Czcigodny Mistrzu
Drodzy praktykujący
Kultywuję od 2009 roku. W mojej kultywacji były oczywiście upadki i wzloty, ale na tym przecież kultywacja polega. Niestety to, co zdarzyło mi się w zeszłym roku przerosło moje jakiekolwiek pojęcie. Jest to dla mnie tak upokarzające i straszne, że nawet nie dzieliłem się na ten temat z wieloma osobami. Pomimo, że może tego po mnie aż tak nie widać, to odcisnęło to na mnie przeogromne piętno i wyryło bardzo głęboki ślad w moim sercu i chociaż wiem, że nie powinienem tak myśleć, to jeżeli miałbym okazję cofnąć czas, to na pewno bym to zrobił.
Całkowity upadek oraz poddanie się starym siłom
W roku 2012, koło okresu wakacyjnego zaczął się, jak później się okazało, najcięższy dla mnie test i prawdziwy horror. W mojej pracy zawsze miałem ze wszystkimi bardzo dobre stosunki i pomimo, że pracuję z wieloma osobami, to nigdy nie miałem problemów w kwestii relacji społecznych w obrębie mojej pracy zawodowej. Pewnym problemem zawsze była dla mnie kultywacja mowy oraz kwestia popisywania się, co zawsze było we mnie głęboko zakorzenionymi przywiązaniami. Myślę, że to poniekąd też było częścią i powodem tego, co stało się później. W mojej grupie pracowały 3 koleżanki oraz jeden kolega. Wszystko zaczęło się oczywiście bardzo niewinnie, ale z biegiem czasu coraz bardziej moją głowę zaczęła zaprzątać jedna z koleżanek, z którą pracowałem. Na początku myślałem, że nie ma żadnego problemu i że znakomicie sobie z tym poradzę. Okazało się, że nasilało się to coraz bardziej i bardziej. Miałem wrażenie, że z ludzkiego punktu widzenia zakochałem się w tej koleżance, ale tłumaczyłem sobie to w taki sposób, że są to emocje, a z emocjami dam sobie jakoś radę. Nic bardziej mylnego. Nasze stosunki stawały coraz bardziej bliskie i pozostawiające wiele do życzenia w kwestii prowadzonych między sobą rozmów oraz naruszania przestrzeni osobistej. W pewnym momencie przestałem czytać i ćwiczyć, zupełnie poddając się temu wszystkiemu, a w momencie, kiedy zaprzestałem kultywować wszystko potoczyło się w zastraszającym tempie. Chociaż wiedziałem, że robię źle, nie mogłem tego powstrzymać. Przez pewien czas nawet spotykałem się z moją koleżanką po pracy, wróciłem do palenia marihuany i w żaden sposób nie potrafiłem się z tego pozbierać. Pomimo, że ta gdzieś bardzo głęboko ukryta moja świadoma strona mówiła stop i starała się powstrzymać tę ludzką stronę od brnięcia w to wszystko dalej, to ta ludzka strona wydawała się być głucha na te wołania i wcale nie miała chęci przestawać. Doprowadziło to do tego, że zbliżyliśmy się do siebie aż za bardzo. Może nie doszło do najgorszego i nie poszliśmy ze sobą do łóżka, ale i tak zabrnęło to naprawdę bardzo daleko. Trwało to przez około trzy, a może nawet cztery miesiące. Chociaż nie potrafiłem sobie z tym poradzić, a ludzka strona nie chciała ze mną zbytnio współpracować, to jednak bardzo mocno gryzły mnie wyrzuty sumienia i w końcu do wszystkiego przyznałem się żonie. To było po prostu okropne i nie do zniesienia. Kiedy patrzyłem, jak moja żona cierpi rozrywało mi po prostu serce na widok tego jakie przeze mnie i moją głupotę przeżywa męczarnie. W głębi serca wiedziałem, że za całe to wyrządzone jej zło poniosę surowe tego konsekwencje. Dopiero wtedy to do mnie dotarło. Nie ma nic gorszego kiedy widzisz jak przez Ciebie cierpi najbliższa ci osoba. To, że ludzie cierpią jest oczywiście czymś naturalnym i ma związek z długami karmicznymi, ale kiedy wie się, że jest to nasza zasługa i wina to jest to po prostu nie do zniesienia.. Jestem dla niej pełen podziwu i szacunku, że musi przez to wszystko przechodzić. To, że wszystko się zakończyło, nie oznaczało zakończenia się moich kłopotów, te dopiero się rozpoczęły. Odzyskałem zdrowy rozsądek i zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem, ale nie mogłem powrócić do kultywacji, bo to wcale nie było już takie proste. Ja już nawet nie potrafiłem usiąść w lotosie, nie byłem fizycznie w stanie założyć jednej nogi na drugą. Nie wspominając już w ogóle o tym, co działo się w mojej głowie. Wszystko i dosłownie na każdym kroku, kiedy podejmowany był temat i próby kultywacji, mówiło mi jaki jestem beznadziejny i że nie zasługuję więcej, żeby kultywować, nie jestem już tego godzien, a poza tym, to i tak był to koniec mojej kultywacji. Podpisałem na siebie wyrok, kiedy zdecydowałem się robić to co robiłem. Czułem się jak ten praktykujący z Dżuan Falun z wykładu na temat konsekracji, którego owładnął wąż i wykultywował ludzką formę. Pomimo, że wiedział, że czyni źle i nawet sam o tym mówił, to i tak nie mógł powstrzymać swojej natury i nadal przeszkadzał Mistrzowi w przekazywaniu Fa, aż w końcu całkowicie został zniszczony. Naprawdę niesłychanie ciężko było mi wrócić do kultywacji po tym wszystkim. Wytłumaczyłem to sobie w końcu tak, że skoro dla mnie nie ma już jakiejkolwiek szansy, to przynajmniej do końca postaram się pomagać Mistrzowi oraz wszystkim praktykującym w ratowaniu wszelkiego istnienia. I tak już z mojego powodu wystarczająco dużo istot musiało się wycierpieć, dlaczego miałoby ich być jeszcze więcej? To, że ja sobie nie poradziłem, nie oznacza, że mam przestać pomagać innym. Powoli, powoli wróciłem do czytania oraz ćwiczeń. Powiedziałem sobie, że będę kultywował tak jak przedtem nie zważając na fakt, że dla mnie to już koniec. Chociaż było bardzo ciężko to nie poddawałem się. Wstawałem w nocy na ćwiczenia i chociaż nachodziły mnie często myśli: i po co to robisz, przecież i tak jest już za późno dla Ciebie, i tak wszystko już przegrałeś, i tak wszystko już straciłeś, to jednak przebijałem się przez to tłumacząc sobie, że jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla innych może to nadal mieć sens i znaczenie. I w ten sposób, od kiedy w listopadzie zeszłego roku zacząłem ćwiczyć, tak po dzień dzisiejszy nie opuściłem żadnego dnia. Było może kilka razy tak, że nie wykonałem ćwiczeń stojących, ale to naprawdę kropla w morzy w porównaniu z tym ile razy ćwiczyłem, a co do medytacji, to nie było takiego dnia, żebym jej nie wykonał. Co dzień wykonuję godzinną medytację chociażby nie wiem co. Powiedziałem sobie, że cokolwiek by się nie działo, to do końca nie przestanę kultywować i będę trwał w kultywacji, a przecież ćwiczenia są jej nieodzowną częścią. Chociaż jest mi ciężko to staram się trzymać tego co w Dżuan Falun w ostatnim rozdziale powiedział Mistrz:
„Jednocześnie w procesie przekazywania Fa nauczaliśmy zasad bycia dobrym człowiekiem, więc mam nadzieję, że jeżeli po zakończeniu zajęć nie będziecie mogli być kultywującymi według Dafa, to przynajmniej będziecie potrafili być dobrymi ludźmi. W ten sposób skorzysta na tym świat. Tak naprawdę już wiesz jak być kimś dobrym i w przyszłości będziesz potrafił być dobrym człowiekiem.”
Rozpoczęcie kultywacji od nowa oraz strata bliskiej mi osoby
Po całym tym zajściu na nowo zacząłem dużo studiować, ale już nie sam. Studiowałem z żoną i synem, bo moja córeczka nie czyta jeszcze na tyle płynnie, żeby czytać z nami. Studiowaliśmy wszystko – Dżuan Falun, a także nowe oraz starsze wykłady Mistrza. Pomimo, że powiedziałem, że moja córka nie do końca radziła sobie jeszcze z tekstem, to jednak po naszym czytaniu chciała żebym czytał jej Lunju, a po kilku razach zaczęła czytać Lunju ze mną dzieląc się na akapity. Myślę, że minęły jakieś trzy, a może cztery dni kiedy zauważyłem, że córka coraz mniej zerka na tekst i mówi z pamięci. Po przeczytaniu powiedziałem jej, że jeszcze trochę i będzie znała cały tekst na pamięć, po czym ona powiedziała, ale ja już znam pierwsze zdanie, na co ja powiedziałem: dobrze, to powiedz proszę i tak powiedziała nie tylko pierwsze zdanie, ale i cały akapit, po czym oznajmiła, że zna też kawałek drugiego akapitu i wyrecytowała cały drugi akapit, a później aż do samego końca. Z bardzo małą pomocą wyrecytowała całe Lunju. Byłem z jednej strony w szoku, a z drugiej wiedziałem, że moc Fa jest bezkresna więc jest to normalne, poza tym dzieci łapią to wszystko bardzo szybko, to uprzytomniło mi także, że tak naprawdę wszyscy przybyli tu dla Dafa i czasami wystarczy wskazać im odpowiedni kierunek. Fa zacząłem również czytać moim dziadkom, którzy z chęcią zaczęli słuchać wykładów Mistrza. Kiedy co wieczór czytałem im wykłady, mój dziadek leżał już wówczas po dwóch wylewach, zawale, z zaawansowaną cukrzycą, złamanym obojczykiem oraz świeżo złamanym biodrem w łóżku nie poruszając się za wiele. Wiedziałem, że oboje ci ludzie potrzebują posłuchać tego Fa. Tym bardziej, że jeśli chodzi o dziadka, to na wszystko trzeba było już być przygotowanym. Kiedyś wszedłem na łóżko, gdzie leżał mój dziadek, żeby go poprawić, a on zobaczył wpięty w moje ubranie znaczek Falun Dafa, na którym oprócz chińskiego napisu Falun Dafa znajdują się również trzy chińskie znaki Dżen Szan Ren. Widziałem, że dziadek uważnie przyglądał się temu znaczkowi więc zapytałem, czy wie co to jest, a on na to, że nie. Powiedziałem, że to znaczek Falun Dafa, a te trzy znaki to Prawda Życzliwość i Cierpliwość – podstawowa natura naszego wszechświata oraz źródło wszelkiej dobroci. Zapytałem go później, czy uważa to za dobre wartości, a on kiwnął głową, że tak, a z oczu poleciały mu łzy. Wiedziałem, że jego świadoma istota bardzo dobrze rozumiała, co to znaczy. Dziadek nie zawsze był przychylny temu co robiłem, bo nie do końca to rozumiał, myślał, że marnuje czas na coś, co nigdy nie przyniesie skutku, a poza tym nie dotyczy to przecież bezpośrednio nas, tak sobie właśnie myślał. Oczywiście wyjaśniłem mu fakty i nawet podpisał się pod petycją, ale często jednak miał różne związane z tym zakłócenia więc wiedziałem, że cały czas muszę starać się utrzymywać w nim prawe myśli na temat tego co robię. Czytanie Fa było oczywiście najlepszym wyjściem, żeby oczyścić go z tych schematów. Babcia z kolei, pomimo, że wychowana była jako katoliczka, to jednak wiele spraw poruszanych w wykładach było bliskie jej zrozumieniu. Po jakimś czasie to czytanie się trochę zatarło, a ja zająłem się swoimi sprawami, aż do momentu, kiedy wiedziałem, że dziadkowi pozostało już naprawdę niewiele czasu. Dziadek odszedł pod koniec września, a wrzesień był dla mnie dość intensywnym miesiącem pod kątem wyjazdów na akcje związane z wyjaśnianiem prawdy i zbieraniem podpisów pod petycje DAFOH. Na jednym z takich wyjazdów, a mianowicie w Warszawie planowałem zostać cały weekend aby móc uczestniczyć w akcji zbierania podpisów oraz lokalnych aktywnościach, które mają miejsce co niedziela. Przed przyjazdem zacząłem czytać dziadkowi szósty wykład z Dżuan Falun, po czym w piątek udałem się do Warszawy. W sobotę będąc na akcji, po rozmowie z żona i rozeznaniu się w sytuacji doszedłem do wniosku, że to już czas i powinienem być przy dziadku i odprowadzić go z tego świata. Poza tym, że łączyła mnie z nim bliska więź, gdyż byłem przez niego od małego wychowywany oraz zastępował mi ojca, którego nigdy nie miałem, to wiedziałem, ze na ten świat przybył on w jednym celu, a mianowicie opowiedzieć się po słusznej stronie w czasie trwania rektyfikacji Fa. Zatem wróciłem w sobotę wieczorem do domu i dokończyłem czytanie dziadkowi szóstego wykładu. Potem wyrecytowałem mu jeszcze Lunju i powiedziałem w jakim celu tu przybył. Wróciłem do domu, a w niedzielę rano zadzwoniła babcia i powiedziała że dziadziuś chyba nie żyje. Szybko ubrałem się i poszedłem wraz z żoną sprawdzić, ale okazało się, że jeszcze oddycha więc nie odszedł. Poszedłem szybko po książkę, znowu wyrecytowałem mu Lunju i zacząłem czytać siódmy wykład, potem zacząłem jeszcze ósmy, w międzyczasie wysłałem FZN, bo była już 11:55, a potem dokończyłem ten wykład i po obiedzie miałem zacząć czytać dziewiąty, ale już nie zdążyłem. Nakarmiłem z babcią dziadka, po czym sam usiadłem, żeby dokończyć swój obiad i usłyszałem, że dziadek coraz to ciężej i wolniej oddycha. Poszedłem więc i zacząłem wysyłać prawe myśli po to, żeby dostać się do świadomej strony tej istoty i przekazać jej jedyną i słuszną prawdę. Powiedziałem, że absolutnie nie akceptuje żadnych aranżacji starych sił i pomimo, że ciało dziadka już zupełnie nie kontaktowało, to wiedziałem, że w tym umierającym już ciele nadal jest ta świadoma część istoty, która musi poznać prawdę. Mówiłem do dziadka, że to jego ostatnia i jedyna szansa, żeby opowiedzieć się po odpowiedniej stronie i tym samym wybrać swoją przyszłość i że to właśnie po to przybył on na ten świat. Powiedziałem: pamiętaj, że Falun Dafa jest dobre i Dżen Szan Ren jest dobre, po czym zobaczyłem w kącikach oczu dziadka łzy, a potem oddech stawał się coraz słabszy i słabszy. Wiedziałem, że to już koniec, więc po raz ostatni wyrecytowałem mu Lunju i dziadek zmarł. Mojej ludzkiej stronie było oczywiście smutno, ale moja świadoma strona wiedziała, że wszystko jest w porządku. Kiedy tuż przed pogrzebem miałem okazję zobaczyć i pożegnać się jeszcze raz z dziadkiem widziałem niesamowity spokój na jego twarzy – wtedy byłem już całkowicie spokojny, bo wiedziałem, że wszystko jest w porządku, nie miałem już nawet ochoty płakać, poczułem swego rodzaju ulgę. Myślę, że godnie pomogłem odejść z tego świata mojemu dziadkowi. Babci nadal chodzę czytać wykłady. Całe to zajście pozwoliło mi również podczas załatwiania spraw związanych z pogrzebem wyjaśnić prawdę kilku napotkanym osobom i chociaż nie było to zawsze łatwe, to jednak starałem się nie zapominać, że jestem praktykującym i po co tu przybyłem odrzucając przy tym zwykłe ludzkie emocje.
Wyjaśnianie faktów jest naszym obowiązkiem i jednym z najważniejszych priorytetów
Mistrz powiedział w Do Europejskiej Konferencji Fa:
„Uczeń Dafa ma obowiązek, i musi bez względu na wszystko, wypełnić śluby, które przywiodły go na ten świat. Gdyż właśnie z tego powodu kiedyś zaprzysięgłeś swoje boskie życie i dzięki temu zezwolono ci być dziś najbardziej wspaniałą istotą we wszechświecie – uczniem Dafa”
Ponieważ nadal pod względem wyjaśniania faktów mam mnóstwo niedociągnięć, to wiem, że poprzez systematyczne robienie tego mogę odkryć swoje braki i pracować ciężko nad nimi, a tym samym pomagać wszelkiemu istnieniu w dowiedzeniu się o prawdzie. To jest wielki przywilej tego okresu, że pracując dla Dafa i pomagając innym samemu można się również doskonalić. Często podczas wyjaśniania faktów borykam się z kwestią strachu, który muszę przezwyciężać, z kwestią przywiązania do własnej reputacji, przywiązania do popisywania się i wieloma, wieloma innymi przywiązaniami, które właśnie przy wyjaśnianiu faktów są całkowicie obnażane, a zatem jest to kultywacja sama w sobie znakomicie pozwalająca uszlachetniać własne serce. Na przykład w pracy, ponieważ pracuje w korporacji mam do czynienia z wieloma osobami, często osoby te przychodzą, a później odchodzą, ale ja wiem, w jakim celu się one tam pojawiają. Obrałem sobie tym samym za cel, że za każdym razem kiedy osoba ma odejść, a ja wiem o tym i nie zdążyłem wyjaśnić jej faktów, biorę po prostu ze sobą ulotkę, petycję i idę do niej, żeby wyjaśnić jej fakty. Również moim menadżerom, a także na różnych spotkaniach staram się w miarę możliwości wyjaśniać fakty oraz zbierać podpisy. Niedawno miałem rozmowę z jednym z menadżerów na temat przejścia do innego działu i wiedziałem, że ta rozmowa tak naprawdę nie jest najważniejsza, bo najważniejsze jest to żeby istota ta dowiedziała się o prawdzie. Z takim nastawieniem też udałem się na tą rozmowę i bardzo dobrze udało mi się wyjaśnić tej osobie fakty. Także na różnego rodzaju szkoleniach i warsztatach proszę najczęściej trenerów na koniec o 5 minut dla mnie w bardzo ważnej sprawie i wtedy mam okazję stanąć przed klasą i powiedzieć o Dafa, rozdać ulotki oraz zebrać podpisy. Poza uczestnikami podpisy w takich sytuacjach również składają prowadzący czy też trenerzy. W tym roku robiłem prawo jazdy na motocykl, ale doszedłem do wniosku, że nie robię tego tylko dla siebie, ale też że jest to bardzo dobra okazja, żeby napotkanym ludziom móc wyjaśnić fakty. Na zajęciach teoretycznych przestawiłem sprawę instruktorowi, po czym powiedział, że jest to rzeczywiście bardzo ważne zagadnienie i będę mógł w tej sprawie zabrać głos podczas trwania jego wykładów. Tym samym udało mi się wyjaśnić fakty osobom, z którymi uczęszczałem na kursy. Również ludziom z kadr szkoły nauki jazdy, części szefostwu oraz części instruktorom udało mi się wyjaśnić fakty. A podczas egzaminu miałem również okazję powiedzieć o Dafa mojemu egzaminatorowi, a w urzędzie komunikacji ludziom wydającym dokumenty. Jak już wcześniej wspomniałem, kiedy załatwiałem sprawy związane z pogrzebem również natrafiłem na osoby, którym udało mi się przekazać wiadomości na temat Dafa min w banku, kwiaciarniach, a także księdzu podczas pogrzebu, którego bardzo zainteresował mój znaczek Falun wpięty w klapę garnituru. Wiedziałem, że ta aranżacja była właśnie dla niego, po zakończeniu ceremonii poszedłem mu podziękować i zdążyłem opowiedzieć o prześladowaniach i o Dafa. Ksiądz proboszcz zainteresował się na tyle, że kiedy była msza w kościele w intencji dziadka, to rozglądał się i patrzył gdzie jestem, bo chciał porozmawiać. Dowiedziałem się tego od mojej babci oraz żony. Dostałem nawet numer komórki księdza, żeby się z nim skontaktować. W banku, o którym wcześniej wspomniałem spotkałem menadżera, który okazało się, że pracuje w radiu i dał mi namiary, żeby się z nimi skontaktować. Ostatnio wynajmowałem mieszkanie pewnej osobie, która po jakimś czasie zrezygnowała i zostawiła to mieszkanie razem z długami, a także ze zgubioną książką z biblioteki, w związku z którą otrzymałem ostatnio upomnienie. Oczywiście korzystał z mojego konta, które specjalnie dla niego założyłem, więc wszelkie powiadomienia przychodzą do mnie. Pomyślałem sobie, to jest bardzo dobra okazja, żeby iść do biblioteki i wyjaśnić tam fakty. Wziąłem ze sobą ulotki, petycję i udałem się tam w celu wyjaśnienia faktów. Na miejscu spotkałem jedną panią, która była pracownicą biblioteki, ale akurat wtedy była również obecna pani kierownik. Pomyślałem, takiej okazji nie mogę przegapić i jako że miałem czas, na spokojnie wyjaśniłem obu paniom fakty. Obie panie były tym bardzo zainteresowane i zapytały o adres strony gdzie mogłyby znaleźć tą samą petycję, pod którą się podpisały, bo doszły do wniosku, że ich koleżanki z innych bibliotek również będą chętne, żeby się pod tym podpisać. Nadal jest całe gro ludzi, których znam, i którym chcę wyjaśnić fakty. Oczywiście wiem, że to wszystko to tylko kropla w morzu istot, które czekają na ocalenie i to co robię wcale nie jest niczym wielkim, ale pomyślałem, że podzielę się tym ze wszystkimi, bo jest to jednak odmienne, przynajmniej w moim odczuciu, od wyjaśniania fatów podczas trwania akcji, gdzie jest się w grupie i gdzie pole praktykujących jest silniejsze oraz gdzie po kolei wielu ludziom przez kilka godzin wyjaśnia się fakty. Podczas takiego wyjaśniania faktów w życiu codziennym naprawdę wiele się można o sobie dowiedzieć i mieć okazję popracować nad sobą. Wszystkie przywiązania, z którymi trzeba się borykać, wychodzą wtedy jak grzyby po deszczu i całkowicie są obnażane. Myślę, że w moim przypadku często rolę odgrywa właśnie strach, ale pomimo to za każdym razem staram się to przezwyciężyć i działać w celu ocalenia tych istot. Mistrz powiedział w pytaniach i odpowiedziach do wykładu: Nauczanie Fa na Konferencji Fa Aglomeracji Nowego Jorku 2013:
„To nie jest tak, że jeśli czujesz lęk, to nie jesteś dobry. Chodzi o przezwyciężenie swoich obaw i staranie się by robić trzy rzeczy dobrze z silniejszymi prawymi myślami, i to jest znakomite. (Oklaski) Patrząc na to z innej perspektywy, bez względu na to, jak bardzo możesz być wystraszony, jeśli w obliczu odpowiedzialności za ratowanie czujących istot czujesz się zobowiązany do podjęcia działań, aby iść ratować ludzi, to jest to niezwykłe.”
Już na koniec chciałbym jeszcze tylko dodać, że kiedy ostatnio wracałem pociągiem z jednej z akcji zbierania podpisów miałem chwilę czasu, żeby sobie postudiować i czytając pytania i odpowiedzi do wykładu: Nauczanie Fa w mieście Los Angeles 2006.02.25 trafiłem na jedno pytanie, na które część odpowiedzi zamieszczam poniżej:
„Rozmawiałem wcześniej na temat zakłóceń ze strony starych sił. Czy myślałeś kiedyś o następującym? [Pożądanie seksualne] jest jednym z czynników, którego [oni] używają, żeby cię zatrzymać! Co stare siły oraz stary kosmos widzą za najpoważniejszą rzecz? Lubieżność [w formie] aktywności seksualnej poza małżeństwem. To jest co oni widzą za najbardziej poważną z rzeczy. W przeszłości, kiedy ktoś naruszył to przykazanie byłby wyrzucony ze świątyni, a jego kultywacja zostałaby całkowicie zakończona. Zatem jak bogowie patrzą na to teraz? Czy wiesz co powiedzieli oni w proroctwach, które po sobie pozostawili? Wyprorokowali oni, że wszyscy uczniowie Dafa, którzy zostaną na końcu pozostawieni będą tymi, którzy utrzymali czystość wzdłuż tych linii. Innymi słowy, te rzeczy są niezwykle poważne dla nich. Tak więc stare siły oraz wszyscy bogowie w tym kosmosie nie będą bronić nikogo, kto narusza ten zakaz, nikogo kto nie radzi sobie dobrze w tym aspekcie; w rzeczywistości oni zepchną cię w dół”
Kiedy to przeczytałem oblały mnie poty i pomimo, że od początku wiedziałem, że ja tak naprawdę swoją szansę na kultywację już straciłem, to jednak i tak zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Uczucie to trwało przez chwilę, a kiedy wróciłem do domu byłem bardzo smutny i załamany. Przez chwilę nawet myślałem, że może to już w ogóle nie ma sensu, ale przypomniałem sobie to, co powiedziałem na początku, że może i dla mnie to już nie ma sensu, ale dla innych nadal może to mieć duży sens. Na drugi dzień wstałem w nocy normalnie na ćwiczenia i nadal staram się robić to co tylko mogę, żeby pomóc ratować wszelkie istnienie. Nadal chodzę zbierać po pracy podpisy pod petycją, nadal wyjaśniam fakty, nadal studiuję Fa i wysyłam prawe myśli, nadal ćwiczę i powiedziałem, że bez względu na wszystko będę to robił do samego końca. A konsekwencje za swoje czyny poniosę i tak. Najłatwiej było by to wszystko teraz rzucić, ale to, że nie poradziłem sobie nie oznacza, że tym samym mam również nie pomóc tym, którzy nadal na tę pomoc czekają. Nie jest łatwo kultywować w ten sposób, ale zasłużyłem sobie na to i muszę porzucić to przywiązanie do siebie samego do mojego ja i poświęcić się dla innych. Pomimo, że nie dałem sobie rady i tak jestem niesłychanie szczęśliwy, że nadal w tym wszystkim mogę uczestniczyć i że spotkało mnie tak ogromne szczęście bycia w tym okresie na ziemi i razem z tak wspaniałymi ludźmi jakimi są wszyscy uczniowie Dafa wspólnie pracować nad jednym celem. Przepraszam Mistrzu, że Ciebie zawiodłem, przepraszam za to również Was uczniowie Dafa oraz wszystkie istoty, które musiały przeze mnie cierpieć.
Bardzo dziękuję za poświęcenie mi uwagi i proszę wskazać na wszystko co mogłoby nie być zgodne z Fa
Dziękuję Mistrzu
Dziękuję Ci moja kochana żono
Dziękuję drodzy praktykujący
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.