Prawie zawsze po odbywanym co pewien czas HongFa, którymi nieraz koordynuję, zwłaszcza gdy praktykujący opuszczają jakieś wciąż gwarne miejsce i się rozjeżdżają, mam poczucie, że wobec tych tysięcy ludzi, którzy nie napotkali Dafa, a także nic nie wiedzą o prześladowaniach, to co udało mi się zrobić jest wciąż kroplą w morzu.
Miłosierny Mistrz wszystko aranżuje, by istoty, które w pierwszej kolejności powinny zostać ocalone trafiły na praktykujących jeśli ci dobrze ze sobą współpracują. To zadanie w takim, czy innym stopniu udaje się wspólnie wykonać i obowiązek został dopełniony. Chociaż odczuwam ulgę i spokój, to jednak powyższa myśl mnie nie opuszcza, dlatego staram się również wykorzystywać i drobniejsze podobne okazje.
Cytuję:
„Wszyscy uczniowie Dafa okresu rektyfikacji Fa mają misję pomocy Mistrzowi w ratowaniu ludzi. Zatem uczniowie Dafa w każdym regionie stali się nadzieją na ocalenie ludzi w danym regionie.” (Do Konferencji Fa we Włoszech 23 lipca 2023).
Mistrz przypomina, jak ważne jest by działać nie zapominając o własnym środowisku. W moim zrozumieniu dotyczy to zarówno miejsca, w którym się mieszka i tego dokonuje, związanych z nim osób zarówno przemieszczających się, jak i żyjących w nim na stałe.
Krakowski dworzec główny wraz centrum handlowym jest właśnie takim miejscem przez które nieustannie przewija się rzeka ludzi. Pomysł żeby gdzieś na ich drodze po prostu stanąć z ulotkami narodził się dzięki pewnemu praktykującemu spoza Polski, który zahaczył o Kraków i zostawił przy okazji sporą ilość tak potrzebnych angielskich ulotek. Na widok tylu przechodniów z tą samą właśnie co na wstępie myślą nie wiedząc jak mi pójdzie stanęliśmy przed jego odjazdem na prowadzącej na dworzec wąskiej uliczce, każdy w ręku ze sporym ich plikiem do rozdania.
Mistrz powiedział, cytuję:
„W kultywacji patrzy się na serce osoby, a nie na to, w jaki sposób wykonałeś zadanie – bo będzie na marne, jeśli sam się nie wzniesiesz. W kultywacji chodzi o serce osoby.” (Nauczanie Fa na Konferencji Wymiany Doświadczeń Epoch Times i NTD, 15 maja 2021)
Nie mam oporów z namawianiem ludzi podczas HongFa, ale teraz to coś jednak innego. Dotąd jakimś rodzajem wsparcia dla mnie, żeby poczuć się pewniej, były tłumaczące sprawę stojące obok plakaty, rozłożone materiały, muzyka, ćwiczący praktykujący. Teraz wszystkiego zabrakło i jak się zachować, gdy zobaczy mnie w takiej dziwnej roli ktoś znajomy? Czułem też dyskomfort i z tego powodu, że było to miejsce końcowego przystanku mojego autobusu i wysiadają i wsiadają tam na pewno ludzie, co z tego, że osobiście nieznani, ale z tej trasy i zawsze korzystniej jakby mieli o mnie lepszą opinię. Nadarzyła się więc okazja, by dalej pracować nad porzucaniem przywiązania do reputacji. Nie pamiętam czy wtedy, czy kiedyś później, przypomniałem sobie stwierdzenie Mistrza odpowiadające w przybliżeniu mojej sytuacji, które powtarzałem innym, parafrazuję: jeśli czujesz strach, to nie zastanawiaj się, po prostu idź i rób. Ulotki za tym pierwszym razem ulotki rozeszły się każdemu z nas szybko w mniej niż w godzinę, patrzyłem na tego praktykującego z pewnym niedowierzaniem, że tak mu poszło, a on na mnie również. To był pierwszy wyłom i wskazówka, że dla ocalania istot naprawdę można małymi krokami robić jeszcze trochę więcej niż nam się wydaje.
Cytuję:
„W przeszłości w czasie mojej kultywacji i praktykowania wiele osób o wielkim charakterze mówiło mi następujące słowa: < Jeżeli coś jest trudno cierpliwie znieść, to jednak można to cierpliwie znieść. Jeżeli coś jest trudne do osiągnięcia, to jednak jest to możliwe do osiągnięcia >. ” (Dżuan Falun, wydanie polskie 2007, s. 317-318)
Zaczęliśmy potem z jednym praktykującym z Krakowa regularnie umawiać się w tym miejscu. Chociaż niekiedy wspomniane rozpraszające myśli pojawiały się u mnie, zwłaszcza na widok osób wysiadających z autobusu, to nie było powodu by nie kontynuować. W tak małej grupie nieustanne zwracanie się do przechodzących nawet jednym, czy dwoma słowami, jak zwykle to robię, jest dosyć wyczerpujące, a skoro w tej równo godzinie rozchodziło się nam tych kilka przyniesionych plików, to stała się ona miarą czasu do wypełnienia zadania.
Siebie nie oszukam, więc trudno jednoznacznie określić wszystkie przyczyny, ale jakiś czas później zdecydowałem się przenieść w mniej ciasne miejsce, od strony krakowskich Plant, prowadzące również na dworzec i centrum handlowe. Miłosierny Mistrz powiedział kiedyś, że liczy się każda rozdana ulotka.
Umawiam się tak z praktykującym od ponad roku, gdy obydwoje mamy czas po pracy, albo wolny dzień. Gdy czas pozwala, to udaje się również usiąść gdzieś niedaleko by przestudiować kolejny wykład. Traktuję teraz tę jedną godzinę tygodniowo jako rodzaj stałego obowiązku (w polskich tłumaczeniach Fa częściej pada słowo „odpowiedzialność’).
Stoimy na prostej alejce naprzeciwko siebie po obu jej stronach i w ten sposób łatwiej jest objąć prawie wszystkich przechodzących i oni też łatwiej mogą nas dostrzec i mają chwilę na podjęcie decyzji.
Cytuję:
„NIGDY NIE ZBACZAJ Z DROGI
Przyjacielu do czego tak ci śpieszno?
Ta ulotka ma wartość życia lub śmierci
Nie daj się zawładnąć kłamstwom
nie zawadzi się dowiedzieć prawdy
Życie człowieka przemija jak rola w wielkim spektaklu historii
Sławy majątku uczuć i nienawiści nie da się wziąć do Niebios
Co pogrąża i karmi przywiązania to kłopoty targające wnętrznościami
Dlaczego ludzkie ciała przybraliśmy w tym życiu?
Dafa na które wszyscy oczekiwali rozprzestrzenia się szeroko na świecie
Tylko przez zrozumienie prawdy możesz przestać błądzić.”
(Hong Yin III, wyd. polskie 2014, s.58)
Ponieważ nie jest to miejsce spacerowe to ludzie szybko przechodzą pojedynczo, w niewielkich grupach, czy falami. Staram się skupiać tylko na nich, nieraz udaje się nawiązać kontakt wzrokowy. Lecz jest wciąż to dla mnie trudne z powodu obawy, bo mam wciąż zwyczaj przyglądać się ludziom dociekliwie i czyjaś reakcja może być odwrotna od oczekiwanej. Zdarzyło się kilka razy i to, czego na początku obawiałem się najbardziej, znajomi pojawiali się niespodziewanie, a ja z uśmiechem, że chyba wiedzą, czym się też zajmuję. Kiedyś ktoś w pracy głośno się zdziwił, że to chyba mnie widział jak rozdaję ulotki, odparłem z pewnością siebie, że owszem, to jest bardzo ważne, że robię to raz w tygodniu przez godzinę, na więcej trudno znaleźć czas. Miłosierny Mistrz skierował też w to miejsce kilka osób na których mi zależało. Często ktoś z mijających rzuci odmawiające: „dziękuję”, jednak nie opuszczam ręki, bo zdarza się, że towarzyszący ma inne zdanie i sięgnie po ulotkę. Staram się negować zakłócające myśli komentujące czyjeś zachowanie, ubiór, urodę. I utrzymywać bez emocji stan, gdy niektórzy mijają obojętnie, albo po spojrzeniu na ulotkę wtedy dopiero odmawiają. Myśleć o wszystkich z takim samym współczuciem. Zauważyłem, że mniej energii kosztuje mnie teraz gdy ludzie równocześnie podchodzą z dwóch stron i gdy się nie zapomnę, to wyciągam po prostu rękę do kogoś, kto jest najbliżej. Zwłaszcza że po drugiej stronie alejki stoi też kultywujący i nie powinienem go rozpraszać.
Jest punktualnie, byśmy mogli w tym wyznaczonym z góry czasie to zadanie razem wykonać, a ponieważ to ja przynoszę ulotki, więc również tego przestrzegam. Pewnego razu pomyliłem jednak godzinę spotkania, praktykujący czekał i zbyt późno doszło do mnie, że go już nie zastanę. Pięć plików ulotek wziętych z domu przed pracą trochę waży, a teraz miałyby być bezużyteczne. Pomyślałem, że może tak miało się wydarzyć, albo stanę po raz pierwszy sam z nimi, albo zrezygnuję. Wybrałem to pierwsze i poszło dosyć gładko, „moja” część ulotek rozeszła się bez przeszkód. Kiedyś potem chyba dobrze nie porozumieliśmy się, więc o wiadomej porze nie czekając zacząłem znowu sam rozdawać i bez jakichkolwiek myśli zaakceptowałem tę sytuację.
Nieraz gdy potem od razu się rozchodzimy, każdy w swoją stronę, trudno jest mi bez jakiegoś stanu pośredniego wrócić całkiem do codzienności. Ponieważ mój powrót zahacza o to centrum handlowe, to wchodzę do jakiegoś sklepu nie na zakupy, a dla rozładowania włożonego wcześniej wysiłku i by z obojętnością omiatać wzrokiem różne towary omijając ludzi. Pisząc to uświadomiłem sobie, że własnie ten stan obserwatora poddającego się bez reakcji różnym bodźcom płynącym z codzienności jest tym, co powinienem na stałe osiągnąć. Zapewne za potrzebą tego „stanu pośredniego” kryje się jeszcze coś co wciąż ujawnia emocje do przepracowania.
Chciałbym zakończyć wierszem Mistrza:
„POMAGAM CI
Przyjacielu
Nie chcę z ciebie zrezygnować
Skoro błagałeś kiedyś Bogów, by cię uratowali
Zewnętrznie wygląda na prześladowania, lecz prawdziwy powód się za nimi kryje
Uniemożliwienie ludziom ocalenia i poznania zasad Fa
Brudy przeciwko Dafa z czasu prześladowań będą przez Bogów do czysta usunięte
Jeśli rany na ciele można uzdrowić
To jednak zatruty kłamstwami unicestwiony zostaniesz
Zanim nadejdzie katastrofa pomagam ci dojrzeć prawdę ukrytą za iluzją
To twój wybór czy możesz zostać ocalony ”
(6 lutego 2014, Hong Yin IV)
Dziękuję Mistrzu,
Dziękuję Praktykującym
Proszę o łaskawe wskazanie mi, jeśli coś zostało powiedziane niezgodnie z Fa.
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.