążymy do świadomości tej jedności, oraz harmonii wszechświata, najkorzystniejszą w tym wypadku rzeczą staje się włączenie w ten wspólny świat. Dzielenie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, jest jedną z metod w kultywacji, służącą do osiągnięcia takiej jedności.
Życzę wszystkim praktykującym i sobie owocnej pracy nad wznoszeniem sing-sing
Dziękuję.
Gabrysia
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.