Czcigodny Mistrzu, Drodzy współtowarzysze w kultywacji,
Chciałbym podzielić się wami moim doświadczeniem sprzed pół roku.
Na początku roku urodziła się nam córeczka i nadchodziło europejskim tournee Shen Yun. Moja żona miała koordynować logistykę i zasoby ludzkie w Wiedniu, a ja miałem pracować przy scenie przy większości spektakli. Jednak stopniowo wszystko w koło zaczęło się strasznie komplikować. Na początku te „komplikacje” były niewielkie, ale z tygodnia na tydzień się nasilały.
Rozpoczęło się od tego, że szpital w Polsce nie był w stanie zaakceptować naszego austriackiego podejścia do nowo narodzonych dzieci – w Austrii nie ma przymusowych szczepień i po udanym porodzie szpital opuszcza się na drugi dzień. Doświadczyliśmy bardzo przykrych doświadczeniach w polskim szpitalu – była to naprawdę ostra kultywacji cierpliwości i wytrzymałości, włączając w to bardzo nieuprzejme pielęgniarki i parę rozmów z histerycznie krzyczącą pani lekarz. Ta sama pani lekarz, która widząc nasze nieugięcie i opanowanie postanowiła zostawić córkę w szpitalu na 10 dni. Po rzeczowej konsultacji co do stanu zdrowia córki z dyrektorem szpitala i ordynatorem pediatrii (który nie dopatrzył się żadnych braków w stanie córki), wypisaliśmy na nasze życzenie ze szpitala żonę i córkę. Jak się okazało ta histeryczna Pani doniosła na nas do Sądu rodzinnego, zgłaszając, że z naszego powodu (wypisania dziecka ze szpitala) nasza córeczka jest w stanie zagrożenia zdrowia i życia.
Akurat w tym czasie mieszkaliśmy w nowym miejscu, ale nadal byliśmy zameldowani pod starym adresem. Sąd rodzinny próbował nawiązać z nami kontakt pod starym adresem, ale nie otrzymywał żadnej odpowiedzi. Dowiedziałem się o tym, jak zadzwonił do mnie znajomy policjant mówiąc, że Sąd Rodzinny nakazał Policji zlokalizowanie ukrywanego dziecka, którego życie i zdrowie może być zagrożone. Znajomy Policjant poinformował mnie, że kontaktuje się ze mną nieoficjalnie, żeby dać mi czas do zastanowienia się, a w ciągu paru dni rozpoczną oficjalne poszukiwania córki.
Do tego doszła interferencja ze strony mojej mamy – teściowej mojej żony. Odkąd się pobraliśmy moja mama była bardzo pomocna i wspierająca nas w różnych działaniach – opiekowała się dziećmi gdy my braliśmy udział w akcjach Dafa, nawet zebrała w pracy kilkadziesiąt podpisów pod petycją DAFOH. Ale teraz sytuacja zmieniała się kompletnie – coś tak wpłynęło na moją mamę, że zwróciła się całkowicie przeciwko nam, przeprowadziła ze mną dwie rozmowy w których kompletnie zanegowała i skrytykowała nasze postępowanie i nasz sposób życia pod praktycznie każdym możliwym względem: finansowym, poświęcaniem czasu na Chińczyków, szalonym pomysłem małżeństwa miedzy kulturowego, oraz zdrowotnym, że nie serwujemy dzieciom antybiotyków, szczepionek ani innych medykamentów, że ryzykujemy ich zdrowiem. I podczas tych rozmów była zdenerwowana, poruszona – to w zasadzie nie były rozmowy tylko wysyp oskarżeń i zarzutów w naszą stronę. Nie dało się z nią w ogóle rozmawiać. To nigdy wcześniej nie miało miejsca.
Do tego dochodziły regularne interferencje typu, że gdy żona wyszła z córeczką w wózku na spacer do sklepu, to ludzie zatrzymywali ją i robili awantury o to, że albo żona jest za słaba ubrana, albo córeczka. Do tego doszły także dziwne pretensje od nauczycielek syna ze szkoły.
Wszystkie te wyżej wymienione interwencje miały miejsce jednocześnie, i telefon od znajomego policjanta był punktem kulminacyjnym.
Przypominało to sytuację opisaną przez Mistrza w Dżuan Falun w Wykładzie Dziewiątym i rozdziale „Osoba o wielkiej wrodzonej jakości” opisującą sytuacją człowieka, który najpierw zwolniony jest z pracy, potem musi zorganizować szpital dla chorego rodzica, potem okazuje się, że jego syn kogoś pobił w szkole i jest draka, i jak tylko to załatwi to dostaje cynk, że jego żona go zdradza.
Mistrz mówi dalej: „Przeciętna osoba nie jest w stanie znieść takiego cierpienia. Pomyśli: „Po co w ogóle żyć? Znajdę jakiś sznur i się powieszę. Mam tego dosyć! Skończę z tym wszystkim raz na zawsze!”. Dlatego właśnie twierdzę, że trzeba umieć znosić cierpienia nad cierpieniami.”
W moim wypadku nie pojawiła się myśl o powieszeniu się – ale logicznym wyjściem było po prostu wyjechanie z rodziną do Austrii i rozwiązanie, czy raczej ucieczka, od tego wszystkiego raz na zawsze…
Razem z żoną byliśmy świadomi, że to wszystko są interferencje zła, wysyłaliśmy prawe myśli, żeby je wyeliminować, ale sytuacja tylko stale się komplikowała.
Tak więc punktem kulminacyjnym, kiedy rzeczy osiągnęły skrajność był telefon do znajomego Policjanta, że zaraz przystępują do namierzania nas. Podziękowałem mu za „cynk”, rozłączyliśmy się, a w środku cały się mega-zagotowałem z powodu całej tej sytuacji, miałem serdecznie dosyć całej tej sytuacji i w głowie zaczęły mi się od razu układać scenariusze przemądrzałej walki i jak w sposób cwany wyprowadzić ich wszystkich w pole i mieć w końcu święty spokój.
Zadzwoniłem do żony i powiedziałem jej o wszystkim.
Na szczęście moja lepsza połowa spojrzała na wszystko ze spokojem kultywującego i powiedziała, że z nikim nie będziemy walczyć ani nie ma zamiaru nikogo wyprowadzić w pole, i żebyśmy po prostu poszli do Sądu i wytłumaczyli całą sytuację, i na pewno wszystko będzie dobrze.
Ja obawiałem się, że jeżeli w Sądzie trafi się nam taka histeryczka jak w szpitalu, to jak tak dalej pójdzie to w końcu zabiorą nam prawa rodzicielskie do całej naszej trójki dzieci (żadne nie ma szczepień), i co jeszcze gorsze – jak negatywnie wpłynie to na wizerunek Dafa. Żona nie podzielała moich obaw.
Ale idąc za radą żony, oddzwoniłem do znajomego Policjanta i powiedziałem, że w nazajutrz sam skontaktuję się z Sądem Rodzinnym. Po czym następnego dnia tak uczyniłem, usłyszałem, że osoba, która zajmuje się tą sprawą będzie dopiero w połowie tygodnia, i zostałem wstępnie poinformowany o co w ogóle chodzi.
Ogólnie z tego co się dowiedziałem, całe postępowanie mogło praktycznie zakończyć się prawie od ręki - ale wyglądało na to, że nasze prawe myśli nie były wystarczające.
Z drugiej strony - podobnie całe postępowanie mogło się praktycznie od ręki tak pogmatwać, że sprawa byłaby nie do obrony.
Do tej chwili traktowałem to wszystko jako testy w mojej osobistej kultywacji, coś przez co ja muszę się przebić. Ale tego dnia zrozumiałem, że jeśli sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje to możemy zostać zmuszeni, żeby wyjechać z Polski, i tym samym cała ta sytuacja nie jest wymierzona tylko w nas, ale w całą polską grupę. Jakiś czas temu czynniki starych sił starały się odsunąć mnie od grupy za pomocy poczucia winy i wmawiania mi że nie jestem godny. A teraz ta cała dziwna sprawa z Sądem Rodzinnym. I oczywiście cała ta sytuacja miała wpływ na przygotowania do SY w Wiedniu i komplikowała moje wyjazdy na tournee.
Zatem napisałem do was wszystkich maila w tej sprawie, opisując w skrócie sytuację, i prosząc o wsparcie ze strony waszych prawych myśli.
To co się stało po wysłaniu maila było niesamowite. Praktycznie od razu zacząłem czuć pomniejszający się ciężar na barkach i stopniowo rozpraszającą się przytłaczającą chmurę poczucia bezsilności.
Zaraz po Sąd wyznaczył nam wizytę u lekarza, który miał wydać opinię o stanie zdrowia dziecka. Przed wizytą jeszcze raz wysłałem maila prosząc współkultywujących o wsparcie prawymi myślami podając czas wizyty. Sam dużo też wysyłałem prawych myśli koncentrując się na wyeliminowaniu ewentualnych interferencji. Najpierw parę razy w ciągu dnia. Następnie wcześniej przyjechałem pod gabinet lekarski wysłać prawe myśli, po czym weszliśmy z córką na wizytę, pod czas której cały czas wysyłałem prawe myśli.
Lekarz wydawała się jakby zahipnotyzowany – obejrzał córkę, sprawdził ułożenie kości i narządów wewnętrznych i nie wiele mówiąc przystąpił do wypisywania zaświadczenia, że dziecko jest czyste i zadbane i w dobrym stanie zdrowia.
Ja w międzyczasie ubrałem córkę. Wziąłem zaświadczenie i w tym momencie zapomniałem o ciągłym wysyłaniu prawych myśli – byłem podekscytowany działaniem prawych myśli całej grupy - jak to wszystko gładko poszło, i już otwierałem drzwi gdy nagle lekarz jakby się przebudził i zapytał: „A przepraszam, czy dziecko miało szczepienia”. Ponownie puściłem silną prawą myśl i powiedziałem: „Nie, jeszcze nie”. On odpowiedział: „Aha”. Ja powiedziałem: „Dziękuję, do widzenia”. On powiedział: „Do widzenia”. I wyszliśmy z córką z gabinetu. Zrozumiałem to tak, że prawe myśli kolegów i koleżanek współkultywujących są w stanie pomóc danemu kultywującemu znacznie mocniej jeżeli on sam utrzymuje stan prawych myśli. Tak samo jak Mistrz i Bogowie mogą nam pomóc jeśli jesteśmy prawi i mamy prawe myśli. Takie było moje doświadczenie. Byłem naprawdę pod wrażeniem siły prawych myśli naszej grupy.
Jakoś na następny dzień otrzymałem telefon od mamy, która powiedziała, że chce ze mną poważnie porozmawiać. Pomyślałem: „Znowu”… i bez entuzjazmu zgodziłem się przyjechać na rozmowę. Zakładałem, że znowu zrobi awanturę itd. Więc dalej kontynuowałem wysyłanie prawych myśli - teraz w stronę mamy, żeby wyeliminować czynniki które ją nastawiały anty do wszystkiego. I ponownie doświadczyłem mega mocy siły prawych myśli naszej grupy. Rozmowa była na 100% pozytywna, to była całkowicie inna osoba - żadnych negatywnych oskarżeń, żadnych nawet minimalnych subtelnych negatywnych podtekstów - mama powróciła do normalnego stanu jaki miała przez lata - mówiła, że rozumie w jak ciężkiej jesteśmy sytuacji, że mamy dużo na głowie: trójka dzieci, firma, dom, nasze działania dla praw człowieka, i że jest gotowa wesprzeć nas w każdy sposób w jaki my będziemy tego potrzebowali BEZ żadnego narzucania pomysłów z jej strony. Byłem w szoku – Całkowita zmiana - przez ostatnie tygodnie była na 100% negatywna wobec każdej poszczególnej rzeczy, a teraz nagle jakby w przeciągu jednej nocy wszystko zmieniło się na tak.
Następnie powiedziała: „A odnośnie szczepień…” Pomyślałem: „Znowu się zacznie…”. O ona mówi: „Słuchajcie, nie musicie być osamotnieni w waszym postanowieniu” i kontynuowała mówiąc, że dowiedziała się o istnieniu Stowarzyszenia Przeciwko Negatywnym Odczynom Poszczepiennym STOP NOP, które pomaga w kontaktach ze służbą zdrowia, Sanepidem i Sądami, i pomaga pisać pisma, posiada swoich prawników i w razie czego może nawet pomóc w Sądzie - do tej pory wygrało kilka spraw, i poradziła nam skontaktować się z nimi. Całkowita zmiana!
I ponownie byłem pod jeszcze większym wrażeniem mocy prawych myśli naszej grupy – sam próbowałem prawie 2 miesiące doprowadzić sytuację z mamą do normalności, wysyłałem dużo prawych myśli, ale nie odnosiły one żadnego efektu. Jeden mail na listę prosząc o pomoc naszą grupę – i wszystko zmienia się w zasadzie w przeciągu nocy.
Dalej sytuacja z Sądem także się szybko rozwiązała – zanosząc zaświadczenie lekarskie chciałem od razu porozmawiać z sędziną, która prowadziła naszą sprawę – oczywiście przed wejściem do Sądu wysłałem konkretną dawkę prawych myśli. Sędziny nie było tego dnia w Sądzie i polecono mi zadzwonić za dwa dni. Dzwoniąc za dwa dni, oczywiście po sporej dawce prawych myśli, usłyszałem, że Sędzina jest zajęta, i prawdopodobnie nie będzie w ogóle żadnej potrzeby spotkania, że sprawa jest już praktycznie zamknięta. I tydzień później uzyskałem informację, że sprawa została zakończono z powodu braku przesłanek do wszczęcia dalszego postępowania.
Niniejszym chcę wam wszystkim ogromnie podziękować za wasze wsparcie i wasze prawe myśli.
I pragnę podziękować naszemu miłosiernemu Mistrzowi. także za to, że dane mi było doznać tego o czym Mistrz mówi w wierszu z HongYin II
Więź pomiędzy Mistrzem a Uczniem
Dzikie zło szaleje cztery lata
Stanowczy ster zapewnia dobry kierunek
Apostołowie Fa przeszli demoniczne trudy
Mimo wielkiej presji ich wola niezachwiana
Pomiędzy Mistrzem i uczniem nie ma mowy o rozczulaniu się (qing)
Łaska Buddy przekształca Niebiosa i Ziemię
Kiedy prawe myśli uczniów są wystarczające
Mistrz ma moc by Ziemię zawrócić
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.