Porzucając przywiązanie do poszukiwania wymarzonej osoby
„Celem każdej pracy dla Dafa powinno
być otrzymanie Fa przez ludzi i wzniesienie się uczniów;
poza tymi dwoma punktami nic nie ma sensu.“
- Li Hongdży, „Falun Dafa. Esencje dalszych postepów I“
Szanowny Mistrzu, drodzy praktykujący
Chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami z osobistej kultywacji, które drążyły moje serce towarzysząc mi podczas wielu działań podejmowanych przez Polskie Stowarzyszenie Falun Dafa na rzecz wyjaśniania prawdy o prześladowaniach praktykujących Falun Dafa w Chinach oraz promocji Falun Dafa w społeczeństwie.
Moje przywiązania do sentymentów, tęsknoty, wzruszenia, nadziei związane są z różnymi osobami i trwają w mojej kultywacji już od dłuższego czasu. Często uczucia te towarzyszyły podczas wielu różnych przedsięwzięć Falun Dafa, ale zawsze starałem się je systematycznie eliminować. Jednakże kulminacyjnym momentem była jedna z ostatnich akcji – Wielokulturowe Warszawskie Street Party. Było to wydarzenie, które poruszyło moje serce i ukazało potrzebę porzucenia przywiązań, które już spowszedniały.
Przywiązanie sentymentalne związane było z osobami organizującymi Warszawskie Street Party, z którymi świetnie udawało mi się współpracować. Cechy niektórych osób mimowolnie porównywałem z wyobrażeniem wymarzonej osoby. W grę wchodziło wiele emocji i przywiązań. Pewnym odzwierciedleniem przeżywanych emocji był sam charakter wydarzenia, podczas którego w myślach wewnętrznie prawe myśli zderzały się z przywiązaniami, a podczas parady widoczny kontrast między półnagimi tancerkami tańców karaibskich z niemalże odsłoniętymi wdziękami, przepasanymi tylko sznurkami, a praktykującymi Falun Dafa szczelnie pozapinanymi w żółte stroje.
Pierwsza część parady składająca się z półnagich tancerek, mających na sobie kilogramy brokatu i trzepoczące pióra, naprawdę działała na mnie odpychająco. Gdy je widziałem, to odechciewało mi się na nie patrzeć. Kobiety te były jak lep na muchy dla wielu krążących wokół nich grup, jakby zahipnotyzowanych mężczyzn. Widzowie pierwszej części parady, w której występowały tancerki przebrane w wielokulturowe stroje, przyglądali się z bliska zasłaniając widok innym, ale gdy patrzyli na zespół Falun Dafa, to oglądali z pewnej odległości, nikomu nie zasłaniając widoku, obejmując wzrokiem większą całość ustawienia paradnego zespołu Falun Dafa: najpierw transparent - „Falun Dafa w Polsce”, potem zespół bębniarski, następnie łódź Dafa, tancerki kwiatu lotosu oraz kobieta w stroju Dynastii Tang, zamykająca całą paradę, za którą już tylko jechał samochód ochrony.
Potem, po paradzie czekały mnie jeszcze napięte relacje z osobami organizującymi występy na scenach. W wielkim pośpiechu wszystko trzeba było znów postawić na nogi i tak już trwało aż do zmierzchu. Ostatecznie organizatorzy uznali, że Street Party było uwieńczone sukcesem i wyrazili zainteresowanie, aby w przyszłych edycjach zaprosić orkiestrę marszową Falun Dafa. Tym razem, zamiast gry wielu instrumentów orkiestry w Warszawie, rozbrzmiały dźwięki muzyki do ćwiczeń Falun Dafa i głos Mistrza Li Hongdży podczas pokazów ćwiczeń na scenie, który był tak głośny, że niemalże całe Krakowskie Przedmieście zadrgało w posadach.
Po skończonej akcji Street Party w niedzielę 31 sierpnia, następnego dnia miałem jednocześnie uczucie wyspania i zmęczenia oraz smutku. Dlaczego smutku? To z powodu przywiązania sentymentalnego do osób, z którymi współpracowałem nad przygotowaniami do Street Party. Kołatające się w myślach pytanie: „Co dalej? Co robimy, co się dzieje?”. Zupełnie nieprzygotowany do tej sytuacji, praktykujący staje się łatwym kąskiem dla demonów tylko czyhających na ujawniające się luki.
Szczerze obserwując swój stan, postanowiłem, że pojadę do miasta załatwić coś i w jakimś parku postudiuję Fa. Gdy będę miał oparcie w Fa, będę miał Fa w sobie, wszystkie luki w pokładzie się załata i „statek będzie mógł płynąć w dalszą podróż”. Nadal odczuwając głęboki smutek uznałem, że jest to sygnał, że ostatnio mało studiowałem Fa. Postanowiłem znaleźć pierwszą lepszą ławkę i zacząć studiować Fa tak długo, jak długo starczy mi sił i czasu. Jeden z cytatów, który zwrócił moją uwagę był cytat, poprzez który Mistrz wyraźnie do mnie przemawiał, celując bezpośrednio w kwestię moich przywiązań:
„Tylko poprzez porzucenie wszelkich przywiązań i pragnień można osiągnąć sukces w kultywacji i praktykowaniu.” - Li Hongdży, „Dżuan Falun“, Wykład Siódmy.
Postanowiłem opowiedzieć o moim smutku niektórym praktykującym. Jeden z nich podał mi przykłady relacji przywiązań sentymentalnych innych praktykujących, dzieląc się także swoimi doświadczeniami. Powiedział, że to ciekawe, jak bardzo przywiązania manipulują praktykującymi. Czułem, jakby przywiązanie sentymentu do miłych mi osób raniło moje serce. Podobnie, jak rana serca Amfortasa - jednego z bohaterów sztuki Ryszarda Wagnera pt. „Parsifal”. Amfortas będąc człowiekiem rozumiejącym boskość i dążenie do świętości, nie mógł porzucić tego przywiązania, stając się niewolnikiem swoich namiętności, cierpiąc wskutek swej żądzy, ale cierpiąc wciąż pożądał.
Wiedziałem jedno - Dafa jest najważniejsze i nikt i nic innego nie będzie przed Dafa, ani żadne emocje, pomimo, że różne wyobrażenia, nadzieje, namiętności, pożądania i chęć szukania tak zwanej „wymarzonej osoby” są bardzo silne. Było to uczucie rozdarcia, które powodowało smutek, albo wewnętrzne cierpienie z niechęci do porzucenia przywiązania, mimo, że racjonalnie chce się je porzucić.
Rozmawiałem kiedyś o tym z innymi praktykującymi. Uświadomiłem sobie, jak łatwo jest mi przywiązać się do drugiej osoby. Zwłaszcza, jeśli wiele jej cech będzie tymi, które od zawsze traktowałem jako cechy wymarzonej osoby. Czasami miałem wrażenie, jakby istniało wiele takich osób. Moje przemyślenia ciągnęły się dalej - uważanie wielu osób za wymarzone, to tak, jakby żadna z nich nie była wymarzona, a relacja emocjonalna względem wielu wymarzonych osób oparta byłaby tylko na wielkim Szan (Miłosierdzie). Właściwie relacja emocjonalna do jednej tylko osoby również powinna być oparta na wielkim Szan, ale relacja wynikająca ze związków przeznaczenia byłaby bliższa. Innym spojrzeniem na te relacje jest kwestia tego, że związki z czującymi istotami wiążą się z ratowaniem ich do wszechświata danego praktykującego.
Tak bliskie i dobre relacje z wymarzonymi osobami jednego dnia, a drugiego już zanik niemalże wszelkich relacji poddał testowi moje przywiązania sentymentalne tęsknoty oraz obaw i niechęci z powodu rozstania.
To uczucie towarzyszy mi odkąd pamiętam. Jak byłem dzieckiem, to rodzice dziwili się, dlaczego tak często płakałem. Pewnego razu babcia wyjaśniła, że dlatego, że pożegnałem się z kuzynką. I tak zawsze było, że kuzynka, starsza koleżanka, która opiekowała się mną w przedszkolu, czy w końcu inne koleżanki, do których mocno się przywiązywałem, w chwili ich odejścia ciężko było mi sobie z tym poradzić. Wówczas roniłem łzy nie tylko dlatego, że ich nie ma, ale właśnie dlatego, że trudno mi było samemu ze sobą to przejść i żałowałem, że nie będę mógł być z nimi dłużej.
W późniejszym okresie, gdy dorosłem, wyciągnąłem z tego taką naukę, że powinienem doceniać czas, gdy jestem z bliskimi osobami i nie powinienem unikać relacji z nimi, gdyż w momencie ich zerwania żałowałem, że nie okazałem im swej dobroci, a jedyne na czym się skupiłem, to na sobie – aby pilnować się, by nie okazać zbyt dużego zainteresowania, bo wówczas byłoby to przywiązanie. Zachowywałem się w ten sposób, gdyż tak myślałem, że zachowuje się osoba, która nie jest do nikogo przywiązana. Stopniowo próbowałem równoważyć te relacje.
Po rozstaniach zazwyczaj wspominałem jakie te osoby były miłe, zupełnie jak to jest opisane w Dżuan Falun odnośnie bliskich, którzy odeszli (w książce chodzi o osoby, które umarły), co można także teraz moim zdaniem rozumieć następująco: odeszli/wyjechali/opuślili/pożegnali/zostawili, itp.
„Kto jest twoją matką, kto jest twoim dzieckiem? Po wydaniu ostatniego tchnienia nikt nikogo nie rozpoznaje, a karmę, którą jesteś winien, i tak musisz spłacić. Ludzie żyją pośród złudzeń i nie mogą wyzbyć się tych rzeczy. Niektórzy nie mogą pozwolić odejść swojemu dziecku. Chociaż umarło, nadal rozpowiadają, jakie było dobre. Lub opowiadają, jakie dobre były ich matki. Ale umarły. Pogrążają się w żałobie, jakby przez resztę życia chcieli za nimi podążać. Dlaczego się nad tym nie zastanowisz? Czy nie robią tego by cię dręczyć? Robią to po to, abyś nie mógł spokojnie żyć.“ - Li Hongdży, „Dżuan Falun”, Wykład Szósty.
W moim zrozumieniu relacje z innymi osobami mają przebiegać zgodnie z zaleceniami Mistrza wobec relacji praktykujących do buddów, tao, bóstw i demonów. Jakikolwiek człowiek, jakikolwiek mężczyzna, czy jakakolwiek kobieta nie jest w stanie poruszyć serca. Ponieważ serce jest w Fa, to jest nieporuszone, a nie ma lepszego miejsca niż Fa.
„Przekazałem ci Fa, jednak to, czy będziesz umiał się odpowiednio zachować, zależy całkowicie od ciebie. Przedstawiłem wam jedną taką sytuację. Gdy ujrzysz oświeconą istotę z innej dyscypliny, miej nieporuszone serce i kultywuj w jednej dyscyplinie. Jakikolwiek budda, jakikolwiek tao, jakiekolwiek bóstwo, jakikolwiek demon, nikt nie jest w stanie poruszyć mojego serca. Gdy postępuje się w ten sposób, sukces na pewno znajdzie się w zasięgu wzroku.“
- Li Hongdży, „Dżuan Falun”, Wykład Szósty.
Często, podczas rozmyślań, gdy biją się myśli wynikające z przywiązań z prawymi myślami, zdarza mi się zapomnieć, że przede wszystkim powinienem najpierw myśleć o innych we wszystkim, co robię, a ja pozwoliłem sobie zapomnieć o wielkim wszechogarniającym Szan i szacunku dla drugiej osoby, dając upust egoistycznej postawie. Dopiero po chwili, po tych rozmyślaniach budzę się, że czas podwyższyć sinsing i wtedy pojawia się wątpliwość, że może osoba z jednej strony tak pożądana, a z drugiej kłopotliwa została mi podsunięta na drodze życia po to, bym wznieść swój sinsing?
„Mistrz dobrze wie, co się wydarzy, ale i tak musi postąpić w ten sposób. W końcu przybywają demony, aby go przestraszyć, lub zamieniają się w piękne kobiety, aby go uwieść. Wszystko może się wydarzyć.“ - Li Hongdży, „Dżuan Falun”, Wyklad 8.
Kiedyś przeczytałem referat praktykującej, zamieszczony na angielskiej stronie Clearwisdom, w którym praktykująca kobieta opowiadała, jak uwiódł ją mężczyzna, z którym poszła do łóżka, nie będąc jego żoną. Później, dowiedziała się z innych wymiarów, że był nim demon, który specjalnie na nią czekał, żeby ją uwieść i zepchnąć z prawej drogi. Tak właśnie pomyślałem, że pewne związki z innymi osobami mogą mieć zwyczajnie cel odepchnięcia z prawej drogi lub przeszkadzania i nietraktowania siebie jako praktykującego.
Pomyślałem też, że relacje z osobami błędnie interpretowanymi, jako wymarzone, wszystkie mogą być użytymi przez Mistrza związkami przeznaczenia, aby pomóc się wznieść, pomóc wznieść sinsing i szybciej zwiększyć swój poziom, gdyż tylko tak można dalej kultywować.
„Oczywiście proces kultywacji i praktykowania jest bardzo powolnym procesem i trzeba naprawdę wiele poświęcić. Praca nad ciałem i hartowanie siły woli są czymś bardzo trudnym. Czy możesz zachować nieporuszone serce podczas tarć sinsing z innymi? Czy możesz zachować nieporuszone serce, gdy stawką są twoje osobiste korzyści? Jest to bardzo trudne do osiągnięcia. Dlatego nie jest tak, że jeżeli tylko ktoś chce osiągnąć ten cel, to może go osiągnąć. Tylko poprzez wzniesienie sinsing i de w wyniku kultywacji można ten cel osiągnąć.” - Li Hongdży, „Dżuan Falun”, Wykład Dziewiąty.
Czytając ponownie powyższy cytat odniosłem wrażenie, jakby Dżuan Falun była podręcznikiem latania. Naprawdę czytając słowa Mistrza, to tak, jakby uczyć się wyrzucania worków z piaskiem z balonu nabywając coraz szerszej perspektywy. Mistrz porównuje kultywację do statków, które odcinają liny wiążące je z przywiązaniami. Tyle milionów statków wyruszyło w podróż ku oświeceniu - jak nasza łódź Dafa podczas parady wielokulturowej Street Party.
Po rozmowie z innymi praktykującymi warto było jeszcze sobie przypomnieć, że przywiązania nie są nami, tylko czymś, co my nieświadomie lub z przyzwyczajenia traktujemy jako coś naszego, a to coś właśnie nas krępuje, jak pasożyt. W chwili, gdy to porzucamy, to okazuje się że to coś nie było nami, tylko czymś lub kimś innym i w zasadzie to, co chcemy zrobić z powodu przywiązań jest niewłaściwe.
„Nie możesz robić tego, co ci się żywnie podoba.” - Li Hongdży, „Dżuan Falun”, Wykład Dziewiąty.
Pozbywanie się przywiązań w procesie kultywacji w gruncie rzeczy ma za zadanie stopniowo odsłaniać naszą świetlistą, miłosierną i przewspaniałą pierwotną naturę, ratując nasze wszechświaty i mnóstwo innych czujących istot zagubionych w iluzji, których pierwotna natura czeka, aż przestaniemy owijać w bawełnę, tylko ich uratujemy.
Poszukiwanie wymarzonej osoby jest przywiązaniem i dążeniem, a to, co kultywujący otrzymają, odbędzie się bez dążenia do tego, a więc samoczynnie.
„Zapamiętajcie to sobie: nie powinniście do niczego dążyć, a wtedy otrzymacie wszystko samoczynnie!” - Li Hongdży, „Falun Dafa. Esencje dalszych postepów I“.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.